NOWY TARG. Z garnituru - w góralski strój, potem znowu w garnitur. Ale jakże się tu nie przebierać, skoro benefis poświęcony tak naukowcowi, rektorowi i politykowi, jak i góralowi. Portek tylko pan profesor na scenie nie zmieniał, ale zapewnił, że to, co w nich - to góralskie.
To były prawie 4 godziny wspomnień, ale też rozmów o tym, co dziś dobre, a co złe, o tym, jak żyć mądrzej, lepiej, piękniej. I o lepszego do takich rozważań niż bohater wieczoru - trudno, a umieszczone na zaproszeniach na spotkanie motto Joe E. Lewisa - ani trochę nie przesadzone: „Żyje się tylko raz, ale jeśli żyje się dobrze, ten raz wystarczy”. - Uczelnie stoją dziś przed całkiem nowymi wyzwaniami - mówił rektor Podhalańskiej Państwowej Uczelni Zawodowej Robert Włodarczyk. - Ale nie da się budować drugiego piętra bez fundamentów, bez pierwszego piętra. Staszek zbudował solidny fundament, zbudował piętro, zbudował coś, co mi pozwala budować kolejne piętra. Kierował uczelnią w okresie jej pierwotnego działania. To jest trudne, ludzie nie są skłonni przyjmować zmian. Zarządzał, budował i rozwijał. Napotykał też liczne opory, które musiał przezwyciężać. To mogą robić jedynie wyjątkowi ludzie, do których na pewno Staszku się zaliczasz. Zauważyłem w tobie ogromny potencjał stratega i poszukiwacza. Benefis górala z Bukowiny, zbójnika, profesora, prorektora Uniwersytetu Jagiellońskiego, twórcy „Podhalańskiej Wyższej” i - przez 11 lat - jej rektora, senatora RP, organizatorzy podzielili na cztery części, każdą prowadził ktoś inny. I moderatorzy też najlepsi z możliwych. O Bukowinie, korzeniach, kwestiach regionalnych rozmawiał gwarą pan profesor ze Stanisławem Łukaszczykiem i Bartkiem Koszarkiem, o działalności naukowej, akademickiej i społecznej - ze Stasią Trebunią-Staszel, regionalistką i dyrektorką Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UJ, o uczelni - z jej kanclerzem, byłym wicemarszałkiem Małopolski Andrzejem Sasułą i Bianką Godlewską-Dzioboń - prorektorką ds. współpracy i projektów uczelni, swoją wieloletnią współpracownicą, a o teraźniejszości - z Anną Mlekodaj, wykładowczynią uczelni, działaczką społeczną i regionalną, autorką, kulturoznawcą.
I trzygodzinne ponad rozmowy - raz smutne, raz zabawne - nie były w stanie nikogo znużyć. Zwłaszcza, że padło podczas nich też wiele słów nadziei, tak dziś wyczekiwanej.
- Jest nadzieja, że młodzi mniej będą głupi od starych. I moralnie więcej warci. Dlatego się przyszłość będzie korzystnie różniła od teraźniejszości obrzydliwej. Ja w tę poprawę wierzę, choć już jej sam oglądać nie będę, bo spieszę na cmentarz. Ale wy, młodzi będziecie widzieli, że się Polska wspaniale jeszcze zapisze w historii Świata, mimo głupstw i bezeceństw obecnych - cytował profesor Hodorowicz hrabiego Władysława Zamojskiego. - Moi kochani, Zamojski mówi: „ja w tę poprawę wierzę”. A ja dopowiem - ja jestem jej pewien. Bo dobro zawsze zwycięża zło. Bo dobro jest drogą ku wolności. Tej także fizycznie pojętej wolności. A zło jest tylko fluktuacją na tej drodze.
Słuchało się tych słów, tych rozmów, tych refleksji - z zachłannością. I chciałoby się więcej i więcej, i czasem uczestnik wczorajszych posiadów zmarszczył nawet brwi, gdy prowadzący je Helena Buńda i Andrzej Skupień korzystali z dzwonka, przypominając o upływającym czasie.
W przerwach między rozmowami - muzyka i taniec, i kolejna uczta dla duszy. Półka najwyższa - Jan Karpiel-Bułecka, Hanka Wójciak, Agnieszka Kuk, Mali Wiyrchowianie, Młode Podhale.
- Dziękuję ci za tę niezwykłą miłość, za zaangażowanie dla miejsca, gdzie się urodziłeś i za to, że to nie stoi zupełnie w sprzeczności z tym, że jesteś obywatelem Europy, Świata, że nie masz żadnych kompleksów. To, że się jest skądś, jest bardzo ważne. I to, że się to miejsce wspiera, że się o tym miejscu pamięta. Ja mam tak samo, pewnie dlatego tak bardzo się polubiliśmy. Dziękuję ci też za to, że jesteś zbójnikiem, a nie zbójem - mówiła Elżbieta Bieńkowska - była senator, minister infrastruktury i rozwoju, komisarz UE.
Za piękne słowa profesor Hodorowicz zrewanżował się przypomnieniem, iż to właśnie dzięki decyzjom pani wicepremier budowana jest zakopianka.
Część oficjalna zakończyła się pokrojeniem przez państwa Hodorowiczów wielkiego tortu, a potem do benefisanta ustawiła się długa kolejka gości z życzeniami, podziękowaniami, kwiatami i podarunkami.
p/ zdj. Piotr Korczak
Co Pana podkusiło walczyć z Podhalanką i nastawiać ludzi przeciwko sobie /.../