BUKOWINA TATRZAŃSKA. Turyści uciekali w zaspy śniegu po bokach drogi, aby nie wpaść pod spłoszone konie ciągnące sanie. Na szczęście zarówno turystom, jak i koniom nic się nie stało.
W poniedziałek 27 grudnia ok. południa spłoszone konie ruszyły w dół z Włosienicy w kierunku Palenicy Białczańskiej. Dwa konie ciągnące sanie pędziły ok. 300-400 metrów bez woźnicy. Zatrzymały się dopiero, gdy jeden z koni wpadł w bandę śniegu i się przewrócił. O wypadku Tatrzański Park Narodowy poinformował sam fiakier, którego konie się spłoszyły.- Z tego co tłumaczył fiakier, spłoszyły się przez plastikowe sanki i przebiegły ok. 300 - 400 metrów same, po czym wpadły w bandę ze śniegu. Jeden z koni się przewrócił, ale na szczęście okazało się, że nikomu nic się nie stało, ani koniom, ani ludziom. Dla potwierdzenia stanu zdrowia zwierzęcia wezwaliśmy weterynarza. Potwierdził i wydał zaświadczenie, że konie są zdrowe i mogą dalej pracować - informuje Zbigniew Kowalski, pracownik TPN.Całym zajściem oburzeni są przedstawiciele fundacji pro-zwierzęcych, które od lat apelują o likwidację transportu konnego na drodze do Morskiego Oka.
- Tłumaczymy, że to jedna z najłatwiejszych i najbezpieczniejszych tras w Tatrach. Chciałabym bardzo przeprosić i to odwołać. To nie jest najbezpieczniejsza trasa w Tatrach. Tu nie zagrażają przepaście i duże wysokości oraz lawiny poza drobnymi wyjątkami, ale te konie stanowią dla turystów pokonujących trasę pieszo ogromne zagrożenie. To nie jest pierwszy raz, kiedy konie się spłoszyły, to nie pierwszy raz kiedy fiakier nie pilnował i nie nadzorował swoich zwierząt. To zdarza się wielokrotnie. Każdego roku to widzimy przy badaniu sezonowym koni. Zostawiają konie, idą sobie gdzieś, plotkują, a konie stoją – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji VIVA. - Tym razem nic się nie stało. Pytanie jest co się musi stać, żeby Tatrzański Park Narodowy w końcu ten anachroniczny transport zlikwidował. Konie już ginęły na tej trasie. Czy na tej trasie musi w końcu zginąć turysta, żeby TPN się ocknął i to zlikwidował? - dodaje.
- To był nieszczęśliwy przypadek. Czasem wystarczy szum foli, sanek, lub cokolwiek innego, co dla konia jest nienaturalne. To może spowodować, że koń się przestraszy i spłoszy – zaznacza Zbigniew Kowalski. Mimo to, sprawa spłoszonych koni ma zostać wyjaśniona, a jeśli fiakier nie dopełnił swoich obowiązków, to może liczyć się z konsekwencjami.
Do umieszczenia filmu:
ms/