Blisko 100 dzieci ze szkoły w Winnicy zatrzymało się w Nauczycielskim Centrum Wypoczynkowo – Rehabilitacyjnym ZNP na Ciągówce w Zakopanem. W Zakopanem szukają nie tylko schronienia, ale normalności i możliwości kontynuacji nauki. Do Centrum ZNP docierają także matki z dziećmi.
Uczniów Polskiego Liceum Nauk Humanistycznych i Technologii Informacyjnych im. Janusza Korczaka w Winnicy przywiozły cztery opiekunki ze szkoły. Z uczniami szkoły często uciekało także rodzeństwo. Dzień po tym jak autobus z uczniami wyruszył na zachód na Winnicę spadły rosyjskie bomby. Dzieci w wieku 4-17 lat schronienie znalazły w Zakopanem. Wolny czas starają się spędzić na grach i zabawie. Tylko to daje im namiastkę normalności.- Jako Związek Nauczycielstwa Polskiego już na samym początku zadeklarowaliśmy, że możemy przyjąć uchodźców w naszym centrum wypoczynkowym w Zakopanem. Mamy też kilkanaście miejsc w Brzesku i w Gorlicach. To są nasze zasoby mieszkalne - zaznacza Arkadiusz Boroń prezes okręgu małopolskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego.W momencie, gdy młodzież szkolna zmierzała na Podhale oraz w pierwszych dniach pobytu mieszkańcy Zakopanego bardzo szybko ruszyli z pomocą. Dzieci potrzebowały przede wszystkim ubrań oraz przyborów szkolnych, które do walizek już się nie zmieściły. Darów było tak dużo, że już pierwszego dnia trzeba było zatrzymać zbiórkę i zgłaszać chęć pomocy, aby dostarczać tylko to, co jeszcze jest potrzebne.
Razem z dziećmi wśród opiekunów znalazła się zastępca dyrektora szkoły, która organizowała wyjazd. Mówiła, że rodzice nie mieli oporów, aby oddać dzieci pod opiekę pracowników szkoły aby mogli odjechać w bezpieczne miejsce.
- Rodzice puścili dzieci same. My je zebrałyśmy. Nie tylko uczniów naszego liceum, ale oni zabrali swoje młodsze i starsze rodzeństwo - mówi Lavinchuk Olha, zastępca dyrektora Polskiego Liceum Nauk Humanistycznych i Technologii Informacyjnych w Winnicy. - Posadziliśmy dzieci do autobusu i pojechaliśmy. 12 godzi staliśmy na granicy czekając na przeprawę - dodaje.
- Dla dzieci będzie lepiej, gdy stworzymy z nich klasę. Mają tu swoich nauczycieli. Są całe klasy, które liczą po 17, czy 20 uczniów. Nie ma sensu rozdzielać ich i dołączać do istniejących klas. Najprawdopodobniej stworzymy nowy oddział w tym samym budynku - zaznacza Mirosław Spera, ze Szkoły Podstawowej nr 5 im. Janusza Korczaka w Zakopanem. - Dzieci są w takim stanie, że trzeba stworzyć dla nich warunki bezpieczeństwa. Mają też potrzebę kontaktu z rodziną, która została na Ukrainie. Bierzemy komputery szkolne i tworzymy tymczasową pracownię komputerową aby mieli tą możliwość kontaktu - dodaje.
ms/ zdj. Marcin Szkodziński