Zakopiańczyk trafił do Palace, a następnie do Auschwitz-Birkenau, gdzie zmarł. Po latach nazwisko Piotra Kossewskiego pojawiło się obok nazwiska żony na cmentarzu przy ul. Nowotarskiej w Zakopanem. - Jest to wydarzenie symboliczne, ale czasem symbole znaczą więcej niż takie namacalne rzeczy - mówi w imieniu rodziny Halina Kossewska.
- Był lakiernikiem na Kamieńcu. Razem z przyjacielem Gajewskim prowadzili warsztat. To były dopiero początki motoryzacji. Jako pierwsi zaczęli tę działalność. Mógł opuścić Zakopane, ale postanowił bronić tego, co ma. Przez ponad 20 lat służył w wojsku. Najpierw w rosyjskim, a później w polskim, po odzyskaniu niepodległości. Nie przestraszył się, tylko stanął do walki - mówi Ryszard Kossewski, wnuk zamordowanego Piotra.Po wielu latach nazwisko Piotra Kossewskiego i pamięć po zmarłym wróciły do Zakopanego. W przycmentarnej kaplicy na ul. Nowotarskiej odprawiono dzisiaj nabożeństwo pogrzebowe, a na grobie Katarzyny Kossewskiej-Bukowskiej obok nazwiska zmarłej pojawiło się nazwisko jej męża Piotra.
- Jest to wydarzenie symboliczne, ale czasem symbole znaczą więcej niż takie namacalne rzeczy. Nie mamy tu prochów i ziemi z Oświęcimia. Kiedyś w latach 70 i 80 można było wnioskować do Auschwitz i mieć coś namacalnego. Teraz cały teren muzeum wpisany jest jako zabytek. Wnioskowaliśmy, ale nie dostaliśmy ziemi komisyjnie pobranej - zaznacza Halina Kossewska. - Ta symbolika jest bardzo ważna. To był pradziadek mojego męża. To jest ważne dla naszych dzieci, żeby miały takie miejsce, w które będą mogły przyjść i znaleźć swoje pokolenia. Gdzie będą mogły się pomodlić - dodaje.
Sama idea stworzenia symbolicznego grobu Piotra Kossewskiego powstała w trakcie rozmowy Natalii Skiebko z rodziną. - To ona w prywatnej rozmowie nas zainspirowała. Jej pasja do historii i mocne zaangażowanie sprawiło, że pojawiła się taka myśl. My jako rodzina tylko pociągnęliśmy dalej. Organizacyjnie pomogła pani Natalia, za co serdecznie dziękujemy - mówi Halina Kossewska.
ms/ zdj. Marcin Szkodziński