- > Małgorzata Skupień z Białego Dunajca, jako jedyna reprezentantka naszego regionu, pojedzie we wrześniu do Francji na Mistrzostwa Świata w powożeniu.
- > Od najmłodszych lat jej pasją były konie. Jako pierwsza kobieta wygrywała wraz z siostrą popularne na Podhalu wyścigi kumoterek. Następnie zaczęła startować w zawodach w powożeniu. Dzięki uporowi, determinacji i ciężkiej pracy, odnosi sukcesy.
- > Przygotowania do zawodów są bardzo kosztowne. Zawodniczka szuka sponsorów, którzy by ją wsparli w sportowej karierze. Czy znajdą się chętni, by jej pomóc?
- >Jest to kosmicznie drogie hobby. Jeśli Małgorzata nie znajdzie sponsora, jej dalsze treningi i starty w zawodach staną pod znakiem zapytania.
Małgorzata Skupień Matuska z Białego Dunajca od dziecka fascynowała się końmi. Kiedy miała 5-6 lat, zaczęła przychodzić do Jana Galicy Teremulki, który był miłośnikiem koni, jeździł z nimi na nagrania do filmów, zapoczątkował wyścigi kumoterek. Pomagała Janowi w doglądaniu zwierząt i ciężkiej, codziennej pracy. Opowiada, że była to dla niej szkoła życia. Każdą wolną chwilę spędzała z końmi i tak zrodziła się pasja. Małgorzata Skupień mówi, że miłością do koni jest obciążona genetycznie. Odziedziczyła ją po dziadku. – Dziadek miał dziesięcioro dzieci, ale żadne nie interesowało się końmi. Dopiero ujawniło się to w drugim pokoleniu – śmieje się. - > Od najmłodszych lat jej pasją były konie. Jako pierwsza kobieta wygrywała wraz z siostrą popularne na Podhalu wyścigi kumoterek. Następnie zaczęła startować w zawodach w powożeniu. Dzięki uporowi, determinacji i ciężkiej pracy, odnosi sukcesy.
- > Przygotowania do zawodów są bardzo kosztowne. Zawodniczka szuka sponsorów, którzy by ją wsparli w sportowej karierze. Czy znajdą się chętni, by jej pomóc?
- >Jest to kosmicznie drogie hobby. Jeśli Małgorzata nie znajdzie sponsora, jej dalsze treningi i starty w zawodach staną pod znakiem zapytania.
Fot. Piotr Czyrwik
Zaczęła startować w wyścigach kumoterek, skiringu i ski skiringu. Nabywała coraz większego doświadczenia, trenowała i wygrywała. Startowała z siostrą. – Związek Podhalan chciał nas nawet usunąć z wyścigu kumoterek, bo twierdzili, że nie mogą dwie kobiety jechać w saniach, bo to niezgodne z tradycją. Później wywalczyłam, że mogłam kierować saniami, a ze mną jechał kumoter – opowiada Małgorzata. – W kumoterkach zdobyłam już wszystko, co było możliwe – podsumowuje. Postanowiła postawić sobie poprzeczkę wyżej i zaczęła próbować sił w zawodach w powożeniu. - W 2000 roku pojechałam obejrzeć zawody w Poznaniu i od tego czasu „przepadłam” – śmieje się Małgorzata Skupień.
Wiosną tego roku została powołana do kadry narodowej w powożeniu. A już za kilka dni, 16-18 września będzie reprezentować nasz kraj na Mistrzostwach świata w powożeniu we Francji. Z Podhala jest jedyną kobietą, która startuje w zawodach tej rangi.
- Nigdy nie przypuszczałam, że pojadę na mistrzostwa. Nawet mi się to nie śniło. Do wszystkiego musiałam sama dojść – cieszy się Małgorzata. Ale jak mówi, jej pasja pochłania ogromne koszty. Wygrane na zawodach w żaden sposób nie rekompensują wydatków. Co miesiąc Małgorzata wyjeżdża na profesjonalne treningi do Gostynia. Jeden wyjazd wiąże się z wydatkiem rzędu 4-5 tys. zł. Wszystko pokrywa z własnej kieszeni. Ma trzy konie. Zapowiada, że jednego z nich musi sprzedać, aby zapłacić za wyjazd na mistrzostwa.
- Jest to kosmicznie drogie hobby – podkreśla Małgosia i szuka sponsorów, którzy mogliby ją wesprzeć w karierze sportowej. Sama nie jest w stanie ponieść wszystkich wydatków. – To niemożliwe, aby dalej startować w zawodach na tak wysokim poziomie, bez finansowego wsparcia z zewnątrz. Jeśli nikt mi nie pomoże, to w przyszłym roku nie będę w stanie trenować i wyjeżdżać na zawody – podsumowuje.
Monika Para-Miśkowiec