Temperatura ciała uratowanej kobiety wynosiła zaledwie 26,2 st. C. - To była sytuacja bezpośrednio zagrażająca życiu tej kobiety - mówi Barbara Kącka ze Szpitala Powiatowego w Zakopanem. - Miała dużo szczęście, że nie doszło do zatrzymania akcji serca - dodaje.
Mimo września, wysoko w Tatrach są już typowo zimowe warunki. Zalega półmetrowa warstwa śniegu, a temperatury nawet w trakcie dnia pozostają ujemne. W Takich warunkach dwoje turystów z Czech zgubiło się w masywie Gerlacha. Z pomocą przyszli im polscy ratownicy.Tuż po przetransportowaniu wyziębionych turystów rozpoczęła się walka o życie kobiety, której temperatura ciała wynosiła zaledwie 26,2 st. Celsjusza.
- Pani była bardzo pobudzona. Nie było z nią kontaktu, nie była świadoma co się z nią dzieje. Zaklasyfikowaliśmy to jako hipotermię trzeciego stopnia - informuje Barbara Kącka, która rozpoczęła specjalizację z anastezjologii i intensywnej terapii w Szpitalu Powiatowym im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. - U pacjentki najważniejsze było ostrożne postępowanie. Każda gwałtowna czynność, zmienienie pozycji, a nawet gwałtowne ogrzewanie mogło doprowadzić do zatrzymania akcji serca. Zaczęliśmy od zamonitorowania, ściągnięcia mokrych ubrań, stopniowego ogrzewania i zabezpieczenia górnych dróg oddechowych tak, żeby pani była spokojna i jej temperatura mogła wzrastać - dodaje.
Działania zakopiańskich lekarzy przyniosły niemal natychmiastowy efekt. Już po 4 godz. kobieta siedziała na łóżku i w pełni świadoma rozmawiała z personelem szpitala.
- To był ostatni moment. Ta pani miała bardzo dużo szczęścia, że podczas transportu i naszych początkowych działań nie doszło do zatrzymania akcji serca - zaznacza Barbara Kącka.
Akcja ratunkowa na Zadnim Gerlachu miała miejsce w niedzielę 18 września.
ms/ zdj. R. Mikler i M. Latasz / TOPR