21.10.2022, 21:42 | czytano: 3583

Lady in Red z wystawą na Krupówkach (zdjęcia)

zdj. Marcin Szkodziński
ZAKOPANE. - Założeniem tego projektu jest to, aby ludzie patrzyli jej oczami na ten piękny świat - mówiła w imieniu autorki projektu - Joanna Staszak z Urzędu Miasta w Zakopanem. Tajemnicza postać w czerwonej sukience, mimo iż była na wernisażu wystawy nie chciała się ujawniać.
Na Krupówkach poniżej oczka wodnego w ramach festiwalu Inspirowane Górami im. Ewy Macieja Berbeków otwarto dzisiaj nową wystawę. „BB Lady in Red”, czyli kobieta w czerwonej sukience fotografowała się w wielu pięknych miejscach świata. Mimo przybycia na otwarcie wystawy do Zakopanego nie chciała się ujawniać. Nie chciała także udzielić wywiadu, jednak w jej imieniu mówił Maciej Rzankowski.
- Przygoda Bożeny z fotografią zaczęła się już w szkole podstawowej. W „Balcerze” biegała z aparatem, to był chyba Zenit, czyli jak na te czasu dobry aparat. Trzaskała te zdjęcia na prawo i lewo. W Chicago zajęła się fotografią profesjonalną. Byłą znakomitą portrecistką aż do roku 2015, kiedy rzuciła to wszystko. Powiedziała, że się wypaliła. Jednak nastał czas Instagramu i otworzyły się nowe możliwości. Instagram wywołał nowy zapał - opowiada o kobiecie w czerwonej sukience Maciej Rzankowski.

Przygoda ze zdjęciami w czerwonej sukni zaczęła się do zdjęć na dachu jednego z wieżowców. - Zaczęło się od tego, że na jednym z wieżowców chciała wykonać fotografię w czerwonej sukience i czerwonych szpilkach. Pomimo ochrony udało się jej i koleżance wykonać to zdjęcie. Ochrona oczywiście zadziałała i prawie-że te nasze fotografki zostały złapane. Ochroniarz jednak zapytał, czy panie widziały kogoś na dachu. Obie odpowiedziały, że nie - bo one nie widziały, a ochroniarz się ich nie pytał, czy były na dachu. Dzięki temu spokojnie zjechały windą i tak to się zaczęło - opisuje sytuacje pełną adrenaliny Maciej Rzankowski.

Przyjaciel kobiety w czerwonej sukience wspomniał także, że trzeba było kupić nową sukienkę, ponieważ pierwsza po latach zdążyła się zużyć. Niezbędny był także zakup nowych szpilek, bo wcześniejsze utopiły się w Morzu Martwym.

ms/ zdj. Marcin Szkodziński
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl