28.10.2022, 12:42 | czytano: 2533

Historia jednej ławeczki - minęła pierwsza rocznica śmierci Romana Dziobonia (zdjęcia)

zdj. Szymon Pyzowski
Nie zawsze trzeba być upartym, czasem warto zrobić jakieś ustępstwo. Dzięki ustępstwu leśniczego Krzysztofa Przybyły i postawieniu w Borze Kombinackim pewnej ławeczki, zrodziły się nowe pomysły i projekty, których inicjatorem - w zupełnie przedziwny sposób - stał się śp. Roman Dzioboń.
Historia ławeczki w nowotarskim Borze Kombinackim, przy oczku wodnym, gdzie krzyżują się szlaki tak często przemierzane rowerem, czy na nartach przez nestora nowotarskich poetów, ma jakieś 10 lat. To właśnie on wyszedł wtedy z pomysłem jej postawienia w tym miejscu, przekonał do niego radnych, Nadleśnictwo jednak powiedziało: nie.
- Ławeczki generują śmieci, pety, butelki, nie widzę tutaj ich potrzeby, las ma zostać lasem. Na sesji użyłem słów - nie róbmy z lasu parku - wspominał przedwczoraj leśniczy Krzysztof Przybyła. Roman Dzioboń o sprawie jednak nie zapomniał.

- Jakiś czas był spokój, ale pan Roman jeździł tutaj codziennie. Przez wiele, wiele lat. Za każdym razem, gdy mnie widział, mówił: „Szczęść Boże”, a potem zatrzymywał się i już wiedziałem, że będzie z piętnaście minut gadania - opowiadał leśniczy. - Mówił, że jest takie starsze państwo, które dotąd dochodzi i nie ma gdzie usiąść. Może jednak w tym jednym, jedynym miejscu ławeczkę postawić? W końcu się zgodziłem. Ale - panie Romanie - obiecasz mi pan, że tu będzie idealny porządek. Żadnych petów, butelek, śmieci. I tak było. Wszystko zawsze wysprzątane, jednego śmiecia nigdy stąd nie podniosłem. I tak jest do tej pory.

- Pan Romek wiedział, że ja sam kiedyś na tej ławeczce usiądę - kontynuował swą opowieść Krzysztof Przybyła. - I rzeczywiście, kiedy stanęła - usiadłem i rozglądnąłem się. Patrzę, a na jednym z drzew przybita pinezką karteczka: „Dziękujemy”.

I tak by się pewnie ta historia zakończyła, gdyby panu Romanowi się nie zmarło, a Krzysztofa Przybyły nie zaproszono na jedno z cyklicznych poetyckich spotkań pod nazwą „Watra Rogoźnicka”. To właśnie tutaj ponad 20 poetów wystąpiło z propozycją, aby ławeczkę nazwać imieniem Romana Dziobonia.

„My, sympatycy poezji, zebrani na czwartej Watrze Rogoźnickiej, zwracamy się z propozycją, aby ławeczkę, usytuowaną w Borze Kombinackim tuż przy dróżce rowerowej - trasie narciarskiej nazwać imieniem Romka Dziobonia, naszego nestora i przyjaciela. Roman Dzioboń był postacią wybitną, znaną, lubianą, był to poeta dużego formatu, używający prócz języka literackiego pięknej gwary podhalańskiej, wielki miłośnik przyrody, a zwłaszcza ukochanych Gorców, niezmordowany kolarz i narciarz. Uhonorowanie jego imieniem miejsca, które bardzo lubił i często tamże wypoczywał, uważamy za właściwy krok, by pamięć o tym szlachetnym człowieku była podtrzymana” - napisali.

I życzeniu temu stało się właśnie zadość. Przedwczoraj, w pierwszą rocznicę śmierci poety, oficjalnie otwarto tutaj „Zakątek Leśnej Zadumy”, poświęcony jego pamięci. Przybyli poeci, przedstawiciele Nadleśnictwa, wraz z ich emerytowanym już szefem Romanem Latoniem, rodzina pana Romana, przyjaciele, dziennikarze, nie zabrakło roweru Romana Dziobonia, którym przez lata przemierzał leśne ścieżki.
Na tym jednak nie koniec, bo na słupku z pamiątkową tabliczką, pojawił się kod QR. Po zeskanowaniu go, przeczytać można informacje o tym miejscu, o poecie, którego sylwetki Nowy Targ nigdy nie zapomni, jest też przygotowana przez prof. Annę Mlekodaj „Leśna Antologia Poezji Zakątkowej” z tekstami m.in. Kochanowskiego, Kasprowicza, Tetmajera, Staffa, Kochanowskiego, czy Wysockiego.

Ale to dalej nie koniec, bowiem Nadleśnictwo - o czym szczegółowo opowiadał zastępca nadleśniczego Daniel Kusper - będzie stawiać kolejne słupki z kodami QR, by za ich pomocą - zamiast dużych, zasłaniających las tablic - przekazywać turystom i rowerzystom informacje. Takie, jak są już chociażby przy ścieżce rowerowej w Rabie Wyżnej czy edukacyjnej w Rabce.

Kolejny słupek już jest gotowy, stanie w lesie niedaleko „Skalnego Dworku”, obok grobu zamordowanego przez volksdeutcha Milke Reinera - vel Władysława Patkowskiego. Po zeskanowaniu kodu, będzie można przeczytać jego dramatyczną historię, napisaną przez Krzysztofa Przybyłę.

- Dla mnie ta ławeczka jest symbolem, że nie zawsze trzeba być upartym, że czasami trzeba też zrobić jakieś ustępstwo. Ona i ten słupek z kodem QR to początek innych naszych pomysłów, których pan Roman w przedziwny sposób stał się inicjatorem - mówi leśniczy.

Piotr Dobosz
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl