ZAKOPANE. - Ja zagłosuję na panią, ale nie powieszę banneru, mimo że mam super miejsce. Ja mam drewnianą chałupę i spalą mi dom - mówiła poseł Jagna Marczułajtis-Walczak o jednej z rozmów, jaką odbyła podczas ostatnich wyborów.
Podczas spotkania parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej z mieszkańcami Podhala, które odbyło się w Grand Hotelu Stamary poruszona została kwestia obaw o bezpieczeństwo wyborców, groźby i niszczenie plakatów wyborczych. Osoby popierające działaczy PO obawiają się represji z drugiej strony.- To nie są wyborcy PiS-u, tylko wyznawcy. Zrywają jeden plakat, to wieszamy drugi. Mam zapas. Musimy przestać się bać. Wyjść spod tego strachu. Zawalczcie o siebie. Pokażcie innym, że się na to nie zgadzacie. W Muszynie pogonili nas widłami. My też się boimy, czy krzywda się nie stanie. Silniejszą mam jednak odwagę - mówiła Jagna Marczułajtis-Walczak.O obawach i atakach na osoby, które przeciwstawiają się obecnej władzy mówił organizator manifestacji i spotkań Komitetu Obrony Demokracji. - My wychodzimy na ulice, bo inne grupy społeczne się boją. Dlaczego obywatel demokratycznego państwa boi się wyrazić swoje zdanie? Od grudnia 2015 roku szlifuję bruki. Jestem obrażany, opluwany, wielokrotnie chciano mnie fizycznie dotknąć. To jest moje 7 lat i jest nas coraz mniej, a nie więcej. Dlaczego? Przecież wszystkim żyje się coraz gorzej, coraz trudniej - mówił Paweł Winsczyk, lider KOD w Zakopanem.
ms/