"Zgasły światła w starej, poczciwej hali lodowej w nowotarskim parku, jesienna szaruga obmyła ze wspomnień mural na ścianie, opustoszał parking wokół kulturalnego centrum miasta. Obchody Jubileuszu 90-lecia klubu sportowego „Podhale” dobiegły końca" - pisze w podsumowaniu obchodów Jacek Sowa.
Jeszcze nim zaczęła się feta, pojawiły się zgrzyty i to niemałe, bo jak zwykle bywa w takich chwilach, zawsze o kimś się zapomni. Ale nawet ci, o których pamiętano, czują się urażeni, bo zasłużonym ludziom nie wręcza się zaproszeń na trzy dni przed uroczystością, notabene zaznaczając prośbę o potwierdzenie się o tydzień wcześniej. Ja zdążyłem w ostatniej chwili rzutem na taśmę, hm, raczej na bandę…Uhonorowanie osób zasłużonych winno odbyć się w innej formule i lepszym otoczeniu; obecnym tam należała się choćby chwila, dla przypomnienia roli i zasług, jakie wnieśli w historię Klubu. Miejscem na to było pół tysiąca foteli w miejskim centrum kulturalnym, gdzie prowadzący ze swadą konferansjer mógłby skorzystać przy prezentacji z wiedzy historycznej, którą kilka osób jeszcze w tym mieście posiada.
Byłoby znacznie ciekawiej i pożyteczniej, niż długawy występ osiemnastoletniej posłanki (chodzi tu o staż sejmowy) z listem od prezesa, informującym w skrócie zebranych/wybranych o znanych dokonaniach dziewięciu dekad, z wyszczególnieniem roku, kiedy do tytułu zabrakło nam w rywalizacji z sosnowieckim Zagłębiem dwóch bramek. Gdyby to było za Gierka, zrozumiałbym przesłanie, a tak…
Wśród prominentów, którzy zasiedli w pierwszych rzędach tego teatru najbardziej konkretny i rzeczowy był występ Pawła Szczeczka, prezesa Tauronu, który w zamian za koszulkę z „Szarotką”, przywiózł czek na paręset baniek. Dla malkontentów to tylko promil przychodu giganta energetycznego, ale dla klubu to parę miesięcy oddechu, zagrzewanego dodatkowo ciepłem, płynących z płuczących przed kampania ust polityków. Nad podziw dopisali niemal wszyscy z zapisanych, a miód spływał pod nogi klubowego kapelana ks. Pawła Łukaszki, najbardziej prawdziwego gościa z pierwszego rzędu.
Nasz wielebny bramkarz przekazał na ręce burmistrza bezcenne relikwie w postaci autentycznych szarotek, zdobiących koszulki hokeistów przed kilkudziesięciu laty, nakazując cierpliwość w dążeniu do sukcesu z bożą pomocą. Należy mieć nadzieję, że pomocy tej nie odmówi gospodarz miasta, któremu odradzałbym upieranie się przy forsowaniu budowy nowej hali przed stuleciem klubu. Najpierw trzeba odbudować nowotarski sport, a do tego potrzebna jest inna ścieżka.
A klubowe sukcesy to przecież nie tylko hokej, bogatą tradycję mają inne dyscypliny, o czym rozmawiano żarliwie podczas after party. Tradycję tę należy kultywować, gdyż jest ona filarem naszej podhalańskiej tożsamości. Wiele może powiedzieć o klubowym piłkarstwie Kazimierz Dzielski, o narciarstwie Jadwiga Guzik czy o łyżwiarstwie Lidia Olcoń, której nie brak energii, co udowodniła na scenie Staskowi Karpielowi Bułecce, liderowi Future Folk. Tłumacząc nazwę zespołu jako Przyszły Lud można doszukać się wróżby, którą brawurowo opieczętowali na deskach estrady hokeiści „Szarotek”. Tak trzymać chłopaki, będzie lepiej!
Sezon hokejowy zakończymy w PLH najpewniej 13 stycznia, pozostaną w grze tylko młode „Szarotki”. Dobrze byłoby już wtedy, wraz z kolędowaniem, rozpocząć prace nad programem naprawczym, a organ założycielski jak najszybciej winien zwołać walne zgromadzenie członków klubu, których listę można już przygotowywać, wraz z zaproszeniami na stulecie KS „Podhale”.
Na buliku musimy stanąć wszyscy, którym dobro tego klubu leży na sercu. Reasumpcji nie będzie…
Jacek Sowa, zdj. Maciej Gębacz
Boję się pomyśleć co będzie jak wybory przerżną ludzie ze zdjęć.
To wtedy ani pół zł nam nie dadzą.
Pozostało poprzeć prezesa Zarębę w wyborach na burmistrza.