31.12.2022, 12:44 | czytano: 4702

Śmiertelny wypadek na Rysach

Ratownicy TOPR namawiają do używania raków. Fot. Marcin Szkodziński
TATRY. 15 ratowników wyruszyło na ratunek kobiecie, która spadła spod szczytu Rysów. Niestety nie udało się jej uratować. Ratownicy apelują, aby nie wychodzić w raczkach wysoko w góry.
W piątek po godz. 16.30 ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego otrzymali informację o kobiecie, która spadła spod wierzchołka Rysów. Na pomoc zadzwoniła jej koleżanka, która bała się dalej schodzić. Na pomoc wyruszyło 15-tu ratowników.
- Po nieco ponad godzinie dotarli do kobiety, która spadła. Niestety poniosła śmierć na miejscu. Spadła mniej więcej z wierzchołka, przeleciała rysą, minęła Bulę i zatrzymała się ok. 150 m nad Czarnym Stawem. Całą tą trasę przeleciała - informuje Tomasz Wojciechowski, ratownik TOPR. Kobieta wyposażona była w raczki, które nie sprawdzają się w tak stromym terenie.

Dwóch ratowników poszło na Rysy, aby sprowadzić drugą z kobiet, która także była w raczkach. Po drodze natrafili na turystów z Czech także w raczkach, którzy pobłądzili. Po nich wysłano kolejnych dwóch ratowników.

Ratownicy apelują, aby w raczkach poruszać się jedynie dolinami, a w wyższe partie Tatr jeżeli ktoś się wybiera założyć raki i wziąć czekan. Obowiązkowa jest także umiejętność posługiwania się tym sprzętem. Samo jego posiadanie nie wystarczy.

- To jest już chyba 19 wypadek śmiertelny. Wypadki śmiertelne, to w większości turyści, którzy byli w raczkach. Raczki są dobre do dolin, natomiast nigdzie dalej nie należy się w nich wybierać - zaznacza Tomasz Wojciechowski.

Ratownicy zaprezentowali, czym się różnią raczki, od raków. - Raczki są przeznaczone do poruszania się po zalodzonych chodnikach, a nie górach. Raki przypinane są na stałe do butów, które też są twarde. Praktycznie nie ma możliwości, żeby z buta rak się zsunął jeśli jest prawidłowo zapięty lub przywiązany. Raczki nie są przypinane a zakładane na gumce. Jest ona tak elastyczna, że podczas zejścia łatwo się zsuwa - zaznacza Andrzej Maciata, ratownik TOPR. - Kolejnym obowiązkowym elementem wyposażenia zimowego jest czekan. Zawsze jeżeli mamy raki, to mamy też czekan. Służy on głównie do hamowania gdy zaczynamy się zsuwać po stoku. Tą umiejętność trzeba wyćwiczyć, trzeba się jej nauczyć - dodaje.
Ratownicy zauważyli także tendencję nakręcania się przez internautów na nocne wyjścia w Tatry. Później kończy się to zazwyczaj wyprawami ratunkowymi.

- Prośba też do tego, żeby nie nakręcać się za pomocą mediów internetowych. Obserwujemy, że jednego dnia pojawia się relacja z nocnego wejścia na Szpiglasową Przełęcz i wszyscy pieją z zachwytu jaka to wspaniałą wycieczka, a my po 3 dniach mamy zgłoszenie, że trzeba iść na Szpiglasową, bo turysta utknął, bo nie widzi szlaku. Te szlaki są niewidoczne. Trzeba mieć dużą wiedzę i doświadczenie, trzeba wiedzieć jakimi formacjami chodzić, a jakich unikać - zaznacza Tomasz Wojciechowski.

Piątkowa akcja na Rysach rozpoczęła się o godz. 16.30, a zakończyła o 2.30 w nocy sprowadzeniem kobiety, która utknęła na Rysach. - Apel do wszystkich wybierających się w góry, żeby w obecnych warunkach ograniczyli się do dolin Reglowych i nie wychodzili nigdzie wysoko i żeby poniechali nocnej działalności górskiej. Działania ratownicze w nocy zajmują dużo więcej czasu. Jeżeli warunki są kiepskie może się to skończyć hipotermią lub nawet tragicznie - mówi ratownik TOPR.

ms/
Może Cię zainteresować
komentarze
M.B03.01.2023, 08:48
Ile jeszcze ofiar potrzeba aby za zamknąć Tatry zimą dla turystów. TOPR działa jak zakład pogrzebowy.
Pinki31.12.2022, 17:19
W Tatrach słowackich już dawno obowiązuje odpłatność za akcje Horskiej Służby. U nas dalej obowiązuje "wolna amerykanka". "Turysta" idzie w góry w trudnych warunkach, nienależycie wyposażony, bez chwili refleksji co się może zdarzyć i pewien, że jak się zdarzy, to przyjdą po niego Ratownicy, przyleci śmigłowiec, albo przyjedzie do Morskiego Oka samochód TOPR, bo się zasiedzieli "turyści" przy flaszce i wozacy pojechali w dół. Wszystko to na koszt podatnika. Rada jest taka: Chcesz iść na Rysy w raczkach, wykup sobie ubezpieczenie (tak jak na Słowacji), wtedy zapłaci za ciebie ubezpieczyciel, a jak nie wykupisz ubezpieczenia, to zapłacisz sam za to, że iluś ludzi musiało iść ciebie sprowadzać angażując przy tym kosztowny sprzęt. Pamiętaj wszakże, że ubezpieczyciel zanim wypłaci odszkodowanie, to zbada czy nie byłeś lekkomyślny i nie spowodowałeś szkody sam, albo prze własną lekkomyślność.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl