22.06.2023, 08:47 | czytano: 5626

Piękny zwyczaj wciąż żywy w Bukowinie Tatrzańskiej. Nigdzie indziej go nie spotkacie

Bukowiańscy pytace. Fot. Monika Para-Miśkowiec
W Bukowinie Tatrzańskiej wciąż żywy jest zwyczaj, niespotykany w innych regionach. Dotyczy ubierania cuch dla pytacy.
W tradycyjnym góralskim weselu orszak prowadzą pytace – czyli dwaj „czarni” drużbowie w charakterystycznych ciemnych cuchach. W rejonie Poronina czy Zakopanego są one przepasane wstęgą. W Bukowinie Tatrzańskiej przyozdabia się je, jak nigdzie indziej. Biało-czerwonymi szerokimi wstęgami, mirtem i asparagusem.
Nie każdy potrafi w ten sposób „ubrać” cuchę. Zajmują się tym tylko nieliczne mieszkanki, które są proszone o udekorowanie. Robi się to w czwartek lub piątek przed weselem. W czwartek przypina się tylko wstęgi, a w piątek dodaje mirt i asparagus, aby zachowały świeżość na sobotę. Trzeba też postawnego, by dobrze leżała i cierpliwego mężczyznę, który „siądzie pod cuchę” na czas dekorowania, co ułatwia pracę.

- Ubieranie cuch wymaga dużo cierpliwości. Trzeba ułożyć tak zwane „zęby” równo ze wstęg. Najpierw białą, a pod spód czerwoną. Przypina się je szpilkami krawieckimi – opowiada jedna z mieszkanek. - Nie każdy to potrafi. W Bukowinie jest kilka pań, które się na tym znają – dodaje.



Jedną z nich jest pani Maria. Cuchy ubiera już od lat. Najpierw przyglądała się jak inni to robią. - A później samo życie mnie nauczyło, bo trzeba było komuś ubrać cuchy, nie było wyjścia. Zaczęłam sama przypinać wstęgi i tak powoli nauczyłam się wszystkiego – opowiada. Dekoruje cuchy na wesele w rodzinie, u znajomych, dalszych i bliższych sąsiadów.

Ubieranie cuch w Bukowinie Tatrzańskiej jest nieodłącznym elementem w przygotowaniach do wesela góralskiego i zarazem spotkaniem towarzyskim.
- W latach 80., jak brałam ślub, to zapraszaliśmy gości na wesele razem z pytacami. I cuchy ubierało się dwa razy. Najpierw w sobotę, tydzień przed weselem, bo w niedzielę szliśmy na sumę z czarnymi drużbami, a po obiedzie jeździli z nami w powozie i zapraszaliśmy na wesele. Jak nie zdążyło się w niedzielę, to „pytaliśmy” z drużbami jeszcze w poniedziałek i wtorek. Tydzień później, w piątek przed weselem z cuch zdejmowało się mirt i przypinało świeży – opowiada Anna z Bukowiny Tatrzańskiej. Wspomina, że kiedy pytace wchodzili do domów z narzeczonymi, śpiewali „Witomy, witomy, nasi przyjaciele, piykniy wos pytomy, przydźcie na wesele”. - A kiedy szliśmy do mojej chrzestnej matki, to zaśpiewali: „Ziyleni sie jawor, cyrwiyniom sie jabłka. Tutok se wej siedzi moja krzesno matka” - opowiada z sentymentem..



Monika Para-Miśkowiec
Może Cię zainteresować
komentarze
Pytac23.06.2023, 17:59
Jak pisze autor na zdjęciu pytace z Bukowiny.
Pani Moniko, bukowianko, to nie sa pytace z Bukowiny. Tyle na temat tego arytykułu radzę lepiej poznać ludzi we wsi.
polonistka22.06.2023, 12:21
Nie "cuha" lecz "cucha"
Swój22.06.2023, 10:03
Bzdura, nie tylko w Bukowinie są takie tradycje. Nie będę się tu wypowiadał za wszystkich ale w Groniu i Leśnicy też tak szarfy są przyszywane.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl