W piątek uczestnicy pielgrzymki rowerowej dojechali na Kaszuby. Ponownie nie rozpieszczała ich pogoda – znów było deszczowo, choć trochę cieplej niż dwa dni wcześniej.
Po porannej mszy w góreckim Sanktuarium kolarze wsiedli na rowery i udali się na Kaszuby, a dokładnie na miejsce noclegu w Kościerzynie. Mimo niesprzyjającej pogody oraz lekkiemu znużeniu rowerzystów, „kolarki” spisywały się nienagannie. O ich stan techniczny dbają nie tylko ich właściciele, ale także pielgrzymkowy mechanik. Każdego dnia wieczorem dokonuje on przeglądu rowerów i w razie potrzeby reguluje bądź wymienia zużyte części. Sprawny rower, który musi przejechać tyle kilometrów, to podstawa. A w piątek kolarze „dorzucili” ich jeszcze 120, w tym ostatnie 20 w ładnej pogodzie (czytaj: 100 km w deszczu). Sobota przyniosła zmianę pogody – tym razem pielgrzymi wyjeżdżali z Kościerzyny wraz ze słońcem i ciepłym powietrzem. Przed godziną 11 byli już w Sianowie, gdzie mieli zaplanowaną mszę świętą. Znajduje się tutaj Sanktuarium MB Królowej Kaszub – znane nie tylko miejscowym, ale także rowerzystom z Podhala. Sianowo, od pierwszej pielgrzymki rowerowej, jest stałym miejscem modlitwy i odpoczynku. W Sanktuarium tym szczególnie modlą się zakochani, narzeczeni, małżeństwa – legenda głosi, że cudowną figurkę Maryi z Dzieciątkiem, odnaleźli wśród paproci zakochani w sobie młodzi ludzie. Dlatego pielgrzymi często są świadkami mających się tutaj odbyć zaślubin. Po mszy i posiłku kolarze ruszyli w dalszą trasę z metą w Kościerzynie. Cały ten etap liczył 85 km. W niedzielę kolarze dojadą na Hel i zakończą pierwszą część pielgrzymki rowerowej Zakopane – Hel – Wilno. Po dniu odpoczynku wsiądą na rowery dopiero we wtorek i udadzą się w kierunku Elbląga.
mat. pasowy, s/