Na bocznej drodze - Spiskim Wierchu - w Bukowinie Tatrzańskiej doszło do szokującego wypadku. Samochód osobowy wypadł z zakrętu, przejechał z ogromną prędkością przez parking przed domem i wjechał w huśtawki dla dzieci. Kierowca uciekł.
Ludzie patrząc na to, co się stało, łapią się za głowy. - To cud, że nikt nie zginał - mówią.Świadkowie opowiadają, że najpierw słyszeli jazgot pędzącego samochodu, a potem huk. Jadący od dołu samochód "wyprostował" ostatni zakręt. Samochód wypadł z jezdni, złamał słupek od bramy wjazdowej i z impetem przejechał przez parking przylegający do domu wczasowego. - Goście właśnie pakowali walizki do samochodu. To cud, że akurat wtedy, gdy doszło do wypadku, jeden z gości wrócił do pokoju po resztę rzeczy. Dzieci też jeszcze nie było ani na huśtawkach, ani na trampolinie - mówi jeden z obecnych na miejscu.Kierowca samochodu próbował nieudolnie zawrócić na posesji, ale podczas manewrowania uszkodził dwa samochody zaparkowane przed domem. Potem wyszedł z samochodu i uciekł. Świadkowie mówią, że w pola, w kierunku potoku.
- Dobrze, że go tu nie było, bo by go ludzie zlinczowali. Takich to powinni od razu zamykać - mówią ludzie, którzy przyszli zobaczyć, co się stało.
r/