28.10.2023, 17:12 | czytano: 4846

Położne ze szkoły rodzenia w Nowym Targu: "Panie po ukończeniu zajęć są spokojniejsze. Otrzymują wiedzę nie z internetu, ale opartą o lata naszej praktyki"

Położne Wioletta Krauzowicz i Małgorzata Rokicka. Fot. Monika Para-Miśkowiec
Od 2005 roku w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym w Nowym Targu działa szkoła rodzenia. Prowadzą ją położne z 30-letnim stażem pracy - Wioletta Krauzowicz i Małgorzata Rokicka.
W miłym otoczeniu, ciepłej i serdecznej atmosferze, z pasją i wielkim zaangażowaniem przekazują przyszłym rodzicom wiedzę związaną z ciążą, porodem, opieką nad noworodkiem, dzielą się fachową wiedzą, odpowiadają na pytania, weryfikują stereotypy, odczarowują lęki związane z porodem. Umacniają w przyszłych mamach poczucie własnej wartości oraz zaufanie młodych rodziców do siebie nawzajem. Położne od lat pracują na oddziale położniczym w naszym szpitalu. Obie zgodnie mówią, że nie zamieniłyby swojego zawodu na nic innego. To, co robią, jest nie tylko ich pracą, ale i wielką pasją.
Skąd pomysł na szkołę rodzenia i jakie były jej początki?

Wioletta: - Szkoła powstała w 2005 roku, a pomysłodawczynią była ówczesna położna oddziałowa, pani Elżbieta Frydrych. W tym właśnie okresie, na rynku medycznym pojawiło się zapotrzebowanie na tego rodzaju działalność. Wspólnie z Gosią od początku całym sercem zaangażowałyśmy się w prowadzenie szkoły.

Panie, które chodziły do szkoły rodzenia, twierdzą, że tak naprawdę każdy przyszły rodzic powinien się do niej zapisać. Dlaczego?

W.: - Szkoła Rodzenia oswaja z macierzyństwem i rodzicielstwem, z zupełnie nowymi sytuacjami, które spotkają przyszłych rodziców. Panie, po ukończeniu zajęć są spokojniejsze. Otrzymują wiedzę nie z internetu, ale opartą o lata naszej praktyki w zawodzie. To wiedza przyniesiona bezpośrednio z bloku porodowego i oddziału położniczego. W naszej pracy bardzo ważne jest wzmocnienie w rodzących poczucia “dam/damy sobie z tym radę, zrobię/zrobimy to razem”. Fajnie wcześniej oswoić się z tematem porodu oraz tematami, związanymi z opieką nad noworodkiem.

Małgorzata: - Każda ciężarna nosi w sobie jakieś lęki. Dobrze, żeby się z nimi oswoiły przed porodem. A żeby to zrobić, trzeba przede wszystkim o tym porozmawiać. Często podczas spotkań z rodzicami mówimy, że nie jest to szkoła rodzenia, ale radzenia. Bo nie można się nauczyć rodzić, ale można przygotować się na to, co nas czeka, na określone sytuacje.

Dawniej, gdy rodziły nasze mamy i babcie, takich szkół nie było. Co się zmieniło, że dziś są potrzebne i cieszą się zainteresowaniem?

W.: - Kiedyś rodziny były wielopokoleniowe, mieszkały wspólnie lub blisko siebie. Młode dziewczyny obserwowały, jak mamy, ciocie, kuzynki najpierw przechodzą ciążę, przygotowują się do porodu, a potem opiekują się noworodkami i przechodzą połóg. Babcie przekazywały doświadczenia wielu pokoleń. Mamy pomagały przy wnukach. Teraz większość z nas mieszka osobno i przyszłe mamy nie mają już takiego głębokiego kontaktu z innymi kobietami, a w ich bliskim otoczeniu często nie ma noworodków czy małych dzieci.

M.: - W naszej szkole nie tylko mówimy o samym rodzeniu, ale skupiamy się również na przygotowaniu młodych rodziców do tego, co następuje po porodzie. Uczymy pielęgnacji, mówimy o okresach przejściowych noworodka, karmieniu piersią. Omawiamy bardzo istotny, a często pomijany temat połogu - mówimy o fizjologicznych zmianach w ciele tuż po porodzie, ale i emocjach, jakie mogą temu towarzyszyć. Pokazujemy młodym mamom, jak sobie radzić z sobą, a partnerom, jak mogą wspierać matki swoich dzieci. Tłumaczymy, gdzie jest potrzeba odpoczynku i wsparcia, a kiedy należy zasięgnąć pomocy specjalisty.



Jakie jeszcze argumenty przemawiają za tym, że warto zapisać się do szkoły rodzenia?

W: - Co tu dużo oszukiwać - argumenty czysto towarzyskie! Przyszli rodzice spotykają się w grupie ludzi, łączy ich to samo doświadczenie, często te same pytania i te same problemy.

M.: - A jak wiadomo - w grupie raźniej (śmiech).

W.: - Współcześnie mamy do czynienia z pojęciem “internetowej mamy”. Czyli mamy i rodzice czerpią mnóstwo informacji z sieci. Należą do wielu grup, są na forach internetowych. Są to najczęściej kontakty wirtualne. A u nas spotykają się na żywo z osobami, które odczuwają podobnie, mają podobne lęki i oczekiwania. Rozmawiają o tym. Żartują.

M.: - Wiele osób po zakończeniu zajęć nadal utrzymuje kontakt, zawiązują się nowe przyjaźnie. Bardzo nas takie przyjaźnie cieszą!

To fakt, że wiele osób szuka informacji w internecie. Jak taka wiedza wpływa na przyszłe mamy? Co panie radzą, lepiej czytać fora, czy całkowicie się od nich odciąć?

W.: - Żyjemy w czasach nieograniczonego dostępu do wiedzy. Niestety, z tego powodu kobiety mają dziś o wiele trudniej, ponieważ są naszpikowane informacjami z internetu, często mijającymi się z rzeczywistością. Wszędzie każdy coś radzi, dzieli się doświadczeniami. W internecie jest pełno „specjalistów”, którzy nie mają pojęcia, jak to wygląda w praktyce. Każdy anonimowo pisze, co chce, a panie to chłoną. Skupiają się na wielu rzeczach nieistotnych albo takich, na które nie mają wpływu. My przestrzegamy przed forami i uczulamy - weryfikujcie swoją wiedzę!

M.: - Wiedza z internetu jest często wiedzą niesprawdzoną, podszyta negatywnymi emocjami, strachem i - niestety, oderwaną od rzeczywistości. Dlatego zachęcamy uczestników naszych kursów do zadawania pytań i weryfikowania posiadanej już wiedzy.

Co kobietom sprawia największą trudność w trakcie ciąży albo porodu?

W.: - Najtrudniejszy nadal jest ból. Boją się bólu, boją się o dziecko. Boją się tego, że poród nie pójdzie po ich myśli. I to jest całkowicie normalne. Każdy z nas instynktownie boi się bólu. Na zajęciach uczymy, jak opanować ten lęk, jak sobie z nim poradzić. Strach bardzo często wynika po prostu z braku wiedzy. Uczęszczanie na zajęcia nie sprawi jednak, że poród będzie bezbolesny. Jedyne, co możemy zrobić, to edukować na temat znieczuleń i metod zmniejszania bólu - zarówno tych naturalnych jak i farmakologicznych. Jak ten ból wykorzystać i zamienić w pewność siebie.

Jak rozładować napięcie przed porodem?

W.: - Trzeba słuchać swojego ciała, nie tylko przed porodem, ale i w czasie ciąży. Pozwolić sobie na odpoczynek, odpuścić. Poczytać, pooglądać seriale, spacerować, ruszać się. I to wcale nie musi być, często polecane, mycie okien i polerowanie domu, kiedy nie mamy na to siły czy ochoty.
M.: - Kładziemy też szczególny nacisk na to, aby mamy uwierzyły w siebie i swoje możliwości. Dzięki temu przychodzą do porodu spokojne i z przekonaniem, że są na tyle silne, aby przejść przez poród i sobie ze wszystkim poradzić. Rodzice często mówią, że wychodzą od nas uspokojeni i oswojeni z tym, co ich czeka. To daje im poczucie bezpieczeństwa na samym początku drogi, którą muszą przejść.



Czyli psychika ma ogromne znaczenie.

W.: - Tak, pozytywne nastawienie odgrywa tu ogromną rolę. Ważne jest też, by przyszła mama były otwarta na wiele możliwości, bo poród może różnie przebiegać i różnie się zakończyć. Warto tutaj znać teorię, mieć plan, ale równocześnie być elastycznym. Na zajęciach mówimy, jak jest naprawdę, co może się wydarzyć, ale jednocześnie nie straszymy. Nie można nauczyć się rodzenia. Ciało jest mądre, ono wie, jakie ma zadanie do wykonania. Bardzo istotna jest również współpraca z personelem.

Coraz bardziej popularne są porody rodzinne. Jak w szpitalu reagują przyszli ojcowie? Czy faktycznie mdleją przy porodzie albo czują dyskomfort na porodówce?

M.: - Porody rodzinne funkcjonują już u nas wiele lat, a omdlenia są mocno przereklamowane. Ojcowie zazwyczaj przychodzą przygotowani, wiedzą, jakie są etapy, co może się wydarzyć, jakie będą zabiegi oraz jakie jest ich miejsce i odpowiedzialność. Zdarza się, że niektórzy tatusiowie przychodzą na poród, żeby „pilnować” personelu (śmiech). Ale położna to nie “wróg”.

W.: - Jesteśmy dla naszych pacjentek, a jeśli wystarczy czasu, to i z tatusiami pożartujemy.

Można powiedzieć, że współcześni ojcowie bardziej niż kiedyś angażują się w tematy związane z porodem?

W.: - Zdecydowanie. Często przychodzą do nas podekscytowani nową rolą, z pytaniami, i co naturalne - z niepokojem. Boją się, jak to będzie. I to też jest zupełnie normalne. Czasami dziewczyny nie mają pytań, a ojcowie są bardzo zainteresowani rozwinięciem tematu.

Jesteście w stałym kontakcie z przyszłymi rodzicami, w każdej chwili można do was zadzwonić. To oznacza, że wasza praca nie ogranicza się tylko do dyżurów w szpitalu i prowadzenia szkoły rodzenia.

W.: - Tak, mamy często do nas dzwonią, również gdy nie ma nas w pracy. Kontaktują się, kiedy mają jakiś problem, albo przed porodem, jeśli mają wątpliwości, czy już jechać do szpitala. Mogą również zadzwonić do nas po porodzie.

M.: Cieszy nas fakt, że chętnie dzielą się z nami swoimi radościami, jak i problemami, czy to na oddziale, czy w późniejszym czasie. Oprócz zajęć w szkole rodzenia, od lat wykonujemy zapisy KTG, które są oceną dobrostanu płodu. Tam tez jest czas na rozmowy, które zbliżają nas do pacjentek.

W szkole rodzenia przyszłe mamy mają okazję porozmawiać nie tylko z położnymi, ale innymi specjalistami z tego zakresu. Kto jeszcze przychodzi na spotkania?

W.: - Zapraszamy fizjoterapeutkę dziecięcą, fizjoterapeutkę uroginekologiczną, panią z Banku Komórek Macierzystych, lekarza anestezjologa, stomatologa dziecięcego i doradcę noszenia dzieci w chustach. Chcemy dać mamom bazę wiedzy, ale również kontaktów - jeśli pojawi się problem, to mamy będą wiedzieć, gdzie szukać pomocy. Rodzice otrzymują od nas materiały z wykładów, listę z rzeczami, które należy zabrać do szpitala oraz wiele sympatycznych drobiazgów.

M.: - To szkoła dla każdego rodzica. Każdy znajdzie u nas wiele cennych informacji, a fakt, że można nas spotkać w trakcie pobytu w szpitalu, wiele też dla nich znaczy.

A co pozytywnie zaskakuje w szkole rodzenia?

W.: - Pozytywne jest to, jak rodzice potrafią być otwarci, aktywni, rozmawiają z nami, pytają. Bo nie chodzi tylko o to, żeby przyjść na zajęcia, wysłuchać i zapomnieć. Chcemy, aby przyszli rodzice wynieśli praktyczną wiedzę i poczucie, że są spokojniejsi i dobrze przygotowani do tego wydarzenia.

M.: - Cieszymy się, kiedy rodzą się ciekawe dyskusje i zadawane są pytania, a uczestniczenie w radości oczekiwania na dziecko wraz z naszymi kursantami jest niezwykle ekscytujące, pomimo wielu lat praktyki zawodowej.

W.: I pamiętajmy, droga wspólnie przebyta z innymi rodzicami, oczekującymi przyjścia na świat maleństwa, jest zdecydowanie łatwiejsza.

Źródło: Podhalański Szpital Specjalistyczny w Nowym Targu, oprac. r/
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
Radek29.10.2023, 13:13
Piękne te Panie
Znawca kobiet29.10.2023, 12:08
Bardzo fajne babki ...polecam .
ewaj29.10.2023, 10:43
Obie Panie są fantastyczne, wspominam zajęcia z nimi bardzo miło, obie są bardzo doświadczone i po prostu cudowne, polecam ich szkołę każdej przyszłej mamie
beba29.10.2023, 09:42
Dzieci się rodzą od wieków i nikt nikogo nie musiał uczyć czynności fizjologicznych. Cos z tym współczesnym społeczeństwem jest mocno nie tak. Żeby urodzić zdrowe, trzeba cała uwagę skupić na rodzeniu a nie na sobie. Nie histeryzować tylko się skupić i robić co natura każe. Ot i cała filozofia rodzenia.
sfarqr28.10.2023, 21:27
czy to jest jakiś artykuł sponsorowany w celu "ocieplenia" wizerunku nowotarskiej porodówki?
Bo w Nowym Targu jest jeszcze kilka szkół rodzenia a jakoś wywiadu z położnymi nie widać, a ten wywiad pojawił się chyba na wszystkich stronach informacyjnych z regionu....
Szpital ma darmową reklamę na odpłatne usługi, kiedy takie zajęcia powinny być prowadzone w ramach NFZ.
Kuba28.10.2023, 18:03
i... po szkole jadą rodzić w Zakopcu lub Rabce.
Nie ma co ryzykować w NT.
Kursantka28.10.2023, 17:25
Bardzo polecam tą szkołę rodzenia, Panie posiadają ogromną wiedzę, a co najważniejsze są bardzo sympatyczne :)
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl