Dzisiaj (4 listopada) wieczorem Krzysztof Diablo Włodarczyk skrzyżuje podczas gali w Zakopanem rękawice z Edwin Mosquera. - Kolumbijczyk może nie jest jakąś wybitną postacią, ale nie można nikogo lekceważyć. Swego czasu Kolumbijczycy byli dobrymi pięściarzami, a niektórzy zapewne dalej są. Jest zawodnikiem dosyć mocno bijącym. Nikogo nie lekceważę i do walki wychodzę skoncentrowanym na 100% - mówi przed walką “Diablo”.
Sala konferencyjna w Hotelu Nosalowy Dwór Resort & Spa zamieni się w ring bokserski. Między linami zobaczymy m.in. Krzysztofa Diablo Włodarczyka. Tym razem bokser nie przygotowywał się do walki w Tatrach, jak to było ostatnio.Niestety nie byliśmy w górach, nie byliśmy na wyjeździe. Niestety i szkoda. Taka praca wpływa na dłuższy okres i na pewno do końca roku by zrobiła fajną robotę. Koniec sierpnia i początek września wyjeżdżaliśmy, a potem całą tą pracę utrzymywaliśmy na treningach. Ta wydolność dużo pomaga. Niestety nie byliśmy na wyjeździe i musieliśmy radzić sobie w Warszawie na swojej ziemi. Biegaliśmy wokół komina - mówi o przygotowaniach do walki Diablo. - Różnica wzniesienia pomiędzy Warszawą, a Zakopanem, nie jest tak duża, żebym odczuwał to w jakiś sposób. Pewnie gdybym wczoraj poszedł w góry, a dzisiaj boksował, to bym w jakiś sposób to odczuwał, ale w góry nie wychodzimy. Siedzimy w hotelu i robimy wszystko, żeby czegoś nie złapać w ostatniej chwili - dodaje.Diablo zapewnia, że w trakcie walki da z siebie 100%, ale wyniku nie chce już przesądzać. - Jest 8 rund i jeśli będzie trzeba, to jestem przygotowany na te 8 rund. Każda runda, która doprowadzi do tego, że będzie krócej, to dla mnie tylko na plus - zaznacza Krzysztof Diablo Włodarczyk.
ms/
Boks to nie rurki z kremem.