Publiczność zgromadzona w niedzielne popołudnie w nowotarskim MCK dostała to, czego oczekiwała i dostała znacznie więcej. Z koncertu Andrzeja Sikorowskiego i jego córki Mai wychodziła z łezką w oku.
Nazwisko Sikorowski sprawiło, że bilety rozchodziły się w internecie jak świeże bułeczki - piszący te słowa kupował je już w lutym. Po 50-tce - a taka publiczność przeważała - rośnie zapotrzebowanie na wspomnienia, a kto, jak nie Sikorowski - za pomocą swoich piosenek „z tekstem” - najlepiej potrafi je zaspokoić. Wokalista, gitarzysta, niegdysiejszy lider zespołu „Pod Budą” jest autorem kilkuset utworów, wielu z nich śpiewanych przez całą Polskę. „Kap. Kap, płyną łzy”, „Ciotka Matylda”, „Jeść, pić, kochać”, czy „Ale to już było” - napisane przed laty dla Maryli Rodowicz, zabrzmiały znowu w nowotarskim MCK i - oczywiście - artysta nie śpiewał ich sam. Zaczął jednak od piosenki refleksyjnej, bardzo pięknej i stosunkowo nowej, bo z 2017 roku. „Czyjaś Ty” - dla przeciwników poprzedniej władzy była swoistym hymnem, niejako poprzednikiem słynnej „Szczęśliwej Polski już czas” Kryszaka, często udostępnianym w licznych grupach internetowych ówczesnej opozycji - „(…) Więc mnie nie ucz Polski łysolu, z ogoloną do skóry głową, twoja muza to disco-polo, serce bije ci narodowo, wytatuuj sobie na klacie, że Araba tutaj nie trzeba, i codziennie odmawiaj pacierz, z białym orłem wzlatuj do nieba (...)”.Koncert trwał 1,5-godziny, a o tym, że się spodobał, najlepiej świadczyły owacje na stojąco, bisy i wspólne śpiewnie artystów i publiczności.
p/