NOWY TARG. Pierwsza robocza sesja, która miała być poświęcona jedynie powołaniom komisji stałych, ustaleniu ich liczebności i wyboru dwóch przewodniczących - od początku pokazała, że do Miasta dotarły najgorsze wzorce z Zakopanego. Samo uchwalanie porządku obrad trwało niemal godzinę.
Jako pierwszą zmianę - do porządku obrad wprowadzono punkt "wystąpienia mieszkańców". Radni byli jednomyślni co do oddania głosu osobom, które dziś pojawiły się na sali obrad. Potem już tak zgodnie nie było. Obcięcie radnym dietyZaczęło się od odczytania przez przewodniczącego Rady Miasta projektu uchwały zmieniającej zasady przyznawania i wysokości diet. Owa zmiana to zapis, że radny, który nie jest członkiem żadnej komisji otrzymuje połowę swojej diety. Zapis wejdzie w życie 1 czerwca br.
- Uzasadnienie do tego projektu jest takie, aby zmotywować radnych do uczestnictwa w pracach komisji. A jak radny nie wyraża chęci pracy w komisji, to sprawiedliwym jest aby otrzymywał mniejszą dietę, bo najcięższa praca jest w komisjach. Skutki finansowe uchwały są neutralne, albo korzystne dla budżetu miasta, bo będzie mniej pieniędzy wydanych na diety radnych - wyjaśniał Jan Sieka.
Poczem odczytał opinię burmistrza i służb prawnych, z której wynika iż takich wrzutek się nie powinno robić, że obowiązują terminy, że projekty uchwał przedstawia się radnym na kilka lub kilkanaście dni przed sesją (w zależności od tego kto projekt zgłasza) i wreszcie, że projekt ten zawiera błędy.
- Możemy teraz podjąć dyskusję na ten temat - zachęcał przewodniczący rady.
"Nie bawmy się w formalizmy"
Grzegorz Luberda był ciekaw, czy radni w ogóle dostali ten projekt uchwały, bo on sam przygotowując się rano do sesji - jeszcze go nie miał. - Czyj to jest projekt? Kto go zgłosił? Gdzie są projekty sześciu uchwał od burmistrza przesłane do Biura Rady? Dlaczego nie są one zawarte w porządku obrad dzisiejszej sesji, skoro zostały zgłoszone w terminie i mają opinie prawną? Będziemy już tak zaskakiwani na pół godziny przed sesją, żeby nie zdążyć się z projektami uchwał zapoznać? - pytał.
- To mój projekt uchwały. Przedstawiłem teraz jego pełną treść, więc macie się okazję z nią zapoznać. Nie musicie chyba mieć przesyłanego projektu na tydzień przed sesją, żeby się z jednym zdaniem zapoznać - bronił swojego stanowiska Jan Sięka.
- Skąd w ogóle taki projekt? Pisemnie poinformowaliśmy pana przewodniczącego, że każdy z naszych radnych chce pracować w 3 komisjach i podaliśmy w jakich komisjach merytorycznych chcemy być. Nie dostaliśmy do dziś informacji, w jakich komisjach chcecie państwo pracować. Nie wiem czemu ten projekt ma służyć i kogo chce pan zmotywować. Sami chcecie się zdyscyplinować? - drążył radny Luberda.
- Komisje mają ograniczoną liczebność, bo z naszych rozmów wynika, że może być problem z obsadzeniem komisji i uznaliśmy za słuszne i właściwe, ażeby taką uchwałę podjąć. Byliście poinformowani o proponowanym składzie komisji i zakresie merytorycznym komisji. Więc może formalnie nie dostaliście tego do ręki, ale w kubach to omawialiście, czyli mieliście szanse o tym porozmawiać. Rozumiem, że jak rozmawiam z przewodniczącymi klubów to oni przekazują te informacje radnym. Nie bawmy się w formalizmy - odpowiedział Sięka.
Seria "wrzutek"
Bartłomiej Garbacz upomniał się o zajęcie się dziś projektem uchwały dotyczącej powołania doraźnej komisji w sprawie przebudowy skrzyżowania św. Anny i Grela. - Projekt został zgłoszony, a nie ma go w porządku obrad - zauważył radny.
Jan Sięka przyznał, że ten dokument został pozytywnie zaopiniowany przez służby prawne, że,"jest oczekiwanie by zaprosić przedstawicieli starostwa, więc powinniśmy dodać ten projekt do porządku obrad". I tak się stało.
Kolejna wrzutki to zgłoszone przez burmistrza projekty uchwał o zmianach w budżecie (radni byli jednomyślni), zmianach w Wieloletniej Prognozie Finansowej (jednogłośnie), kwestia dofinansowania działalności Galerii Jatki (jednogłośnie), przedłużenie umów najmu (20 radnych "za").
- Te projekty dotarły, ale problem jest taki, że muszą one być przedyskutowane przez komisje tematyczne, a one zostaną dopiero dzisiaj powołane. Dlatego dzisiaj głosowane będą tylko te projekty uchwał, które są absolutnie konieczne, a te trzy - nie są absolutnie konieczne i mogą być podjęte w późniejszym terminie - zawyrokował przewodniczący Rady Miasta.
Tu wtrąciła się skarbnik Ewa Bobek, która ostrzegła, że w uchwale dotyczącej wniesienia aportu do MZWiK ważne są terminy, a nierozliczenie subwencji skutkować może tym, że Miasto straci pieniądze.
Obecny na sesji prawnik przypomniał, że przewodniczący jest zobowiązany wprowadzić pod obrady zgłoszone przez burmistrza projekty uchwał. Radny Maciej Tokarz zaproponował, by wniosek burmistrza poddać pod głosowanie. - My będziemy głosować przeciw, więc efekt będzie taki sam - powiedział, mając na myśli iż związane umową koalicyjną dwa kluby dysponują jednym głosem przewagi nad radnymi przychylnymi burmistrzowi.
"Zapytajcie prezesa MZWiK"
- 2,5 roku był czas, by dokonać rozliczenia subwencji. Jak tyle czasu można było czekać, to i teraz można trochę poczekać - argumentował Maciej Tokarz.
- Czy jak podejmiemy tę uchwałę na następnej sesji - pod koniec czerwca - to wystarczy? - dopytywała radna Ewa Pawlikowska.
- Zapytajcie prezesa MZWiK. Obowiązują przepisy i terminy. Trzeba ogłosić przetarg, jak wykonawca nie zdąży wykonać inwestycji to stracimy subwencję - ucięła dyskusję Ewa Bobek.
Rozsądkiem wykazał się Bartłomiej Garbacz proponując, by prezes Miejskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji wytłumaczył szefom klubów radnych czy sprawa subwencji jest "niecierpiąca zwłoki".
Przewodniczący Rady zaproponował, żeby wcześniej przegłosować to, czy ten projekt będzie dziś omawiany, ale na szczęście się z tego wycofał. Bowiem przedstawiciel miejskich wodociągów zdołał przekonać radnych, że kwestia wniesienia aportu pieniężnego i niepieniężnego do MZWiK jest pilna. Przekonał 19 radnych z 21.
Na kolejne posiedzenie przeniesiono uchwały dotyczące zmian w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego.
Kolejne zamieszanie pojawiło się przy przyjmowaniu sprawozdania z pierwszej sesji. W ten sposób dwa punkty porządku obrad zajęły radnym półtorej godziny. W programie jest tych punktów kilkanaście.
Sabina Palka