07.09.2014, 20:13 | czytano: 4205

Mistrz jest tylko jeden! "Taddy" zwyciężył w Red Bull 111 Megawatt

zdj. Jacek Jabłoński/Red Bull Content Poo
Nie było niespodzianki. Tadeusz Błażusiak wygrał zawody w Bełchatowie rozgrywane na terenie kopalni. Mistrz hard enduro jest tylko jeden i pochodzi z Polski. Ale rośnie jego naśladowca, Oskar Kaczmarczyk (Rajski Racing Motorismo), który zajął 6. miejsce. Kolejny nowotarżanin - Mateusz Stefaniak zajął miejsce 12.
Były to zawody z cyklu Red Bull 111 Megawatt.
Imprezę zaszczycili dwaj wielcy zawodnicy – Andreas Lettenbichler i Johny Walker. Pierwszy z wymienionych zajął drugie miejsce, a Walker uplasował się na trzeciej pozycji. Oskar Kaczmarczyk zajął nieoficjalnie szóste miejsce.

- Doping był niesamowity – mówi triumfator imprezy. - Wygrałem w kraju i to jest coś fantastycznego. Walker zaskoczył mnie swoim tempem. Jechaliśmy razem na 110% procent możliwości. Cieszy mnie, że pokazaliśmy światu, że potrafimy organizować duże imprezy motocyklowe. W dodatku z takim rozmachem.

Świetnie radził sobie jeden z najmłodszych w stawce blisko 500 jeźdźców, nowotarżanin Oskar Kaczmarczyk, aktualny wicemistrz Polski juniorów w superenduro.

- Prolog był bardzo szybki – opowiada. – Dużo było prostych piaszczystych odcinków, były też zakręty i hopki, ale lądowało się na płaskim. Przejeżdżaliśmy też przez metalowe rury i szyb, którym transportowano węgiel. Potem wjeżdżało się tor superenduro. Przeszkody były z belek, kamieni i opon ustawionych do góry. Sześć opon od Tira po długości. Prolog jechało się dwa razy i najlepszy czas się liczył. Po pierwszym byłem dziesiąty, drugi pojechałem gorzej, popełniłem kilka błędów i zająłem 13 miejsce. W wyścigu głównym w jednej linii jechało 110 zawodników. Jechaliśmy do pierwszego zakrętu na wygaszonym motocyklu. Tam była masakra, mnóstwo kurzu, widoczność zerowa, jak we mgle. A do pokonania było masę długich podjazdów, trudnych i szybkich. Motocykl na czwartym biegu trzeba było redukować, żeby wyjechał pod gorę. Do tego było bardzo miękko. Wystartowałem jako ostatni, bo zapomniałem przełączyć startu. Miałem motocykl z rozrusznikiem i nie odpalił. Szybko udało mi się dopędzić czołówkę, na pierwszym podjeździe. Z Rosjaninem i Polakiem zamienialiśmy się miejscami. Zajmowałem szóstą pozycję. Mega impreza, na ogromną skalę. Jestem zadowolony z sezonu, był bardzo udany. Moi sponsorzy stanęli na wysokości zadania. Kolejny start w grudniu, w mistrzostwach świata.

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
komentarze
beka08.09.2014, 19:18
W Bełchatowie jest kopalnia węgla BRUNATNEGO!
ja08.09.2014, 17:44
gratuuulacjee!!!
yzf08.09.2014, 14:22
Wielkie gratulacje...
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl