12.07.2015, 22:05 | czytano: 1427

Udane starty Michała i Oskara

arch. zawodnika
- Siadły mi trzy wyścigi. Organizatorzy zmienili trasę, mniej było prób motocrossowych, Było jeszcze szybciej niż wczoraj – mówi Michał Pyzowski zwycięzca kolejnej rundy mistrzostw Polski w superenduro w klasie open.
Podobnie jak wczoraj areną zmagań był tor w Wałbrzychu. Pyzowski w klasie open umocnił się na prowadzeniu klasyfikacji generalnej. Ma już 15 punktów przewagi nad ścigającym go Karolem Paśko. To efekt świetnej jazdy i wygrania trzech biegów. W każdym nowotarżanin był szybszy, lepszy technicznie i nie nikt nie potrafił go dogonić.
- Fajnie mi się jechało, bez przygód – opowiada. – W pierwszym i drugim biegu pierwszy byłem w zakręcie, w trzecim trochę zaspałem na starcie i musiał gonić. Dałem sobie radę na trasie i wyprzedziłem konkurencję.
Bardzo dobry występ zanotował Jarosław Guzik, który w kolejnych biegach był drugi, trzeci i czwarty. W klasyfikacji rajdu zajął trzecie miejsce, ale nadal w „generalce” pozostaje na czwartej pozycji.

Równie udany start zaliczył w klasie junior Oskar Kaczmarczyk. W pierwszym biegu był najszybszy, w drugim trzeci, a w trzecim drugi. Ogólnie w rajdzie zajął drugie miejsce. Umocnił się na pozycji wicelidera w klasyfikacji generalnej. Zgromadził 231 punktów, a prowadzący Emil Juszczak ma 294 „oczka”. Przed niedzielnym wyścigiem z Grzegorzem Kargulem mieli identyczną ilość punktów, teraz nowotarżanin wyprzedza go o 12 punktów.

- W pierwszym biegu była ostra walka od startu do mety – wyjawia Oskar Kaczmarczyk. – Tasowanie między mną a Juszczakiem ogromne. Jazda bark w bark. Na zakręcie albo ja albo on mnie przepychał. Mieliśmy sporą przewagę na trzecim jeźdźcem. Wytrzymałem do mety napór Juszczaka i pierwszy przekroczyłem linię mety. W drugim wyścigu miałem aferę. Na zakręcie ujechał mi przód i poślizgnąłem się, wykorzystał to Jakub Kucharski, który jechał za mną na trzeciej pozycji. W trzecim biegu prowadziłem od początku i na samym finiszu wbiłem się w belkę, przechyliło mnie na jedną stronę i Juszczak to wykorzystał. Zadowolony jestem z rajdu. Mało miałem afer, a to był pechowy dla mnie rok. Tym razem jechałem równo, po swojemu.

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl