13.02.2022, 12:00 | czytano: 4778

Jacek Sowa: Podhalańskich kółek czar… Inżynier Korczak - ciąg dalszy

Inżynier Wiesław Korczak
"Gdy Wiesław Korczak zaczął już myśleć o emeryturze, okres przemian gospodarczych spowodował boom motoryzacyjny. Na Podhalu otwierały się kolejne salony samochodowe, wymagające bazy technicznej i infrastruktury. Nie mogło go tam zabraknąć…" - pisze w drugiej części wspomnień o motoryzacyjnym pasjonacie z Nowego Targu - Jacek Sowa.
Po krótkiej i burzliwej przygodzie z Seatem, inżynier Korczak znalazł zatrudnienie w nowo-powstałej stacji kontroli technicznej, lecz nadal potrzebowano go do pracy w Zespole Szkół Mechanicznych. Wieloletnie dokonania nie poszły w niepamięć, także jego przygody na rajdowych trasach, na których chętnie się pojawiał, jako amator na własnoręcznie przygotowywanych seryjnych samochodach.
Dobrze znał się ze słynnym Janem Ripperem, który oprócz zakładu na zakopiańskich Skibówkach, miał jeszcze na Zaborni warsztat samochodowy i tylko samochodowy, jak podkreślał. Gdy kiedyś zawitał tam krakus ze zdefektowanym motocyklem, pan Jan zapytał go, co jest napisane na szyldzie. Ten sprawdził, na co usłyszał odpowiedź: - No widzi pan, ja naprawiam tylko samochody…

Na Rajdzie Krokusów załoga Korczaka napotkała na trasie stojący na poboczu wóz Rippera, któremu podczas deszczu odfrunęło po drodze pióro wycieraczki. Na deklarację pomocy, kazał im jechać dalej; na mecie okazało się, że owinął ramię wycieraczki ręcznikiem…

Wiesław Korczak całe dnie spędzał na rasowaniu swojej „Sarenki”. Jego Syrena 104 była ostatnim modelem z otwieranymi do przodu drzwiami „do łapania kur”.

Zdziwiliby się chyba w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym z Żerania, gdyby obejrzeli egzemplarz z numerem rejestracyjnym KG 1206, jego przeróbki konstrukcyjne i wyposażenie dodatkowe. To powypadkowe auto po dachowaniu kupił okazyjnie i przekazał w niezrównane ręce Staszka Bryji z Waksmundu.

Powypadkowa Syrena

Ładnie wyklepane trafiło na szkolne warsztaty, gdzie dokonywały się dalsze przeróbki, ku uciesze praktykujących przyszłych mechaników. Skręt kół w syrenie porównywany był do skrętu kiszek, ale Wiesław zaradził temu poprzez ingerencję w mechanizm ślimakowy i szerokość obręczy kół. Kolejna modernizacja spotkała układ wydechowy; rura idąca pod podłogą do tyłu, po skróceniu otrzymała wylot boczny. Hamulec u królowej polskich szos był skuteczny co najwyżej do prędkości 80 km/h; potem tylko obcasy lub kaplica, bo impet mógł wyrwać siedzenie kierowcy z podłogi! Korczak poradził sobie i z tym za pomocą kawałka kątownika, teraz to tylko kierowca mógł wylecieć przez przednia szybę; pasów bezpieczeństwa jeszcze nie stosowano… Na Rajdzie Żubrów wiedząc o tym zatroskany Sobiesław Zasada pożyczył Wieśkowi swój kask…

Pamiątka z Rajdu Żubrów

Oddzielnym rozdziałem w Syrenie była instalacja elektryczna. Trzeba było coś z tym zrobić, miał więc w planie zainstalowanie dodatkowych reflektorów, jak na rajdowe auto przystało. Prądnica mogła wytrzymać co najwyżej oświetlenie fabryczne. Korczak pokombinował z wiązką (w Syrenie plus był na masę!), porobił próby z wartburgowskim alternatorem, który wówczas był nowością i przypiął dodatkowe kondensatory do każdej cewki. Zamontował ekstra cztery lampy z ciągnika Ursus, do których kolega przywiózł z Austrii komplet stuwatowych żarówek i odpalił elektrownię z paroma tysiącami luksów! Rozrysowany projekt wysłał do redakcji „Motoru”, która pomysł nagrodziła …pisemnym wyróżnieniem.

Pewnego razu, wracając z kawy w legendarnej stacji CPN starą zakopianką, został oślepiony przez samochód, jadący na długich światłach z przeciwka. Wiesław włączył hebel od jodów, które biły po oczach na dwa kilometry i przeciwnik dał blendę. Mijając się zauważył, że był nim milicyjny fiat, który zawrócił i podążył za nim. Korczak, skręcił na osiedla, ale gdy za nim zatrzymał się ów radiowóz, wysiadł ze swojej Sarenki, dzierżąc w dłoni klucz francuski i na bezczelnego zapytał funkcjonariuszy, czy jako motoryzacyjny biegły sądowy ma im potłuc reflektory? Panowie w białych czapkach zgłupieli na takie dictum i kazali mu jechać w swoją stronę.

Ostatnim usprawnieniem były włoskie Fiammy, które pięknie i głośno grały zamiast klaksonu. Auto chodziło jak rakieta i choć paliło 10 litrów na setkę, wyciągało 140 km/h! Ale przyszedł czas, aby się pozbyć staromodnego dwusuwa, na który chętnych nie brakowało, a w pierwszej kolejności kupców był „Stasecek” Rokicki ze znanej nowotarskiej rodziny taksówkarzy.
Korczak za kierownicą, Rajski na masce

Mieli wtedy w planie wraz z Józkiem Rajskim jechać na Rajd Wisły, ale nie było czym. Na horyzoncie pojawiła się okazyjna Skoda 105, lecz jak ją określił nasz inżynier, był to „sakramencki muł”. Trzeba było coś z tym zrobić, bo czeska marka miała już wtedy sportowe ambicje. W Nowym Targu była już taka sztuka, Skoda Rapid, takie dziwne trochę coupe, w posiadaniu innego samochodziarza, Romualda „Wojtka” Junga, który przejął schedę warsztatu po Andrzeju Kostrzewie na Berekach. Korczak próbował różnych kombinacji z gaźnikiem Webera z dużego fiata, ale za cholerę to nie chciało podejść. W końcu pojechał na motorze (pożyczonym od Kazka Topy) do pobliskiego Popradu na Słowację (wtedy jeszcze CSRS) i zajechał do sklepu Mototechn (takiego ichniejszego Polmozbytu, ale mniej skorumpowanego!). Zapytał o kolektor ssący do Skodovki Rapid. Owszem był, przymierzył suwmiarką, pasowało, zapłacił, włożył do plecaka i jeszcze tego samego dnia założył wraz z nowym gaźnikiem i filtrem, którego usadowienie na miejscu kosztowało trochę nerwów, bo brakowało dosłownie pół milimetra luzu.

Skoda 105 gotowa do rajdu

I gdy auto było gotowe do próbnego wyjazdu na trasę rajdu, znów się pojawił Stasecek, znów z propozycją nie do odrzucenia. Miał klienta, któremu się ta podrasowana Skoda spodobała. – Idze, takie fajne auto, jeszcze gdzie rozbijesz, a tu gościu daje dobre piniondze! Pieniądze były faktycznie niezłe, więc transakcja została zaakceptowana; takie to były czasy. Ale dwa mistrzowie kierownicy znów zostali bez auta…

Niemal od razu trafiła się okazja i to nie byle jaka: Fiat 850 Sport! Takiego w mieście miał słynny brodacz, Andrzej Kostrzewa, w tym przypadku był to model Coupe z tłumikiem Abartha, czyli niesamowita frajda dla właściciela! Jeszcze większą mieli jego uczniowie, oglądając swego profesora w taaaakiej bryce!

Fiat 850 Sport

Na szkolnym placu

Ale były też inne, fascynujące naszego pasjonata, chwile. Kiedyś Korczak pojechał służbowo na jakieś oględziny na wsi. Patrzy, a na oborze stoi coś jakby skuter. Był to oryginalny Morat na bazie czeskiej Jawy CZ z elektrycznym rozrusznikiem, tyle że jak wyjaśnił właściciel - młody góral ze Skrzypnego - nie na chodzie. Dla Korczaka było to coś w rodzaju anegdoty, kiedy gazda na bacówce w górach, zapytany przez turystów, czy ma wrzątek do herbaty, odparł, że tak, ale zimny! Po krótkim czasie Tatran wyczyszczony, naprawiony i uruchomiony zmienił właściciela…

Skuter Morat

O samochodach i wszystkim, co się kręci po drogach, Wiesław Korczak może opowiadać godzinami, przeglądając stare albumy ze zdjęciami, na których widnieją stare, ale jakże piękne wehikuły, które stanowiły jakże ważną część jego życia. 80-letni dziś mężczyzna ma swoje problemy zdrowotne, po kontuzji musi używać wspomagania, jak określa swoją laskę, ale nic nie jest w stanie zagłuszyć jego pasji do samochodów. Jego pięknie utrzymany, dwudziestowieczny Seat Ibiza jest tego najlepszym przykładem.

Pod maską Seata..

Dla inżyniera Korczaka najważniejsze jest to, co się kręci…

Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
Barb28.08.2023, 13:21
Do kogo zgłoszenie wierzytelności w postępowaniu upadłościowym?

Excellent post. I was checking continuously this blog and I am impressed!
Extremely useful info particularly the last part :)
I care for such information a lot. I was looking for this certain info for a very long time.
Thank you and good luck. Kiedy sąd umarza postępowanie upadłościowe?
ol01.01.2023, 19:35
Był jeszcze Witek Polak,może coś o nim.
Radek M.31.12.2022, 15:41
W latach 1988-1991 uczył mnie w zawodówce . Wieczne odpoczywanie .
Roman D.16.02.2022, 10:32
Także w latach 1970/1973 miałem tą przyjemność ze pan Korczak uczył mnie w ZSZ dla pracujacych . Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę !
Marek G13.02.2022, 23:04
Przekraczając w 1970 roku mury ( jako uczeń ,a potem nauczyciel)Metalki aż do przejścia na emeryturę 2020roku ,miałem okazję poznać Wieśka i chętnie pogadam z nim przy każdej nadarzającej się okazji
Optymista13.02.2022, 14:05
Pamiętam i życzę dużo zdrówka. To jest PAN inżynier.
Pozdrawiam
22213.02.2022, 12:41
Miałem tą przyjemność ze pan Korczak uczył mnie w technikum . Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę !
Może Cię zainteresować