12.10.2022, 17:41 | czytano: 3383

Jacek Sowa: Podhalańskich kółek czar. Magister Auto Moto

Łukasz Worwa/ zdj. Podhale24
FELIETON. "Wspominki, fotografie, jubileusze – czar podhalańskich kółek wciąż jest odkrywany w różnych miejscach i nie sposób zdecydować się na zakończenie cyklu, który powinien być zwieńczony grubym albumem" - pisze dziennikarz Jacek Sowa.
Kanwą tych opowieści jest sześćdziesięcioletnia historia obiektu u zbiegu ulic Szaflarskiej i dawnej Krakowskiej. Ale w miąższu tych opowieści kryje się solidna pestka, która zaowocowała jesienią piętnaście lat temu. Wtedy to bowiem 27-letni Łukasz Worwa w październiku 2007 roku obronił swoją pracę magisterską w krakowskiej Wyższej Szkole Zarządzania. Jego dysertacja MBA, traktująca o zarządzaniu projektami innowacyjnymi na przykładzie legendarnej już w mieście firmy (od lat prowadzonej przez jego ojca, Adama Worwę) zaciekawiła uczelnianych recenzentów, bowiem wnosiła wiele świeżości w branżę, w której panował merkantylny chaos motoryzacyjnego miszmaszu. Dr Leopold Lewandowski, promotor Łukasza miał się wyrazić: - Jeśli pan wdroży to u siebie, wiele pan osiągnie!
Już magister z rodziną po otrzymaniu dyplomu

Bazując na co dzień na doświadczeniach ojcowskiej firmy Moto Service Adam Worwa, pilnie śledził to, co w tamtych latach było w motoryzacji najważniejsze i …najnowsze. Ojciec nie zawsze z jego poglądami się zgadzał, no cóż, był przedstawicielem starego pokolenia mechaników, jednak widział w synu potencjał i wspierał go podczas studiów. - I tak kiedyś to będzie także twoje! – mawiał. Niestety, życie zweryfikowało to nader szybko, gdyż zdążył jeszcze nacieszyć się dyplomem syna, aby rok później zostawić to wszystko rodzinie, złożony śmiertelna chorobą.

I tak legendarny serwis przy stacji CPN-u, koncernu, którego już nie było, stał się centrum motoryzacyjnym, dalece wybiegającym poza wymyślony przez Łukasza moto-market. Ale firma rozwijała się przy inwencji młodego przedsiębiorcy i wsparciu rodzeństwa, które pracę wyssało z mlekiem matki, pani Czesławy; ta jednak nie załamała się stratą męża, ciągnąc rodzinny biznes na przekór losowi. Jej hotelarsko-gastronomiczny „Ruczaj” stał się miejscem spotkań nie tylko bankietowym, ale także ważnym punktem w programie społecznym miasta. W rodzinie zawsze była istotna chęć pomocy bliźnim, czym zajęła się córka, Jolanta. Fundacja im. Adama Worwy dała się poznać na wielu płaszczyznach społecznych i niebawem będzie liczyć sobie 13 lat.

A u zbiegu Szaflarskiej i dawnej Krakowskiej powstał kompleks na miarę naszych czasów i potrzeb, trochę inny niż pozostałe, bo zachował swoją tożsamość. Czy jest taki, jak wymarzył sobie Łukasz?

Marzenia Łukasza się spełniają

Sprawdźmy więc sami. Branża motoryzacyjna to obszar, który niezmiennie się rozwija i bądźmy szczerzy, na Podhalu szczególnie. „Kary” przywożone z Ameryki dawniej służyły do wypinania się przed sąsiadami, którym należało udowodnić rodzinny sukces za Wielką Wodą. Dziś laurów nie trzeba szukać w Chicago, na Podhalu jest wiele pola do popisu i przedsiębiorczy górale chętnie je wykorzystują. Powiedziałbym nawet, nad wyraz chętnie i czasem niepotrzebnie. Często na posesji, na której byłoby jeszcze coś do uporządkowania, wciśnięte niemal w płot stoi parę samochodów, które codziennie, oddzielnie wyjeżdżają „na miasto”. O parę za dużo, patrząc na to, co dzieje się na Alei Tysiąclecia, Ludźmierskiej, Szaflarskiej, Św. Anny czy w Rynku. Ale to temat na inne opracowanie.

Faktem jest, że ogromna ilość samochodów na Podhalu (liczby nie podam, bo jakoś nadal mi z tutejszym Wydziałem Komunikacji nie po drodze) wymagająca stałej obsługi warsztatowej, a tych w stolicy Podhala nie brakuje. Nie zaglądając nikomu przez ramię, skupię się tylko na obiekcie, określanym nawet do tej pory jako: CPN Szaflarska; patrz tablice autobusów komunikacji miejskiej i niech tak zostanie!

Przy stacji paliw z sześćdziesięcioletnim rodowodem funkcjonuje cały kompleks motoryzacyjny, nie tylko ten należący do Moto Service Adam Worwa. I co ciekawe, nie ma tam niezdrowej konkurencji, gdyż firmy te nawzajem się uzupełniają. Posiadacz samochodu każdej marki znajdzie tu pomoc w każdym problemie, od spawania tłumika po naprawę silnika. I na pewno wyjdzie taniej niż w markowej ASO. Firma dysponuje bogatą ofertą części zamiennych i materiałów eksploatacyjnych, a jeśli czegoś nie ma pod ręką – będzie nazajutrz. Po to się ma kooperantów…
Rzeczowa porada ma też swój wymiar, marketingowy i moralny. Byłem naocznym świadkiem, kiedy właściciel niemłodego już wehikułu chciał wymienić komplet wycieraczek przedniej szyby. Po paru słowach sympatycznej rozmowy okazało się, że wydatek ten nie jest konieczny, gdyż wystarczy wymienić same gumki, które ów jegomość miał gdzieś w zakamarkach bagażnika. Fachowa wymiana trwała minutę i była gratis; gazda spod Białego Dunajca nie mógł w to uwierzyć…

Sprawnie funkcjonuje Stacja Kontroli Pojazdów, o problemach których pisałem niedawno. Łukasz Worwa zaciska zęby i nie wierzy już w podwyżkę ceny za badanie techniczne samochodów, które nie było waloryzowane od osiemnastu lat. Jego optymizm pchnął go jednak do budowy nowej diagnostyki i nowego budynku postawionego w dużej mierze na kredyt. Podpiera się dodatkowymi usługami, ale z tego kokosów nie ma. Te egzotyczne owoce zaczną mu spadać na głowę niebawem, gdy tylko zacznie się zima i przyjdą rachunki za prąd i gaz, których pierwsze przerażające symptomy już się pojawiły. Łukasz nocami myśli, jak wyjść z impasu, jak ograniczyć straty ciepła i zaoszczędzić na energii, czy pójść w fotowoltaikę czy pompy ciepła. Jedno jest pewne – jak przedsiębiorcy przeżyją tą zimę to już nic ich nie zabije – mawia.

W zadumie sięga do swej innowacyjnej wówczas pracy magisterskiej, zastanawiając się jak zarządzać i rozwijać firmę w czasach, których nikt nie przewidywał piętnaście lat temu. Chcąc go o to zapytać, trzeba się nieźle nachodzić; na pytanie w recepcji warsztatu o szefa, odpowiedzi może być kilka: jak go tu nie ma, to może jest w biurze na starej diagnostyce. A jak nie ma go w sklepie, to pewnie będzie na nowej stacji kontroli…

Z fasady budynku przy Szaflarskiej 156 z góry spogląda uśmiechnięta podobizna Adama Worwy, twórcy tej firmy. W tym uśmiechu widać też chyba dumę z jego latorośli…

Ojciec Adam musi być dumny, spoglądając z góry...


Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
196015.10.2022, 21:58
Pana Adama poznałem w 1986 roku regularnie pokonując trasę Łódż-podhale,gdzie poznałem swoją przyszłą żonę/będąc rodowitym Łodzianinem/Rozwiązał mój motoryzacyjny problem z pojazdem marki Nysa i do dziś pamiętam bezpośredni z nim kontakt,który kilkukrotnie wznawiałem,będąc coraz częstszym gościem w tym rejonie,Wspaniały człowiek krótko sumując.Od 2002 roku jestem wraz z rodziną stałym mieszkańcem podhala i kilkukrotnie w ciągu każdego tygodnia mijając stację na Szaflarskiej zawsze wspominam tego niezwykłego człowieka.
Autor14.10.2022, 08:10
Do: Joanna - Zapraszam do współpracy, kontakt : jacek.sowa@mzpn.pl
Joanna13.10.2022, 21:05
Piękne w tym wszystkim jest to, że po drugiej stronie siedzi ktoś, kto chce to czytać.
Michał13.10.2022, 09:45
Ja bym tak nie wychwalał tego serwisu. Szereg nieudanych napraw, z czego o jednej wiem że końca doczeka się w sądzie.
Jedyna niepodważalną zaletą jest to że zawsze przegląd podbija.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl