Zagłębianie się w motoryzacyjna pasję jest jak wejście do kasyna; trudno oprzeć się pokusie. Pasjonatów starych samochodów można znaleźć wszędzie, tuż za płotem. Wiedziony ciekawością czaru podhalańskich kółek, zawędrowałem na pobliską Orawę, ale już po słowackiej stronie.
Nasi południowi sąsiedzi zaliczają się do jednych z najbardziej cenionych kolekcjonerów starych wehikułów, do czego zapewne przyczyniły się stosunkowo łagodne losy wojenne. Obchodząca w tym roku trzydziestolecie istnienia Republika Słowacji nigdy nie miała własnego przemysły motoryzacyjnego, lecz z racji wieloletniej unii czechosłowackiej pozostało tam wiele reliktów kultowych marek. Kiedy dr Miroslav Sladek, mój zaprzyjaźniony prawnik z Namestova, zawiózł mnie do miejscowej siedziby firmy EkoRay utylizującej elektroodpady, nic nie zapowiadało motoryzacyjnej uczty duchowej, jaką miałem okazję przeżyć niedaleko Jeziora Orawskiego.Właściciel firmy, Peter Bolek, z zawodu specjalista od …elektro radiologii, w czasie demoludowych przemian ustrojowych zarzucił promienie rentgenowskie i rzucił się w wir biznesu. Nie będę tu jednak omawiał jego dokonań zawodowych, bo te są widoczne i odczuwalne w tym rejonie. Produkt uboczny jego działalności tkwi w wielkiej hali magazynowej oddalonej o kilka kilometrów od Namestova.Peter i jego asystent otwierają bramy motoryzacyjnego seraju, którego widok zapiera dech. Na lawecie pod plandeką drzemie przepiękne białe Aero, ale to wóz kolegi. Pod ścianą w karnym szeregu ukryto pod pokrowcami prawdziwe cacka, które kolejno namierzam obiektywem. Ale ekspozycja aż prosi się o chronologię.
Najstarszy z eksponatów to Ford T z 1922 roku, którego przedstawiać nie trzeba, bo stuletni staruszek prezentuje się okazale z odkrytym dachem.
Praga Piccolo to wehikuł z 1929 roku, produkowany wówczas także w Polsce, w zakładach w Oświęcimiu. Litrowy widlak palił tylko 6 litrów benzyny na 100 km!
Podobne parametry techniczne miał czarny Walter Junior z 1932 roku. Dwudrzwiowy sedan z 1932 roku był montowany w czeskich zakładach zbrojeniowych w Brnie, znanych pod nazwą Zbrojovka, a litrowy czterocylindrowy motor chłodzony powietrzem rozpędzał auto do 85 km/h.
Z 1936 roku pochodzą dwa egzemplarze Tatry 57. Starszy z 1936 roku model A dysponował 20-konnym silnikiem o pojemności 1,155 ccm, drugi, młodszy o trzy lata z pojemności 1,259 (!) wyciągał 25 KM. Ten piękny sedan po hitlerowskiej aneksji Czechosłowacji został oszpecony militarną wersją K (Kubelwagen); wytwarzano go od 1941 do 1945 roku.
W czasach wojny u naszych południowych sąsiadów pojawiły się samochody różnych marek, wykorzystywane przez hitlerowskich dostojników. Jednym z nich był owiany złą sławą model Citroena 7CV, którego egzemplarz wyprodukowany w 1937 roku zdobi kolekcję Petra Boleka.
Samochód z podparyskiego Quai de Javel zachwycał innowacyjnością zastosowanych rozwiązań technicznych. Było to jedno z pierwszych aut z przednim, posiadało nadwozie samonośne i niezależne zawieszenie kół (według projektu Ferdynanda Porsche), hamulce hydrauliczne wszystkich kół, samonastawny silnik. Projekt nadwozia pierwotnie został wyrzeźbiony w glinie przez Bertoniego. Dzięki tym rozwiązaniom dobrze trzymało się drogi, co pozwalało na szybszą jazdę na zakrętach, toteż samochód chętnie wykorzystywany był przez przestępców, potem także policję i służby państwowe, także po wojnie w Polsce. Model ten był budowany do 1957 roku, z kilkoma rodzajami silników i w kilku odmianach nadwozia, nasz posiada silnik o pojemności 1300 ccm.
Przedni napęd i niezależne zawieszenie miał także czeski kabriolet Aero 30, którego to modelu do wybuchu wojny wyprodukowano około trzech tysięcy. Dwucylindrowy silnik o pojemności 1 litra generował moc 26 KM i potrafił rozpędzić auto do ponad setki.
W swej kolekcji Peter Bolek posiada kilka klasyków powojennej produkcji. Oczy przyciąga pięknie odrestaurowana IFA F9 z 1955 roku, protoplastka enerdowskiego Wartburga i dwusuwowa, trzycylindrowa rówieśnica Auto Union, czyli wczesnego Audi.
Są tu też perełki francuskiej motoryzacji: Simca Aronde P90 produkowana w zakładach Monthlery pod Paryżem osiągała w Europie rekordy sprzedaży i …prędkości powyżej 115 km/h, co w tamtych czasach było dla samochodów średniej klasy sporym osiągnięciem. Silnik 1300 ccm osiągał blisko 50 KM i cieszył się także popularnością za Oceanem, dystrybuowany w sieci Chryslera. W sumie w ciągu 14 lat (1951-1964)wyprodukowane blisko półtora miliona tego modelu. Nasza faworyta pochodzi z roku 1958.
Sympatię budzi też filigranowy Renault 4CV, mający być francuską konkurencją dla „Garbusa”, Fiacika czy Mini Morrisa. Ten małolitrażowy blaszak o mocy nieco powyżej 20 KM przy 700 ccm został wyprodukowany w liczbie ponad miliona sztuk! Egzemplarz eksponowany w słowackiej skarbnicy pochodzi z końca produkcji z 1961 roku.
I jak na lokalny patriotyzm przystało, czas na segment powojennych wozów czechosłowackich, więc zacząć wypada od Skody Tudor, samochodu, który otworzył powojenną produkcje zakładów w Mlada Boleslav. Prace koncepcyjne trwały jeszcze podczas okupacji, jednak nowy model nie był czymś rewolucyjnym, lecz rozwinięciem 32-konnej wersji Popular 1100. Ale przez sześć lat wytworzono kilka wersji tego popularnego także w Polsce samochodu; były furgonetki, sanitarki a nawet roadstery. Prezentowana w Namestovie „tudorka” to przepięknie odrobiony sedan z 1950 roku, którego nazwa pochodzi od banalnego spłaszczenia angielskiego określenia modelu dwudrzwiowego (two door)…
Przez dziesięć lat medytowano w Czechach nad następcą „tudorki”, produkując w międzyczasie udane Spartaki i Octavie. Hitem eksportowym owych siermiężnych czasów stał się niespotykany w demoludach kabriolet, produkowany w czeskich Kvasinach typ 996 pod nazwą Felicia. Z ponad 14 tysięcy sztuk znaczną część wyeksportowano wówczas do krajów zachodnich. Felicia przy 1220 ccm generowała 55 KM, dysponując silnikiem z dwoma gaźnikami.
W wyniku długich starań w tysiącletnim czeskim mieście Mlada Boleslav powstał model MB 1000 z 42-konnym silnikiem z tyłu karoserii. Produkcja „embiczki” trwała pięć lat (1964 – 1969), niemal równolegle do modelu 440, ustępując miejsca niezbyt udanym modelom serii 100-120. Ale to już inna historia…
W skarbcu Peter Bolek ma jeszcze kilka egzemplarzy do rewitalizacji; wśród których znajduje się Aero Minor 2 z powojennych lat czterdziestych, unikalny dwucylindrowy 20-konny roadster o pojemności 600 ccm; wyprodukowano ich niewiele ponad 14 tysięcy sztuk.
Swojego czasu wyczekuje także Skoda 1201 kombi z 1969 roku, podobnie jak jeszcze kilka innych oldtimerów, drzemiących pod ścianami magazynu.
Wszystkie te zabytkowe pojazdy może też doczekają się godnej ekspozycji muzealnej, bo o takiej marzy nasz słowacki kolekcjoner. A może kilka z nich uda się sprowadzić na wystawę, poświęconą czarowi podhalańskich kółek. Wszakże z Orawy na Podhale nie tak daleko…
Jacek Sowa