18.04.2023, 15:05 | czytano: 3682

Jacek Sowa: Podhalańskich kółek czar. Limuzyna królowej w Waksmundzie

Andrzej Waksmundzki (1974), choć wyuczył się zawodu kuśnierza, od zawsze interesował się starymi samochodami. Gdy spadł popyt na baranie odzienie, wyjechał za pracą do Anglii. Tam mógł ożywić swoje młodzieńcze marzenia.
Andrzej Waksmundzki ze swymi marzeniami

Na Wyspach podjął pracę kierowcy ciężarówki a w wolnych chwilach jeździł tam po różnych wystawach i zlotach, podziwiając piękne klasyczne samochody oraz różnego rodzaju repliki aut. Pomyślał, że coś podobnego przydałoby się robić w Polsce. I tak zaczął przygodę z zabytkową motoryzacją…
Pracując w Anglii, nabytym tam Mercedesem W140 320 SEL brał udział w zlotach klubu Klasyczna Polonia UK.

Mercedes z Anglii

W 2016 roku kupił białego Daimlera DS 420 rocznik1983, 177-konna limuzyna zbudowana na płycie Jaguara XJ– takimi wehikułami jeździła królowa angielska i cały brytyjski, a także duński i szwedzki dwór. Tych samochodów w ciągu 25 lat wyprodukowano do roku 1992 niespełna pięć tysięcy egzemplarzy. Niebawem sprowadził do kraju drugiego takiego Daimlera, aby z żoną i bratem pojechać na ich pierwszy zlot zabytkowych samochodów do Zakopanego. Tam zetknął się z gronem podobnych entuzjastów, zrzeszonych w Tatrzańskim Klubie Motoryzacyjnym. Spodobało mu się to bardzo.

Spodobało mu się…

Wiele dni poświęcił na dopieszczenie wyglądu królewskiego wehikułu, która zdobi dziś plac obok rodzinnego domu w Waksmundzie.

Limuzyna zdobi plac koło domu

Oprócz udziału w paradach zabytkowych aut, biała limuzyna często bierze udział w różnych okolicznych imprezach, a w ślubach najczęściej. Ale Andrzej Waksmundzki nie usiedzi na stołku, chyba, że własnoręcznie wykonanym z samochodowych elementów, ciągle musi coś dłubać przy autach.

Własnoręcznie wykonane stołki

Gdy w roku 2012 w Polsce zaczął budować 7-osobowy kabriolet z napędem 4×4 stylizowany na lata 30-te, okazało się, że w Polsce nie można rejestrować pojazdów typu SAM; projekt wstrzymał, ale pomysł nie dawał mu spokoju.
Pomysł nie dawał spokoju

Na jakiejś wyprzedaży kupił Stara 660 z 1983 roku z myślą, że przerobi go na polskiego rat roda . W języku angielskim dosłownie jest to wędka na szczury, ale w slangu samochodziarzy to określenie niestandardowego samochodu o celowo zużytym, niedokończonym wyglądzie, zwykle pozbawionym lakieru, z rdzą i wykonanym z tanich lub zużytych części. Końcem 2019 roku rozebrał Stara i pociął na kawałki a następnie zaczęło się spawanie składanie i główkowanie, jak zrobić żeby to w całości wyglądało w miarę estetycznie i jeszcze chciało jeździć.

Żeby ten rat rod chciał jeszcze jeździć..

Prace w trakcie…

Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
komentarze
Szambo-Lot19.04.2023, 12:30
Inspiracja Mad Maxem ale cos nie pykło .
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl