Często bywa tak, że gospodarz, przygotowujący wielką ucztę, podjada wcześniej, zaspokajając pierwszy głód kanapkami. Na sałatki już potem nie ma ochoty; czyżby miało tak być z ruchem drogowym w widłach Dunajców?
Pod presją społeczną, a i mediów także (może w tym jest i trochę naszej zasługi!), decydenci z GDKDiA zdecydowali się na wcześniejszy appetiser i otworzyli prowizorycznie zachodnią obwodnicę Nowego Targu bez szampana i striptizerki w torcie. Jest jeszcze Klikuszowa, Lasek, Niwa, Grel – co chwilę przy tym stole brakuje komuś talerzyka lub serwetki…Przez szereg lat, aby uprzyjemnić ceprom dotarcie do stoków narciarskich, przechadzki po Krupówkach czy moczenie tyłków w okolicznych termach, utrudniano życie mieszkańcom miasta i okolicznych wiosek. Dziś już można w mieście trochę odetchnąć, choć nowy problem pojawił się przy wylocie ulicy Szaflarskiej. Bo do zakorkowania miasta wystarczy samochodów z tablicami KNT, KTT oraz tych z „L” na dachu w godzinach szczytu i bez szybkiej reakcji nic się nie zmieni. Stara „zakopianka” od Niwy do Szaflar spowodowała wiele decyzji drogowych, które niebawem można, a nawet trzeba z powodzeniem przywrócić; oby szybko.
System drogowy Nowego Targu i okolic uwikłany jest w konglomerat zależności kilku podmiotów, począwszy od krajowej dyrekcji, przez instancje wojewódzkie, powiatowe i miejskie na końcu. Wszystkie zaś są uwikłane w powiązania z różnymi wykonawcami, którym przede wszystkim zależy na kasie i będą robić wszystko, aby roboty trwały jak najdłużej i za niemałe pieniądze. Ot, choćby spojrzeć na Grel…
Ale swoje brudy trzeba prać na miejscu, a nie liczyć na gest innych. Codzienne korki i trudności dla mieszkańców powiatu i miasta są bliskie decydentom powiatowym i miejskim, zaś bardzo odległe z wierzchołku wojewódzkiego olimpu. Dlatego na starą zakopiankę należy patrzeć jak na szansę, a nie przyszły problem i koszty.
Niechęć do objęcia w posiadanie schedy po generalnej dyrekcji mogłaby jednak nieco dziwić, a wręcz frustrować, gdyż pomysł pozostawienia jednej z głównych arterii miasta w rękach województwa można porównać do dobrowolnego ubezwłasnowolnienia. Niby teren miejski, a przejazdów ciągle brak... Niby sprawa rozproszenia ruchu może nam pomóc, ale to kłopot dla przepustowości drogi. Dlatego moment, w którym teraz jesteśmy, to strategiczna decyzja, którą będą wspominać nasze dzieci - to czy będą mówić dobrze, czy też nas przeklinać - zależy tylko od nas - mieszkańców. Wszak już jedną Ludźmierską mamy i tą kanapką krztusimy się od kilku lat.
Nie wiem, czy jest właściwe na czasie odwoływanie się do skutków powodzi, ale ruch kołowy w Nowym Targu i okolicy w pewnych godzinach przypomina falę kulminacyjną, którą można by rozrzucić na kilka mniej dokuczliwych strumieni.
Skrzyżowanie ulicy Krakowskiej ze Św. Anny, na którym od chwili wyrzucenia „zakopianki” na obwodnicę nadal trzeba kombinować, aby dotrzeć do położonych tam posesji i często zdarza się, że niecierpliwi decydują się na nielegalną nawijkę opodal Lewiatanu.
Takich miejsc, utrudniających życie kierowcom jest w mieście więcej. Powtarzam to z katońskim uporem, ale tym niech się zajmą fachowcy, a nie paniusie z balkonowego monitoringu…Oczywiście drogowe decyzje nie wszystkim się spodobają, bo oznacza przywrócenie ruchu kołowego tam, gdzie przez ostatnie lata mieszkańcy mieli spokój i enklawę parkingową dla własnych samochodów.
Porzućmy mrzonki o tunelu pod przejazdem kolejowym, nasza stacja to nie Koluszki, dołożenie bypassów po obu stronach dworca, przy otwarciu Podtatrzańskiej i Kasprowicza to tylko parę szlabanów, a rozładują się korki na Ludźmierskiej, Tamta część miasta to typowa strefa przemysłowa, która ma … jedno połączenie ze światem! Tam kumulują się biznesy miejscowych przedsiębiorców, którzy mają już dość tego komunikacyjnego impasu. Tutejszy ruch drogowy należy rozpraszać, a nie kumulować.
Ruchy strukturalne na nowotarskich drogach będą wymagać porozumienia Miasta z Powiatem, które bez wątpienia zechcą stanąć po tej samej stronie podczas dialogu z odgórnymi decydentami. Połączone siły włodarzy naszego regionu zachęcam do skumulowania wysiłków w tym kierunku, bo niebawem miejscowi kierowcy znajdą się w ślepym zaułku.
Jacek Sowa
tworzy się przed zaistnieniem danej sytuacji czy zdarzenia...
i nie ma to nic z wspólnego z projektowaniem.
Ale do tego trzeba mieć charyzmę i wizję a nie łatać dziury na bieżąco.