31.01.2025, 09:51 | czytano: 2728

Co rządzi Beatą…

Z niemałym zdumieniem odebrałem wiadomość o zmianie profilu zawodowego u jednej z ikon tutejszego dziennikarstwa, rodem z Gronkowa, a sercem z Podhala.
Beata Zalot postanowiła dać odpocząć od siebie zespołowi "Tygodnika Podhalańskiego" i na początku tego roku doszło kolejnego medialnego transferu z udziałem naszej regionalnej gwiazdy. Podążyłem zatem za wiecznie zalotaną koleżanką na jej kolejny wernisaż, dedykowany ponoć jedynym stworzeniom, które potrafią nią rządzić. W swojskiej scenerii kościeliskiego ośrodka kulturalnego zagościła wraz ze swoją twórczością, ale tym razem inną w przesłaniu, którego bohaterami były ukochane przez autorkę koty.
Były koty na ścianach, pastelowo przedstawione na obrazkach w różnych sytuacjach, które u Beaty tworzyły się przez lata, głównie jednak na papierze, nie na płótnie. Nie znam się na malarstwie, więc nie śmiem oceniać galerii, która była pretekstem do wernisażu, podobnie nie odważę się komentować kociej muzyki, towarzyszącej wydarzeniu. Obawiając się bezkompromisowej reakcji KLIW, od lat wpisanej w spektakle boginki Cisowej Skałki, generalnie powiem, że mi się podobało. Ale dla mnie Beata Zalot, jako kobieta medialnego renesansu istnieje naprawdę głównie w słowie, pisanym i czytanym, będącym spuścizną stażu jej wieloletniej pracy, młodszego niż ona sama.

Bo Beatę trzeba odbierać po drugiej stronie skóry, jak głosi tytuł tomu jej wierszy, pochodzących jeszcze z tamtego wieku. Wychowany w dawnej, choć może kontrowersyjnej krakowskiej szkole dziennikarskiej, potrafię czytać między wierszami. Zalotka jest mistrzynią codziennego reportażu, od którego właśnie odeszła, miejmy nadzieję, na chwilę. Ale dla mnie najbliższa jest właśnie między wierszami, zwłaszcza tymi, które wtedy pisała, mogąc zgodzić się z jej tezą, że "pisze, aby przetrwać". Nie przyjmuję stwierdzenia, że nie wierzy w czas i w ludzi; bo czas i ludzie się zmienili. Choć niekoniecznie na korzyść...

Wtedy też napisała, że "poeta nie kłamie". To prawda, bo słowo poety to tchnienie jego duszy i dlatego układaj, dziewczyno, swoje strofy, niech służą młodym pokoleniom, dla których zdecydowałaś się pracować w zakopiańskim atelier Witkacego. Niech rządzi Tobą konieczność nowych wyzwań, bo papier, choć wszystko przyjmie, jest coraz mniej poważany u tych pokoleń. Więc idź, jak te koty, swoją ścieżką i rządź...

Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
komentarze
Koty von Katzen01.02.2025, 14:08
Jak można było nas tak potraktować wizualnie i wokalnie??? Oj, oj, pazury mamy i nie zawahamy się ich użyć! Z gniewnym miauknięciem, w imieniu współkotów. Klakier, właściciel Gargamela
szuser01.02.2025, 00:38
no i co tu pisać? ...
Czytelnik31.01.2025, 20:59
Czapki z głów przed panem redaktorem Sową - Super Grand Prix w kategorii - "dziennikarstwo - wazeliniarstwo".
Pełofil31.01.2025, 18:05
Też się ostatnio zastanawiałem co ona teraz robi, bo mówiła w radio o jakichś warsztatach dla dzieci. Szukałem na stronach TP czy jest jeszcze w nim jako dziennikarka ale tam średniowiecze, nie aktualizowana strona z redakcją od 20 lat. Wpisałem w wyszukiwarkę czy nie otworzyła jakiejś prywatnej działalności ale znowu nic. A tu proszę, szczęśliwa godzina gazeta kończy żywot, nawet patroni jej nie pomogą.
Do Ja31.01.2025, 14:38
Musiałby je ktoś zrobić, a żeby ktoś je zrobił, to trzeba by mu za to zapłacić. Nie zauważyłeś jeszcze, że 99% materiałów to rzeczy powtarzające się wszędzie lub nadesłane przez organizatora eventu. Tygodnik chyba tonie... Gładecki, Para, Figura, Zalot, Szwajnos... za niedługo będą tam pracować tylko dwie osoby. Ale nie on pierwszy i niestety nie on ostatni. Nie tędy droga.
Autor31.01.2025, 14:23
Proponuję podjechać do GOK w Kościelisku, wystawa jest czynna do połowy lutego br.
My31.01.2025, 13:33
Kółko wzajemnej adoracji.
Ja31.01.2025, 09:59
Fajnie byłoby zamieścić jakieś zdjęcia z wystawy
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl