LIST. "Minął tydzień od prezentacji książki Pana Tadeusza Morawy, pt. "Na przekór czasom". Nie jestem zainteresowana treścią jaka znajduje się w tej książce, bo nie może ona być całkowicie prawdziwa i bezstronna jeżeli pisze ją człowiek, który traktuje historię wybiórczo i ze wskazaniem na to, co według niego jest prawdziwe, a co nie" - pisze Jadwiga Nieckarz.
Nowotarżanka odwołuje się do relacji jaką zamieściliśmy tutaj. Pod tekstem wywiązała się dyskusja na temat historii, a szczególnie przeszłości bohatera książki, czyli Tadeusza Morawy seniora. W przesłanym nam liście, pani Jadwiga Nieckarz pisze: "Nie od dziś wiadomo, że solą w oku Pana Morawy i Pana Zapały jest postać mjr Józefa Kurasia "OGNIA", która jest przez nich ośmieszana, wyszydzana. Jest nazywany bandytą. Pytam kto dał im prawo oceniania człowieka?
Dokumenty, jakie rzekomo są w ich posiadaniu są prawdziwe, a wszystkie inne informacje jakie ukazują się na temat mjr Kurasia są przez tych Panów z góry uznawane za kłamstwa. Ludzie, którzy zawodowo zajmują się badaniem historii, są nazwani kłamcami, tylko dlatego że potrafią bezstronnie przedstawiać fakty i wydarzenia, nawet wypowiedzi ludzi związanych bezpośrednio z mjr Kurasiem są wyśmiewane.
Jak to jest, że dokumenty które znajdują się w IPN-ie a dotyczą mjr Kurasia "Ognia" są według życzeń tych Panów raz prawdziwe, a raz fałszywe, jedynie dokumenty dotyczące Pana Tadeusza Morawy "44" są niezmiennie prawdziwe.
W odpowiedzi na zarzuty Żony Pana Tadeusza Morawy, Pani Janiny - wyjaśniam, że nie jest moim zamiarem opluwanie Pani Męża, a jedynie sprostowanie pewnych faktów, które znam i zapewne Pani również je zna (jeden z nich to załącznik, który wyjaśnia, że Pan Morawa nigdy nie był w ochronie sztabu I P.S.P. i nikt go tam nie znał, jak również wyjaśnia kwestę wyroku śmierci na mjr Józefa Kurasia "Ognia). Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy chciałby mieć Męża i Ojca bohatera, ale nie każdy może i dlatego nie można na siłę tworzyć mitów. Państwo oburzacie się na ludzi tylko dlatego, że próbują wyjaśnić nieścisłości jakimi posługuje się Pan Morawa junior, ale nikt Pani Męża nie nazywa bandytą - choć zapewne można by go tak nazwać, bo był w partyzantce, a Pani syn wypowiada się tak o Ojcu Zbigniewa Kurasia, może miałby odwagę powiedzieć mu to w oczy?
Nie da się szacunku budować na kłamstwie i na siłę, bo na szacunek każdy musi zapracować sobie sam i wtedy się go ma, albo nie!
Jadwiga Nieckarz
opr. s/
Dr Maciej Korkuć: Niemcy, a po 1945 siły NKWD, UB i KBW, zwalczały go jako wroga, jako żołnierza formacji niepodległościowych. Wszystko wskazuje na to, że żadnego wyroku śmierci ze strony Wojskowego Sądu Specjalnego (bo to zapewne ma Pan na myśli mówiąc o ?wyroku AK?) nie było. Owszem był konflikt z lokalnymi dowódcami, na tle okoliczności rozbicia obozu oddziału przez Niemców. Były też próby zastrzelenia ?Ognia? ale bez wyroku WSS. To spowodowało swoiste ?wypchnięcie? Kurasia z szeregów podziemnego wojska wiosną 1944 r. Później lokalny dowódca AK próbował się z tego wycofać, próbowano ponownie wciągnąć ?Ognia? do jednostek AK. To jednak nie mogło przywrócić wzajemnego zaufania. Zresztą Kuraś był już wtedy dowódcą Oddziału Specjalnego Ludowej Straży Bezpieczeństwa a zaraz potem ? jako LSB - także komendantem oddziału egzekucyjnego Powiatowej Delegatury Rządu. W takiej roli nawet poza AK był żołnierzem Polski Podziemnej."