23.06.2018, 10:00 | czytano: 3853

Wesele w Pieninach

Muzeum Pienińskie im. J. Szalaya w Szlachtowej zaprasza od 30 czerwca do 31 sierpnia na wystawę zatytułowaną „Wesele w Pieninach”. Będzie można zobaczyć na niej strój weselny górali szczawnickich i Rusinów Szlachtowskich oraz archiwalne fotografie.
Wesele w Pieninach trwało kilka dni, było poprzedzone zwyczajami zwanymi podłazami, swatami, namówinami. W wigilię ślubu (w niedzielę) odbywała się obigrowka – wieczór przedślubny, na który do domu młodej schodziły się druhny, młody z drużbami i muzykanci. Zabawa z tańcami i śpiewem, poczęstunkiem trwała do północy, a często i do świtu. W następnym dniu rozpoczynał się kilkudniowy rytuał przechodzenia z domu panny młodej do domu pana młodego i odwrotnie.
Dniem ślubów był poniedziałek. Rankiem, drużbowie wyruszali na wieś spraszać gości do domu weselnego młodej. Przybyłych goszczono śniadaniem złożonym z bryndzy, chleba i wódki. Po poczęstunku, odbywała się ceremonia założenia na głowę panny młodej ktonki – wianka z kolorowymi wstążkami, upinanego na włosy zaczesane w jeden warkocz. Następnie starosta wypraszał zgromadzonych na ślub. W tym czasie para młodych klękała przed rodzicami i ściskając ich za kolana z płaczem, po trzykroć prosiła o błogosławieństwo, a wzruszeni rodzice po trzykroć im błogosławili, trzymając ręce na ich głowach. Orszak weselny na przedzie, którego szedł starosta z różdżką wyruszał do kościoła. Młodą prowadził starszy drużba, a młodego druhny. Po ślubie, udawano się na ucztę weselną. Siadano za stołami, na które wnoszono: barszcz podbity śmietaną, groch z rosołem, krupy (kaszę) z flakami, kapustę, kaszę jaglaną na mleku, śliwy, pieczeń wieprzową i placki żytnie lub pszenne, kołacze – obrzędowe pieczywo pszenne.

Po obiedzie rozpoczynały się tańce trwające do późna. Szczawnickim zwyczajem weselnym była zabawa wzajemnego okradania się druhen i drużbów. We wtorek, rankiem drużbowie wraz z druhnami i muzyką zachodzili na śniadanie do starosty, gdzie po poczęstunku: ziemniaków z rosołem, mięsa i wypiciu wódki, tańczono i śpiewano. A potem ponownie drużbowie spraszali gości do domu panny młodej, i znów zasiadano za stołami, a muzykanci przygrywając kolejnym weselnikom brali zapłatę wrzucaną przez otwór do basów i skrzypiec. Po tańcach trwających kilka godzin, prześpiewywaniu, wieczorem goście przenosili się na obiad do domu pana młodego. Tam oczekiwał ich pan młody z rodzicami i swoimi gośćmi. Następowało rytualne wprowadzenie młodej pani do domu rodzinnego męża. Młodą ubraną, jak do ślubu prowadził starszy drużba. Przed progiem zamkniętych drzwi druhny śpiewały: Otwiraj, matko, otwieraj, | Abo się z tela zabiraj, | Otwiraj, matko, złoty dwór, | wiedemy niewiastę na wybiór, | Otwiraj matko, piekarnię, | bo ci wiedemy scekarnię, | jesce ta i w kącie zawadzi, | bo się tam kołyska wprowadzi.

W kolejnym dniu odbywały się cepiny. Sygnałem do ich rozpoczęcia było ukrycie się młodej w komorze i chwytanie drużbów przez starościny, które żądały od nich okupu. Po wykupieniu drużbowie odnajdowali ukrytą młodą panią i przekazywali ją w ręce starościn. Te sadzały młodą na stołku, lub na dzieży, odpinały jej wstążki, zdejmowały wianek – ktonkę – symbol panieństwa, który oddawały siostrze lub innej bliskiej krewnej, aby ta szybko wyszła za mąż. Na głowę młodej zakładały czepiec, który ta po trzykroć zrzucała, płakała aż w końcu ustępowała – tym samym dokonał się obrzęd przejścia do stanu mężatek. W tym czasie starościny śpiewały: Nie płac Kasie, nie płac,| ani nie narzykoj,| jeno pomalućko,| od mamy odwykoj,| pozegnoj się Kasiu,| ze swojo ponioństwo,| już nalezys do bob,| ze swojo małzoństwo, | ej już Kasia mo cepiec,| już chustko związała,| już swojo panieństwo,| Jaśkowi łoddała.

Autorka: Barbara Węglarz
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl