12.03.2019, 18:17 | czytano: 8985

Fotoreporter na pokładzie śmigłowca, czyli dyżur Michała Adamowskiego z Ratownikiem 6 (zdjęcia)

Fot. Michał Adamowski
W minioną sobotę fotoreporter Podhale24.pl Michał Adamowski gościł w bazie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Krakowie, gdzie spędził 12-godzinny dyżur z załogą powietrznej karetki, dokumentując jej pracę podczas działań ratunkowych.
Baza w Krakowie dyżuruje przez 24 h na dobę. Załogi zmieniają się o godzinie 6:30 i 18:30. Obecnie 4 z 22 baz w Polsce pracują całodobowo. Załoga śmigłowca składa się z pilota, ratownika medycznego/pielęgniarza i lekarza.
Sobotni dyżur upływał spokojnie do godziny 10:00, gdzie miałem czas na rozmowę z załogą i dowiedzenie się, jak tak naprawdę wygląda praca w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym. Kilka minut po godzinie 10:00 w bazie zadzwonił telefon, który służy do odbierania zgłoszeń na lot. Pilot z lekarzem od razu udali się do śmigłowca, ratownik medyczny przyjmował zgłoszenie dotyczące lotu.

Śmigłowiec stał jeszcze w hangarze. Pilot był już w środku i rozpoczynał procedurę uruchamiania eurocoptera. Lekarz za pomocą specjalnej platformy sterowanej elektronicznie wyhangarował śmigłowiec. Zająłem swoje miejsce na tylnym siedzeniu maszyny, które było odwrócone w stronę ogona. Obok mnie było miejsce dla lekarza. Jeszcze nie wiedzieliśmy, gdzie polecimy tego dnia. Jako ostatni do śmigłowca wsiadł ratownik medyczny, który przyjmował zgłoszenie i podał nam pierwsze informacje o zdarzeniu i kierunek lotu. Mija dosłownie chwila od telefonu w bazie i jesteśmy w powietrzu.

Lecimy w kierunki miejscowości Podobin. Tam starsza osoba doznała poparzeń, prawdopodobnie podczas gotowania. Ratownik medyczny, który siedzi obok pilota spełnia też funkcję nawigatora. Do jego zadań należy m.in. łączność z innymi służbami oraz zdobycie informacji, skąd podjąć pacjenta. Z pokładu śmigłowca za pomocą radia kontaktuje się z załogą karetki, która informuje, że ze względu na zwartą zabudowę kieruje się na pobliskie boisko sportowe w miejscowości Poręba Wielka. Lot do miejsca zdarzenia trwa mniej więcej 16 minut. Z góry widzimy już ambulans, który czeka na stadionie piłkarskim. Lądujemy. Lekarz z ratownikiem medycznym udają się do karetki celem przejęcia pacjenta i ustalenia, do którego szpitala będzie miał miejsce lot transportowy. Poparzenia, których doznała kobieta są na tyle rozległe, że zapada decyzja o locie do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Pilot po wyłączeniu silników wykonuje przegląd śmigłowca i rozpoczyna przygotowanie do transportu osoby. Gdy pacjentka jest już na pokładzie podłączona do wszystkich urządzeń monitorujących jej stan, możemy startować. Zamieniam się miejscami z ratownikiem medycznym, który teraz będzie zajmował się poparzoną kobietą. Lot do Siemianowic Śląskich będzie trwał prawie 30 minut. Dodatkowym utrudnieniem jest silny wiatr, który powoduje, że nie możemy lecieć z pełną prędkością przelotową. W Centrum Leczenia Oparzeń lądujemy na dachu obiektu, który jest przystosowany do takich operacji przez całą dobę. Załoga przekazuje pacjenta lekarzowi ze szpitala i po kilku minutach możemy wracać na Balice.

W drodze powrotnej musimy jeszcze uzupełnić paliwo. Lecimy do Gliwic do bazy LPR, gdzie stacjonuje załoga Ratownika 4. Mija kilka minut i ponownie lądujemy. Tankowanie trwa dwie minuty. Mam chwilę na zrobienie zdjęć drugiej załogi, która, jak się okazało, po naszym starcie również udała się na pomoc osobie potrąconej przez pociąg.
O godzinie 13:00 jesteśmy ponownie w Krakowie. Pada deszcz i mocno wieje. Śmigłowiec zostaje schowany do hangaru, gdzie załoga sprząta go po misji, uzupełnia leki i przygotowuje do kolejnego wylotu.

Ta zmiana do końca dnia była już spokojna. Nie było żadnego wezwania, do którego musielibyśmy lecieć. Załoga zakończyła swój dyżur o godzinie 18:30, a kolejna zmiana już chwilę po przejęciu bazy udała się do Pszczyny do osoby potrąconej na przejściu dla pieszych przez samochód.

Lotnicze Pogotowie Ratunkowe korzysta ze śmigłowców ratunkowych eurocopter EC 135, których producentem jest koncern Airbus. Maszyna ta jest w stanie wziąć na pokład 4 osoby + pacjenta. Śmigłowiec porusza się ze średnią prędkością 220 km/h. Lot z Balic na Podhale zajmuje ok. 15 minut. Śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w całej Polsce wykonują kilkadziesiąt lotów dziennie. W tym roku startowały do zdarzeń już prawie 1600 razy, a w całej historii przewiozły ponad 110 tys. pacjentów.

Tekst i zdjęcia Michał Adamowski
Może Cię zainteresować
komentarze
Pani Strażak15.03.2019, 13:14
Jak wyglada uzyskanie zgody na towarzyszenie załodze czy LPR czy ratownikom pogotowia ratunkowego ? Czy to trudny proceder ?
Świetne zdjęcia i dziękuję za reportaż , fajnie zobaczyć jak działają koledzy z powietrza .
Pozdrawiam
JA13.03.2019, 11:17
Do One $ jesteś żenujący i to nie wiesz jak bardzo.I rada na przyszłość jeśli już się wypowiadasz to rób to w swoim imieniu d........:((((((((((((
@ One $13.03.2019, 09:44
myślisz, że LPR specjalnie, za Twoje pieniądze, zorganizował dyżur, w którym Michał mógł wziąć udział? XD Podhale24 to zdaje się prywatny portal, raczej nie utrzymywany z Twoich podatków. nawet jakby chcieli swoich reporterów wysłać w kosmos, to zrobią to za swoje pieniądze, nie Twoje. pomyśl czasem, człowieku, zanim napiszesz coś głupiego. i nie wypowiadaj się w moim imieniu. ja chętnie zobaczę co się dzieje dalej niż na Podhalu.
mieciu13.03.2019, 08:11
za co ty płacisz Łosiu jeden,jaki podatnik ,wszyscy tacy jak ty myślą tylko o jednym że lata za twoje rusz swoją d.......e i zarób pieniądze to też cię będzie stać . Lata za swoje i to ciężko zarobione ......To są właśnie Polacy Nowotarżanie wielcy chrześcijanie stoją w pierwszym rzędzie w kościele i myślą jak dokopać sąsiadowi bo się mu dobrze powodzi ,rzygać misie chce jak was czytam.......(pochwal się Łosiu swoimi osiągnięciami)
leming doskonały13.03.2019, 05:17
do : One $
Szkoda słów na Twój komentarz.
Dzięki Michał za (foto) relację z dyżuru LPR, bo poznaliśmy cząstkę - namiastkę jak ten dyżur przebiega i na czym polega praca zespołu LPR, ratującego życie ludzkie.
One $12.03.2019, 21:47
I jak zwykle,za takie reportaże płacimy my "podatnicy",sugerujemy panu M.A . reportaż o życiu w Nowym Targu a nie wybieganie nawet do Kanionu USA,kogo u nas interesuje Kraków,my to Podhale,mam nadzieję do Admina że to wrzuci między wiersze ogłoszenia....
nosorożec12.03.2019, 20:09
Super relacja! Szacunek dla ratowników za wykonywaną pracę.
Może kiedyś się uda uwiecznić pracę ratowników SAR TOPR?
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl