Do Szczawnicy przyleciał rzadko spotykany okaz czarnego bociana.
Bocian! Jesteśmy uratowani! - tak chciałoby się powiedzieć jak Albercik i Maks - bohaterowie "Seksmisji" na widok bociana. W dzisiejszych czasach, kiedy za oknami panuje koronawirus, kiedy siedzimy zamknięci w domach, kiedy życie nasze zmieniło się diametralnie... widzimy brodzącego w Grajcarku starego znajomego - czarnego bociana...Bociek ten przylatuje w Pieniny od lat. Zawsze wraca w swoje ulubione miejsce noclegowe, którego lokalizacji jednak nie zdradzimy, aby po całodziennych łowach miał trochę spokoju. Świątek, piątek czy niedziela, a on zawsze rano i po południu przylatuje na posiłki nad Grajcarek - tam brodząc po wodzie wyszukuje ryb, żab, jaszczurek i ślimaków. Mimo że bociany czarne są dużo mniej towarzyskie od ich białych braci, jednak nasz pieniński bociek lubi spacerować w górę potoku w stronę centrum Szczawnicy. Zazwyczaj dochodzi do Mostu Michała Słowika Dzwona. Gdy jest najedzony - odlatuje do gniazda, jak czuje jeszcze głód to na wraca na nogach - a nuż znajdzie po drodze jakąś żabkę czy rybkę.
Nasz pieniński bociek jest zwiastunem wiosny, a co za tym idzie wyższych temperatur, które jak wiemy nie sprzyjają koronawirusowi, a więc może jest także zwiastunem lepszego jutra i powrotu do normalności?
jd/