Z Bartłomiejem Koszarkiem, dyrektorem Bukowiańskiego Centrum Kultury „Dom Ludowy”, o Sabałowych bajania i nie tylko rozmawiał Marcin Szkodziński.
Ponad pół wieku organizowane są Sabałowe Bajania. Czym jest fenomen tego wydarzenia, że przetrwał on tyle lat?Bartłomiej Koszarek: - Sabałowe Bajania, to niezwykłe wydarzenie, bo z jednej strony konkurs, scena i artyści z całej Polski oraz różnych barwności etnograficznych, którzy przyjeżdżają, żeby się spróbować w gawędzie, w śpiewie i muzyce o to grand prix, czyli nagrodę główną Bukowiańskiego Buka, a także złotą, srebrną i brązową spinkę góralską. Z drugiej strony jest to co się dzieje poza konkursem, w kulisach, czyli są międzypokoleniowe spotkania i międzyregionalne. To buduje pewien sens tego co jest kulturą regionalną.Sabałowe Bajania, to nie tylko scena i przesłuchania, ale także wydarzenia towarzyszące. Co w Bukowinie Tatrzańskiej dzieje się przez te kilka dni?
B.K.: - Nie było by Sabałowych Bajań, gdyby nie te wszystkie wydarzenia towarzyszące, które nadają blasku, uśmiechu i radości. Nie każdy przecież da radę słuchać przez cztery dni przesłuchań konkursowych od rana do wieczora. Jedynie jury potrzebuje, musi i chce te przesłuchania ocenić zebrać i podsumować. Poza przesłuchaniami mamy zawody o Sabałową Flintę, wyprawa terenową na Rusinową Polanę w tym roku nazwaną „Śladami Sabały ku niebu”, jest kiermasz i wystawa twórczości ludowej, są Bajaniowe Śpasy dla najmłodszych, warsztaty twórczości ludowej dla starszych. Jest bardzo dużo aktywności, które powodują, że człowiek w tych trudnych czasach może na nowo nabrać nadziei.
Większość ludzi widzi zazwyczaj efekt Waszej pracy, czyli te klika dni Sabałowych Bajań. Jak wcześnie musicie zacząć przygotowania do tej imprezy?
Sabałowe Bajania, to także Sabałowa Noc. Czym jest ten wyjątkowy czas oraz kim są Zbójnicy i Wiyrchowe Orlice, które w ten dzień są pokazywane?
B.K.: - Noc ta jest wyjątkowa dla górali. Jest to w taki widowiskowy sposób pokazanie naszej kultury i tożsamości. Nasza starszyzna braci zbójnickiej przypatruje się cały rok, kto w dziedzinie co robi. Potem siadają najczęściej końcem maja w Domu Ludowym i radzą, kogo by pasować na Zbójnika. Nie mogą to być pokraczni, czy byle jacy ludzie, a muszą w żyłach mieć pasję, chęci do roboty, do pomagania drugiemu człowiekowi i wspierania, żeby świat nie pokraczniał, a szedł ku górze. To samo dotyczy Wiyrchowych Orlic. To są kobiety i dziewczęta, które swoją postawą budują swoje małe ojczyzny, ale też tą dużą, którą nazywamy Polską.