Niedawne chłodne dni umożliwiły w Zakopanem rozpoczęcie sztucznego śnieżenia na wybranych stokach. A to oznacza, że sezon narciarski pod Tatrami coraz bliżej – często zdarza się tak że pierwsze wyciągi ruszają już w listopadzie. A to oznacza równocześnie pojawienie się kontuzjowanych narciarzy w zakopiańskim szpitalu. Rozmowa z dr Jerzym Toczkiem ze Szpitala im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.
Mamy koniec października przed nami sezon narciarski –zapewne zdecydowanie należałoby popracować nad sobą by ten sezon przejść bezkontuzyjnie.- Bezwzględnie tak. Niektórzy uważają, że 2-3 tygodnie przed sezonem narciarskim należy zacząć wzmacniać naszą strukturę mięśniową. Zatem zostało niewiele czasu, ale wiem, że de facto niewiele osób się do tego przygotowuje w odpowiedni sposób. Wynika to zapewne z naszego pędu życiowego, nadmiaru obowiązków – nie mamy czasu na te przygotowania. I później, w tym początkowym okresie trafiają do nas pacjenci z urazami, nieprzygotowani. Na początku sezonu narciarskiego mamy zdecydowanie więcej pacjentów niż w stricte topowym sezonie. Tutaj uwaga do wszystkich, którzy chcą korzystać z uroków życia, zwłaszcza zimowego szaleństwa- narty, przebywania w Zakopanem – żeby przygotowywać się nie tylko mentalnie i finansowo, ale przede wszystkim fizycznie do tego co nas czeka w czasie intensywnego wypoczynku. Zatem najlepiej być aktywnym przez cały rok
- Oczywiście, dalej mamy taką idee, która króluje wszędzie, mianowicie, że minimum 3 razy w tygodniu powinniśmy poświecić 1,5 – 2 godzin na wysiłek fizyczny. Niektórzy mówią, że wysiłek ten powinien być tak dawkowany, żeby przez ten okres 60-80 minut utrzymywać tętno 120-140. Są to może czasami skrajne sytuacje niemniej jednak ruchu jak najwięcej. Każdy z nas przechodząc około 5 km dziennie ponoć przedłuża sobie życie o 10 lat. Tak uważają Brytyjczycy. Czy to prawda – nie wiem, ale nasi pacjenci, którzy prowadzą aktywny tryb życia, będąc po poważnych schorzeniach są w dobrym stanie emocjonalnym, fizycznym, potrzebują zdecydowanie mniej leków, stabilizują swoją wagę, a badania, które wykonują są w granicach normy. Zatem efekt aktywności jest tutaj zdecydowanie odczuwalny. Oczywiście musimy nad tym pracować. Wszystko do czego dochodzimy, dochodzimy przez pewien wysiłek – nie tylko ten intelektualny, ale także wysiłek fizyczny.
Jeżeli byliśmy chorzy na astmę, mieliśmy problemy sercowe – po konsultacji z lekarzem powinniśmy jednak ten wysiłek fizyczny dostosowany do naszego stanu zdrowia podejmować.
- Bezwzględnie tak. Chodzić jak najwięcej czy to spacery czy to chód z kijkami – im więcej tym lepiej. Powinniśmy sobie dawkować wysiłek minimum 3 razy w tygodniu – w taki sposób aby przyświecało nam to co się kiedyś wydarzy w przyszłości. Dbajmy w tej chwili o to co będzie w przyszłości, bo ruch jest wskazany każdemu z nas. Odpowiedni jeszcze nikomu nie zaszkodził.
- Oczywiście. Idea lekarza rodzinnego jak sama nazwa wskazuje jest nie tylko po to żeby zajmować się podstawowymi schorzeniami, ale żeby być w pewnym sensie w kontakcie ze swoim pacjentem, doradzać mu w kwestiach zdrowotnych, sugerować niektóre rozwiązania. Mało tego być z nim w kontakcie niemalże codziennym. Taka była idea. Niektóre jej elementy często się zatracają, ale generalnie nie oznacza to, że nie możemy mieć ściślejszego kontaktu ze swoim ulubionym lekarzem rodzinnym.
Źródło: Szpital Powiatowy w Zakopanem, oprac. r/