ZAKOPANE. - Niestety zdarzają się sytuacje, że karetki wzywane są do temperatur i to wcale niewysokich – np. 38 stopni – mówi dr Jerzy Toczek, kierownik Poradni Specjalistycznych przy Szpitalu Powiatowym im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.
Przed nami Święta Zmartwychwstania Pańskiego – pod Tatrami spodziewana jest spora liczba gości, która ten czas planują spędzić w Zakopanem i na Podhalu. Część z nich będzie na pewno na skutek różnego rodzaju nieprzewidzianych sytuacji potrzebować pomocy medycznej. I tutaj należy pamiętać, że większości przypadków należy zgłaszać się do lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej czy też poza godzinami pracy przychodni rodzinnych, do lekarzy całodobowej i świątecznej opieki medycznej przyjmujących przy zakopiańskim szpitalu. Tymczasem wciąż zespoły ratownictwa medycznego, czyli popularne karetki wzywane są do błahych zachorowań. A to może to doprowadzić do sytuacji, że pomoc medyczna nie dotrze na czas do osób wymagających natychmiastowej interwencji. Rozmowa z dr Jerzym Toczkiem, kierownikiem Poradni Specjalistycznych przy Szpitalu Powiatowym im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. Czy bezpodstawne wzywanie karetek ciągle jest zjawiskiem, które zdarza i paraliżuje prace zespołu ratownictwa medycznego?
- Niestety zdarzają się sytuacje, że karetki wzywane są do temperatur i to wcale niewysokich – np. 38 stopni. Niektórzy też wzywają je dlatego, że po dość intensywnej podróży samochodem, czy jak pokazuje jeden z przykładów: po grze w tenisa zaostrzają się dolegliwości lędźwiowo-krzyżowe. I potem po rozmowie z dyspozytorem pogotowia ratunkowego okazuje się, że taki pacjent może zupełnie spokojnie dojechać o własnych siłach do szpitala. Wygoda z pozostałej epoki jeszcze nam towarzyszy, że karetka przyjeżdża do wszystkiego, a przypominam raz jeszcze, że tak nie jest. Proszę pamiętać, że liczba karetek w każdym regionie, również w Powiecie Tatrzańskim i na Podhalu jest ograniczona. Tutaj generalna rada: w większości przypadków wcześniej niż zadzwonimy na numer alarmowy, możemy konsultować wezwanie karetki ze swoim lekarzem rodzinnym lub z lekarzem opieki całodobowej, który na pewno nam doradzi jak w danej sytuacji się zachować. Niestety nadal stosunkowo często mamy do czynienia z bezmyślnym wzywaniem karetek. Dzieje się tak o dziwo wtedy, kiedy mamy nasilenie turystów, czyli ferie, miesiące letnie czy właśnie czas świąt.
Spotkaliśmy się nawet z takimi od wzywających, że jeżeli karetka przywozi kogoś na Szpitalny Oddział Ratunkowy to pacjent jest w priorytecie procedowany, dlatego, że być może wymaga nagłej opieki. Pacjenci potem mówią, że wzywają karetkę dlatego, żeby nie czekać w kolejce, a jak wezwą karetkę to zawsze im ktoś pomoże. Ważne tutaj jest, że najwyższy czas aby wszyscy zaczęli myśleć i postępować inaczej i traktowali wezwanie karetki jako ostateczność, tylko w zagrożeniu zdrowia i życia. Jeżeli kogoś boli gardło, nie jest to równoznaczne z tym, że ma do niego przyjechać karetka. Ktoś w tym czasie może potrzebować karetki, a jej nie będzie. Nie myślmy tylko o sobie - każdy z nas płaci składkę zdrowotną, więc każdy z nas ma w miarę możliwości nieograniczony dostęp do służby zdrowia. W związku z tym korzystajmy z tej służby zdrowia rozsądnie i racjonalnie jednocześnie myśląc o innych współuczestnikach naszego życia codziennego.
Przypomnijmy ogólnie w jakich sytuacjach powinniśmy wezwać karetkę?
- Jeżeli mamy jakiekolwiek problemy to warto się skonsultować z lekarzem POZ – od tego zacznijmy w większości przypadków. Natomiast w sytuacji gdy dochodzi do utraty przytomności, ktoś omdlał, ma zawał lub udar – zawsze możemy, a nawet powinniśmy zadzwonić. Ratownik, który przyjmuje wezwanie pod numerem alarmowym 112 również z nami rozmawia, więc możemy się z nim skonsultować. Na ogół żaden pacjent nie jest fachowym pracownikiem służby zdrowia w związku z czym istnieje potrzeba szybkiej konsultacji. Druga rzecz – na pewno w przypadku infekcji przeziębieniowych, temperatur, otarć nóg po jakiejś wyprawie czy innych drobnych ran, możemy udać się na Szpitalny Odział Ratunkowy i tam poprosić o pomoc. Natomiast jak już mówiłem, jeżeli ktoś nagle stracił przytomność, ma ból zamostkowy, mało tego, wiemy, że na przykład choruje na nadciśnienie lub chorobę wieńcową, ma zaburzenia świadomości, chociażby niewyraźnie mówi, to warto wtedy wzywać pogotowie. Podkreślam jeszcze raz, że zawsze można się poradzić kompetentnego pracownika służby zdrowia, czy to co podejrzewamy jest realnym zagrożeniem zdrowia i życia, a więc czy istnieje konieczność wezwania karetki pogotowia ratunkowego. Zaznaczam, że zgodnie z ustawą, jeśli ktoś idzie do opieki całodobowej to też jest to uzasadnione w sytuacji, kiedy schorzenie jest nagłe albo mamy do czynienie z zaostrzeniem choroby przewlekłej. Natomiast 80 proc. pacjentów zgłasza się po trzech dniach drapania w gardle, kataru, dlatego, że nie chce się im iść do lekarza rodzinnego. A skoro rodzinny akurat wieczorem nie przyjmuje, to idziemy do opieki całodobowej ,bo wtedy akurat mamy wolną chwile.
- Wiemy, że pacjentów jest bardzo dużo i skutkuje to, że przychodzą oni często ze swoimi problemami różnej natury do lekarzy. A lekarze czy szerzej: czyli służba zdrowia ma także swoje ograniczenia – wszyscy jesteśmy ludźmi. A w ciągu dnia przyjmujemy u nas około 50-70 pacjentów – a w każdym wypadku musimy być skupieni. Każdy z nas ma swój próg wytrzymałości, a tutaj ważne jest aby nie popełnić błędu przy diagnozie i decyzji o sposobie leczenia. Proszę to również brać pod uwagę i zachowywać się odpowiedzialnie – o to apeluję przed Świętami Wielkiej Nocy. Pamiętajmy, że lekkomyślne wezwanie karetki może spowodować, że nie dotrze ona na czas do kogoś, którego życie jest zagrożone.
Źródło: Szpital Powiatowy w Zakopanem, oprac. r/