30.06.2023, 09:50 | czytano: 1347

Gdy góry wołają... o rozwagę

Naczelnik GOPR Jerzy Siodłak/ zdj. Jacek Sowa
„Dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów będę, na każde wezwanie Naczelnika lub jego zastępcy – bez względu na porę roku, dnia i stan pogody – stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie i udam się w góry celem niesienia pomocy ludziom jej potrzebującym.”
Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe powstało w 1952 roku w Zakopanem z inicjatywy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego a jego pierwszym prezesem został Stefan Zwoliński. W 1968 roku GOPR został członkiem zwyczajnym ICAR – Międzynarodowego Komitetu Ratownictwa Alpejskiego.
Obecnie GOPR, podobnie jak jego starszy brat, TOPR, jest organizacją zamkniętą. Aby zostać ratownikiem GOPR-u, trzeba mieć odpowiedni wiek (18–35 lat), przejść dwuletni staż kandydacki, intensywne szkolenie oraz testy i egzaminy kwalifikacyjne, które sprawdzają nie tylko umiejętności teoretyczne takie jak wiedza medyczna oraz topografia terenu, ale także kondycję fizyczną, umiejętność jazdy na nartach itp. oraz zdać egzamin.

Ratownicy GOPR-u na zmiany pełnią 24-godzinne dyżury przez wszystkie dni w roku w swoich stacjach ratunkowych. Umieszczone są one zazwyczaj przy schroniskach, większych stacjach narciarskich oraz miejscach wytężonego ruchu turystycznego. Ratownicy korzystają dzisiaj z nowoczesnego sprzętu ratowniczego, który znacznie usprawnia ich pracę, takiego jak samochody terenowe, quady, skutery śnieżne, detektory lawinowe, GPS-y, radiostacje itp. GOPR wykorzystuje także specjalnie szkolone psy, są to psy ratownicze do poszukiwań osób, np. zasypanych śniegiem z lawiny. Tyle podstawowych wiadomości, które każdy laik może wyłowić nawet w internecie.

Dzisiejszy GOPR tworzy 7 grup regionalnych: Bieszczadzka, Krynicka, Podhalańska, Jurajska, Beskidzka, Sudecka i Karkonoska. Kilka dni temu w gliwickiej Arenie odbył się kolejny, 22. już zjazd Rycerzy Błękitnego Krzyża, bo tak ich bez wahania należy nazwać. Od trzech lat funkcję Naczelnika GOPR, który ma swą siedzibę w Zakopanem, pełni Jerzy Siodłak, góral ze Szczyrku, którego po 22 latach w Beskidach, powołano do służby pod Giewontem. Dla oddanego górskiej pasji człowieka, miejsce pełnienia misji nie ma znaczenia, przysięga ratownicza obowiązuje wszędzie. Bo od ponad dziesiątek lat górska służba nie zmienia swych pryncypiów, tu nikt nie liczy pieniędzy ani zaszczytów, tu liczy się człowiek.

U stóp zakopiańskiej Krokwi rozmawiamy o codziennych sprawach ludzi gór, ze szczególnym uwzględnieniem Grupy Podhalańskiej, której przewodzi Jarosław Jurczakiewicz, a której sekcje operacyjne obejmują Rabkę i Orawę, Niedźwiedź, Limanową, Kamieniec, Ochotnicę, Szczawnicę, Krościenko i Nowy Targ. Ta grupa jest drugą po Beskidzkiej i zrzesza 360 ratowników, w tym 18 ratowników zawodowych, 25 instruktorów a do tego dołączają jeszcze weterani górskiej służby, których rada i pomoc jest nieoceniona, tak jak często też bywa i wsparcie 8 psów ratowniczych, które zdążyły już zasłynąć poza granicami naszego kraju.
Rycerze Błękitnego Krzyża, który GOPR-owcy noszą na swych emblematach, cieszą się wysokim zaufaniem społecznym, gdyż morale ludzi gór musi być wysokie. Dobrze więc, że od pewnego już czasu mają wsparcie centralnych władz państwowych, bez względu na to, jak opcja polityczna ją sprawuje. Solidni sponsorzy zapewniają ratownikom jakość ich pracy a wiele się ostatnio zmieniło na dobre. Jest nowoczesny sprzęt specjalistyczny i niezwodne środki transportu, czego dowodem mogą być pilotażowe Defendery Land Rovera, które uzupełniają nowe quady i skutery śnieżne.

A czujność jest niezbędna w każdym dniu służby. Ubiegły rok to około 8 tysięcy interwencji górskich w całym kraju; znaczna część jest udziałem naszych goprowców. Nie chcąc tu epatować czytelnika liczbami należy jednak podkreślić, że specjalnej poprawy w tym zakresie nie widać. Co prawda lato jest czasem nieco spokojniejszym niż okresy przejściowe (wiosna i jesień), jednak góry wołają o rozwagę. Minione tygodnie dostarczają niestety przykrych doniesień o wypadkach, jakie miały miejsce na górskich szlakach. Wtedy nawet największe poświęcenie i najlepszy sprzęt nie pomogą…

Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl