20.10.2023, 16:20 | czytano: 1272

Mecz Walka Ziętary - Pierwsza tercja. Odc. 2.

Walenty Ziętara
W tym pamiętnym dla całego Podhala sezonie, 16 października 1965 roku zdobył swojego pierwszego i arcyważnego gola dla „Szarotek” w wygranym 4:3 w Nowym Targu meczu z Legią! Rok później zdobył pierwszą, reprezentacyjną bramkę w Berlinie, przeciw kadrze NRD.
Podhale mistrzem Polski

Błyskawiczna kariera zaowocowała powołaniem do reprezentacji Polski juniorów, która pojechała na mistrzostwa Europy do Jarosławia w ZSRR, gdzie oczywiście nasze Orlątka przegrały z młodą Sborną, ale dołożyły rówieśnikom z NRD. Młoda trójka „komarów” (średnia wieku 17 lat!) z Nowego Targu w składzie Marian Pysz, Walenty Ziętara i Wiktor Pysz przebojem znalazła się w pierwszoligowym składzie nowotarskich Szarotek, które w sezonie 1965/66 uszczęśliwiły całe Podhale pierwszym w historii tytułem hokejowego mistrza Polski! Górale oszaleli ze szczęścia!
Ziętara w swym inauguracyjnym pierwszoligowym sezonie zdobył dla Podhala 21 bramek i stał się podstawowym zawodnikiem drużyny. Z racji swych wspaniałych atrybutów rasowego napastnika często był narażony na bezpardonowe ataki, daleko wykraczające poza przepisy. Ale jego zadziorna natura i bokserska praktyka sprawiała, że nie stronił od pojedynków na tafli, wcześniej jednak rzucając na lód kij i rękawice. Nie prowokował, ale też i nie uciekał…

Nie prowokował, ale też nie uciekał…

W maju 1966 roku powołano szeroką kadrę nadziei olimpijskich na obóz doskonalenia hokejowego. Walek wspólnie z Feliksem Góralczykiem podpadli tam nieco trenerom, ale za sprawą ogłoszonej z okazji Tysiąclecia amnestii kadrowicze zostali przywróceni do łask, zwłaszcza że kroił się wyjazd na sierpniowy obóz do Mińska. Dwumecz z NRD rozegrany w Poznaniu i Opolu zakończył się porażką, ale dla Ziętary był promocją do pierwszego zespołu narodowego.

Bramkostrzelny napastnik, rzecz jasna, był filarem ofensywy reprezentacji Polski juniorów, która pod koniec roku 1967 wybrała się na mistrzostwa Europy do Helsinek.

…pomyślałem sobie wtedy, że fajnie byłoby grać w reprezentacji, bo mógłbym zobaczyć prawdziwy wielki świat… - wspomina Walek.

Nasze Orlęta co prawda cudów w Helsinkach nie dokonały, przegrywając wysoko z ZSRR 2-16 i reprezentacją Suomi 1-9, ale dzięki prestiżowej wygranej aż 7-2 z NRD nie zakończyli turnieju finałowego na ostatnim miejscu. Nieopisaną zaś radość gospodarzom sprawił niespodziewany remis Polaków z nielubiana tu Szwecją. 28 grudnia 1967 roku blisko 3000 widzów w helsińskiej hali z niedowierzaniem oglądało walecznych „Puola”, którzy w połowie trzeciej odsłony doprowadzili do remisu. Z pięciu bramek, strzelonych ekipie Trzech Koron, Walek zdobył cztery, przysparzając konkurencji bólu głowy, a miejscowa prasa w zachwytach rozpisywała się o naszych napastnikach.

Duet Walenty Ziętara – Wiktor Pysz zgromadził pokaźną liczbę punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Walek pewnie zdobył koronę króla strzelców, trafiając w turnieju 12 razy do bramki przeciwników i został uznany za najlepszego napastnika turnieju. A rywale byli przecież nie byle jacy! Pozostawił w pokonanym polu takie późniejsze sławy jak: Czechów Jiri Novaka czy Karela Rummla, Rosjan – dwóch Aleksandrów: Malcewa i Gutowa albo Fina Timo Sutinena, no i Szweda Salminga.

ME 67 – pojedynek z Salmingiem

Skutecznym napastnikiem natychmiast zainteresowali się skauci kilku renomowanych europejskich klubów hokejowych, skąd droga mogła zaprowadzić za Ocean do klubów NHL, ale młodemu góralowi nie uśmiechała się ucieczka z kraju, palenie mostów i porzucenie rodzinnych stron, bo przecież w tamtych czasach innego wyjścia nie było…

Błyskawicznie rozwijająca się kariera sportowa skutecznie jednak odciągała go od szkoły, ale gdy przyszedł wreszcie czas maturalnej promocji, rodzice Walka postanowili o kontynuowaniu przezeń nauki w Krakowie. A skoro Kraków to Cracovia, która wówczas usiłowała wspiąć się ponownie na wyższe szczeble hokejowej hierarchii, jednak krótkotrwała przygoda Ziętary w podwawelskim klubie odbiła się czkawką już na początku kariery.

W 1967 Cracovia awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej, łakomym okiem spoglądając w stronę podhalańskiej wylęgarni talentów. WSWF był jedynym argumentem przetargowym wobec żołnierskich kamaszy czy górniczych etatów. Ani się nie obejrzano, gdy trójka nowotarskich „komarów” przywdziała biało-czerwone pasiaste koszulki; Marian Pysz zaczął studia na AGH, Wiktor Pysz na WSWF, a Ziętara dołączył do kolegów jako student WSE. Lecz wobec Walka klub nie spełnił obietnic materialnych, które były warunkiem gry pod Wawelem. Ciągłe przepychanki z zarządem „Pasów” nie sprzyjały klimatowi ledwo co rozpoczętych studiów.

…Wyżywienie miałem w stołówce studenckiej, więc kiepskie, jak na wyczynowego sportowca. Mieszkałem kątem u braci Pyszów, śpiąc na podłodze na materacu…
Ostatni mecz w barwach „Pasów” rozegrał przeciwko …Podhalu. Gdy wyszedł na lód i stanął naprzeciw swoich kolegów w trzykolorowych koszulkach z szarotką na piersi, czuł, że ten mecz będzie ciężko wygrać. Skończyło się remisem 4:4, ale na tafli Walek bynajmniej nie odpuszczał; nie byłoby to w jego stylu. Po meczu zapakował sprzęt do luku bagażowego autokaru, oznajmiając trenerowi, że wróci do Krakowa nazajutrz. Po przyjeździe udał się na uczelnię, oddał indeks, załatwił wszystkie formalności, podziękował za pomoc i zrezygnował z dalszych studiów. Powiadomiony o tym kierownik hokejowej drużyny Cracovii niemal błyskawicznie zjawił się w dziekanacie, próbując odwieść go od tej decyzji. Ale na próżno. Walek grzecznie wytłumaczył mu, że w takich warunkach nie może ani pilnie studiować ani dobrze grać; wraca na Podhale, bo tam jest jego miejsce.

Histeryczna reakcja klubowych władz Cracovii w postaci dyskwalifikacji nie przyniosła efektu. Wydział Gier i Dyscypliny PZHL stwierdził, że klub nie może nałożyć takiej kary na zawodnika, który wcześniej złożył wniosek o zwolnienie z klubu i zgodnie z obowiązującymi przepisami Walenty Ziętara stał się automatycznie zawodnikiem macierzystego klubu, czyli Podhala. Jednak w związku z rozegraniem przez niego meczów mistrzowskich w barwach Pasów, nałożono nań jednomiesięczną karencję do 7 stycznia 1969 roku, postulując przy okazji za odsunięciem go od reprezentacji narodowej. Po kilku tygodniach rozgrzanej atmosfery medialnej, po korzystnej dla Walka decyzji hokejowej Temidy, przed świętami Bożego Narodzenia Ziętara wrócił do Nowego Targu. A wiosną świętował z „Szarotkami” drugi swój i klubu tytuł mistrza Polski; końcówka sezonu należała do niego.

Walenty Ziętara stał się podstawowym zawodnikiem drużyny, która co prawda rok później zdołała tylko przedzielić śląską koalicję, jednak od 1971 roku królowała niepodzielnie na krajowych taflach. Czołowy napastnik był dostrzegany przez dziennikarzy, trafiając na listy najlepszych sportowców. Tak też było w XV, jubileuszowym plebiscycie redakcji „Tempa”, gdzie po raz pierwszy zagościł wśród dziesiątki asów Ziemi Krakowskiej, w doborowym towarzystwie m.in. lekkoatlety Henryka Szordykowskiego, alpejczyka Andrzeja Bachledy, czy automobilisty Sobiesława Zasady. W gronie wybitnych piłkarzy, koszykarzy czy narciarzy trafiał na listy rankingowe jeszcze nieraz, w czym pomagały mu udane występy w reprezentacji Polski podczas ważnych imprez międzynarodowych.

Wiosną 1972 roku Ziętara zdobył swój pierwszy „Złoty kij” redakcji „Sportu”. Rok później otrzymuje puchar „Przeglądu Sportowego” dla najlepszego strzelca ligowego – 46 goli; za nim Stefan Chowaniec – 38 bramek, a kilka miejsc dalej z ponad ćwiartką setki goli Józef Batkiewicz, Józef Słowakiewicz i Leszek Tokarz; ten ostatni w poprzednim sezonie triumfował z 41 trafieniami.

Król strzelców 1972/73


(cdn)

Jacek Sowa

ps. W publikacji pt. „Mecz Walka Ziętary” posłużyłem się fragmentami z biografii naszego bohatera, która jest przygotowywana do publikacji w formie książkowej przez Hokejową Szkołę Ziętary.
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl