17.11.2023, 19:22 | czytano: 854

"Co po nas zostanie" - filmowa opowieść Bartłomieja Kurasia

kadr z filmu
"Kiedyś obiecałem, że pokażę wam mój powrót do dzieciństwa. W tym krótkim filmie, wracają wspomnienia jak na jawie, które zamieniłem w realizm. Dziś już zima, pszczoły śpią, ale ja pragnę wrócić do tego co w mojej pamięci" - zaczyna swoją kolejną opowieść waksmundzianin Bartek Kuraś.
Jako dziecko, zresztą chyba jak większość wychowywałem się na gospodarce. Codzienna praca, a raczej towarzyszenie przy obrządku było praktyką, przynajmniej w mojej rodzinie. W pamięci utknęło wiele wydarzeń, lecz smak miodu, cały obrządek przy pszczołach to coś co ciągle mam przed oczami. Smak miodu prosto z plastra wspominam do dziś.
Kiedyś ule na Podhalu to był normalny widok. kilkanaście małych pasiek sam pamiętam w Waksmundzie. Mój dziadek, a wcześniej pradziadek mieli kilkanaście pni za sopami. Ostrożność babci i mamy nie zdawała, by często zaglądać do wygrodzonej części ogrodu, gdzie latały "krwiożercze pszczoły l" czyhające na małe dzieci. Dziś wydaje się to śmieszne, lecz nie wolno było samemu tam wchodzić. Jak to dziecko, ciekawość była ogromna i nie raz wyłapało się bury, za nie posłuszeństwo.

Jako podrostek często chodziłem z dziadkiem do pozostałości pszczół, które zostały po pożarze domu. Było 6 pni. Dziadek pieczołowicie i ostrożnie wyciągał ramki, tłumacząc co tam się znajduje. Z ciekawością zaglądałem na ramki, w tym samym czasie pracując podkurzaczem, z którego wydobywał się dym wierzbowy. Ile razy jeździliśmy z dziadkiem w poszukiwaniu próchna wierzby po okolicy, bo tylko takie nadawało się do poprawnego odymiania.

Zwieńczeniem wszystko było otwarcie słoika miodu w zimne grudniowe wieczory i picie go z ciepłym mlekiem. Kto wtedy myślał o lekarstw imach. Miód leczył każde przeziębienie.

Po ponad 20 latach wróciłem do tej pasji, która sprawia nie tylko przyjemność, lecz jest bardzo pożyteczne. 100 pni to wyzwanie nie małe, lecz ciekawość dzieci jest taka sama jak moja, kiedy chodziłem z dziadkiem za sopy do pszczół.
To największa nagroda.

Praktyka odbyta u dziadka dziś procentuje, chociaż gospodarka pasieczna zmieniła się stanowczo. Wszystko biegnie do przodu, lecz pszczoły tak samo pracują, ucząc cierpliwość.


Bartłomiej Kuraś

Partnerzy:
Podhale24.pl
Bruśnica - z miłości do folkloru
GóraInfo.pl
NaszaHistoria.pl
Pilecki Project Committee


https://youtu.be/7a-yMcqRXeU?si=hZbtN5V81cSGovAl
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
kamer18.11.2023, 16:34
Spróchniałe, próchno- piszemy przez "ó " z kreską.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl