05.12.2023, 09:29 | czytano: 1145

Pamięci Władysława Borzęckiego-Mocarnego

8 grudnia w Sanktuarium Marki Boskiej Ludźmierskiej o godz. 11 zostanie odprawiona msza św. za duszę śp. Władysława Borzęckiego-Mocarnego, zamordowanego przez Niemców w Ludźmierzu 8 grudnia 1943 r.
Na przełomie 1942 i 1943 r. powstała na Podhalu niepodległościowa siatka konspiracyjna kierowana przez st. bosm. Wojciecha Bolesława Duszę „Szarotę”. Ten pochodzący z Odrowąża marynarz zdołał zgromadzić wokół siebie kilkudziesięciu zaufanych ludzi, chcących przeciwstawić się akcji Goralenvolku oraz walczyć z Niemcami. Jednocześnie obawiając się, że struktury rozbitej w tym czasie podhalańskiej AK mogą być przez Niemców głęboko zinfiltrowane, nie szukał z nimi łączności, lecz nawiązał kontakt z krakowskimi komórkami podziemia narodowego, którym zamierzał się podporządkować. Chodziło o organizację „Miecz i Pług”, której wojskowe struktury reprezentował na terenie Krakowa ppłk Jan Kubin „Turyna”.
Grupa „Szaroty”

Wiosną 1943 r. „Szarota” zaczął przekształcać kierowaną przez siebie grupę w oddział partyzancki, działający zarówno na terenie samego Podhala – w rejonie Zakopanego, Ludźmierza i Nowego Targu, jak i w okolicach Raby Wyżnej. Trzonem oddziału byli ludzie „spaleni” – poszukiwani przez Niemców konspiratorzy lub górale uchylający się od wywozu do Rzeszy. W lipcu do grupy dołączyli też zbiegowie z Krakowa i ze Śląska Cieszyńskiego. Poza ludźmi pozostającymi stale w lesie, Dusza stworzył również rozległą siatkę współpracowników, która obejmowała swym zasięgiem cały powiat nowotarski. W organizowaniu struktur terenowych powiązanych z „Szarotą” zaangażowali się też działacze narodowi z Krakowa. Wspominał o tym Ludwik Sojka z Krauszowa: W miesiącu lipcu 1943 r. [...] do Krauszowa przybył z Krakowa płk. Kubina [właśc. ppłk Jan Kubin] ps. „Turyna”, który na naszym terenie założył organizację pod nazwą „Miecz i Pług”. Po przybyciu [...] do naszej wioski [...] zorganizował zebranie w godzinach wieczornych u Jachymiaka Władysława w Krauszowie pow. Nowy Targ. Na zebraniu organizacyjnym było nas 7 osób [...]. Płk „Turyna” był d-cą całego okręgu na Podhalu a d-cą naszego oddziału zrobił Borzęckiego Władysława z Ludźmierza.

Zasadniczym celem działalności oddziału „Szaroty” było zwalczanie agitujących na rzecz odrębności narodowej działaczy Komitetu Góralskiego. Jak zanotował obejmujący w tym czasie funkcję Komendanta Obwodu AK Nowy Targ mjr Adam Stabrawa „Szałas”: Pochodząc z Podhala, [„Szarota”] bolał bardzo nad faktem powstania tzw. ruchu Góralszczyzny z Krzeptowskim na czele oraz nad tym, że za dużo Górali przeszło na służbę niemiecką w charakterze konfidentów. [...] rozpoczął akcje uświadamiania ludzi odnośnie ruchu Góralszczyzny przez rozmowy i pogadanki. Będąc sam Góralem wiedział jak do nich podejść, rezultaty miał b[ardzo] duże. Poszczególnych przywódców ruchu Gór[alskiego] ostrzegał przed konsekwencjami w razie nie zaprzestania swej roboty. Jeśli to nie pomagało wysyłał patrol, który konfiskował danemu osobnikowi żywność, a samemu wymierzał chłostę. Z reguły taka kara była wystarczająca, jednak jeśli nie zachodziła poprawa zachowania, to wówczas Dusza decydował o likwidacji danej osoby. Nie miał też litości dla konfidentów i zdrajców. Łącznie jego grupa przez kilka miesięcy swojej działalności wykonała ponad 20 wyroków śmierci. Jednym ze zlikwidowanych przez ludzi „Szaroty” był zastrzelony w październiku 1943 r. Jan Siuta z Ludźmierza.

W sidłach Gestapo

Z całą pewnością pojawienie się oddziału „Szaroty” było dla okupantów dużym zaskoczeniem, gdyż dotychczas myśleli oni, że teren Podhala został przez nich ostatecznie spacyfikowany. Szybko też Gestapo oraz żandarmeria zaczęły prowadzić dochodzenie mające na celu ustalenie, jaki charakter ma nieznana dotąd grupa. Początkowo nie przynosiło ono jednak żadnych efektów. Wszystko wskazuje na to, że przełomem w rozpracowaniu oddziału było dopiero zwerbowanie do współpracy trzech jego członków – Tadeusza Kontowicza „Ogrodnika”, Edwarda Makówki „Czarnego Edka” oraz Mieczysława Bittnera „Thora”.

Niemcy, mając swoich ludzi w oddziale, świadomie nie dokonali od razu jego likwidacji, lecz stopniowo pozyskiwali informacje o kolejnych punktach kontaktowych i sieci współpracowników. Kiedy uzyskano już wystarczającą ilość danych, zdecydowano się uderzyć w ludzi, który stanowili oparcie dla „Szaroty”, jednocześnie wprowadzając do struktur podziemia kolejnych agentów-prowokatorów.

Pierwszą fazą akcji likwidacyjnej było rozbicie we wrześniu 1943 r. struktur stworzonych przez „Szarotę” w rejonie Raby Wyżnej. Najścia na domy współpracowników, obławy z pomocą ściągniętego z Krakowa zmotoryzowanego plutonu żandarmerii, skrytobójcze mordy – to wszystko zmusiło Duszę do rozproszenia oddziału. Jednak już 7 października 1943 r. żandarm niemiecki Bruno Holler wraz z grupą „granatowych” policjantów odnalazł w Białym Dunajcu samego „Szarotę”. Wywiązała się walka, podczas której ostrzeliwujący się partyzant został poważnie ranny i pochwycony. Nie wiadomo czy zmarł zaraz po starciu, czy też przewieziono go do zakopiańskiego „Palace”, gdzie zdążyli go jeszcze przed śmiercią przesłuchać funkcjonariusze Gestapo. Z całą pewnością jednak w tym miejscu urywa się po nim wszelki ślad. Władysław Borzęcki-Mocarny
Okrutny odwet

Znając kryjówki partyzantów, Niemcy kolejno ich likwidowali, zabijając przy okazji udzielających im schronienia górali oraz współpracowników „Szaroty”. W ten sposób rozpoznali też siatkę ludźmierską organizacji i pod koniec listopada aresztowano Franciszka Turzę, Albina Skawskiego, Władysława Borzęckiego i Józef Szczęcha. Dwóch ostatnich przywieźli 8 grudnia 1943 r. do Ludźmierza, nakazując im wskazanie miejsca ukrycia ciała konfidenta Siutego. Funkcjonariuszom Gestapo z Zakopanego towarzyszyli tego dnia żandarmi, najprawdopodobniej z 63. zmotoryzowanego plutonu żandarmerii. Jak zeznawał ówczesny sołtys Jan Czaja: W kancelarii gminnej zobaczyłem, że na podłodze leżał twarzą do podłogi [aresztowany tego dnia] Józef Borzęcki. Ten miał ręce związane z tyłu powrozem i wiązano mu nogi. Nad nim stał Gestapowiec z bronią w ręku gotową do strzału. W kącie siedział Władysław Borzęcki i patrzył na ścianę przed siebie i chyba nie wolno mu było się obejrzeć. Widziałem, że był bardzo zmaltretowany, bo siedział zupełnie bezwładnie, z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała.

Po przeszukaniu podejrzanych domów i uzyskaniu pierwszych zeznań Niemcy nakazali zgłosić się wszystkim mężczyznom ze wsi z łopatami i kilofami przed siedzibą urzędu gminy. Następnie wskazali im pola, które należało przekopać w poszukiwaniu ciała Siutego. Po jakimś czasie rzeczywiście na nie natrafiono. Zwłoki te przyniesiono na noszach pod Kościół. – relacjonował Czaja – Mnie wtedy polecili Gestapowcy, bym zwołał znów pod Kościół wszystkie kobiety i dzieci. Chodziłem po wsi i obwieszczałem. Gdy wróciłem pod Kościół, to widziałem, że zwłoki Siutego leżały na noszach, a w pewnej odległości od nich stał stół. Na stole stał już Władysław Borzęcki i nad nim wisiał sznur z pętlą, uwiązany na konarze drzewa. Potem założono Borzęckiemu pętlę i zabrano mu spod nóg stół. Gestapowcy nakazali wszystkim zgromadzonym patrzeć na egzekucję przywódcy miejscowej siatki konspiracyjnej, a następnie zakazali pochowania jego zwłok przed upływem sześciu godzin. Początkowo miały zostać pogrzebane koło żwirowiska, jednak mieszkańcom udało się przekonać Niemców by pochowano je na cmentarzu.

Po kilku miesiącach zginęli także inni członkowie ludźmierskiej placówki kierowanej przez Władysława Borzęckiego. 23 lutego 1944 r. w masowej egzekucji rozstrzelano m.in. Albina Skawskiego, Józefa Szczęcha, Franciszka Turzę i Józefa Borzęckiego. Łącznie za współpracę z oddziałem „Szaroty” śmierć poniosło blisko 100 osób.

Źródło: Instytut Pamięci Narodowej, oprac. re/
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl