30.01.2024, 14:48 | czytano: 2288

Reasumpcji nie było - czyli sportowe oblicze Podhala

FELIETON. "Minął rok z hakiem od chwili, kiedy zgasły jubileuszowe fajerwerki, okraszone mowami polityków, którzy hartowali swoje wyborcze szable obietnicami wsparcia wielkiego, sportowego Podhala. Dla przypomnienia: przestrzegałem wówczas, że reasumpcji nie będzie…" - pisze publicysta Jacek Sowa.
Młoda ekipa zawiadująca pracą klubu hokejowego nie udźwignęła ciężaru gatunkowego. Budziło to obawy na przyszłość, gdyż aby podnieść poziom sportowy najważniejszej dla Podhala dyscypliny, trzeba było wznieść się na wyżyny zarządzania nie tylko na lodzie, bo bez tego możemy na nim zostać.
Program naprawczy opierał się głównie na pieniądzach, a te skończyły się w miarę szybko, nie doczekawszy końca kolejnego sezonu. Upolitycznionym sponsorom zabrakło prądu, na co nie było solidnej polisy ubezpieczeniowej. Pomocy nie odmawia chodzący regularnie na mecze gospodarz miasta, któremu jednak odradzałem upieranie się przy forsowaniu budowy nowej hali, a dwie bańki wyboksowane na europejskie igrzyska przywróciły tej istniejącej, przyzwoity wygląd.

Jesień w wykonaniu hokejowych „Szarotek” wprawiła w zdumienie nie tylko rywali, ale także i kibiców, którzy jak za dawnych czasów tłumnie ruszyli do parku w dni meczowe. Ich wsparcie z trybun uskrzydliło naszych zawodników i wreszcie przestaliśmy się wstydzić przed hokejowym, choć marnym, światem. Chłopaki odwdzięczają się widowni swoją ambicją, ale przecież na to się umawiali. Jednak pacta sunt servanda i niedopuszczalne jest gonienie działaczy po mieście z kapeluszem, aby zebrać ochłapy na wypłatę dla tych, którzy przywrócili nam wiarę w coś, co od lat pozostało tylko pięknym wspomnieniem…

No i doczekaliśmy się strajku ostrzegawczego, po którym abdykowała pani prezes Natalia, której tymczasowość wieszczono już od początku. Nie wystarczy zapał, aby kierować autobusem, którego nie jest się właścicielem i w dodatku nie ma w baku paliwa. A sytuacja finansowa zespołów młodzieżowych i juniorskich czy dziewczęcego budzi także obawy na przyszłość.

Pionierskie czasy niezapomnianego prezesa Augustyna Fuchsa należą do zamierzchłej przeszłości, tak jak świetne lata pod szyldem kombinatu obuwniczego. To nie jest amatorska zabawa w harcerstwo, tylko niezwykle odpowiedzialne przedsięwzięcie biznesowe. Po upadku kombinatu, w pierwszej dekadzie XXI wieku udowodnił to Wiesław Wojas kolejnymi tytułami, ale też swoim portfelem. Ale w naszym rodzimym piekiełku każdy kiedyś powie: dość!

Spadkobierca obuwniczych tradycji skierował swoja uwagę w stronę bardziej popularnej w kraju i na świecie dyscypliny i zajął się nowotarskim futbolem; na tyle skutecznie, że gdyby nie pandemia i lobby podkarpackie, drużyna seniorów wylądowałaby w drugiej lidze! Ale w Nowym Targu piłka to nie hokej i o tym działacze NKP Podhale doskonale wiedzą, niemniej jednak seniorski zespół, grający na centralnym szczeblu rozgrywek, zawsze jest lokomotywą dla młodego narybku. Znając Wojasa, mimo krążących plotek, na pewno nie pozostawi młodzieży na pastwę niepewnego piłkarskiego losu. A zapewne nie jest powszechnie wiadomo, że w klubowych strukturach funkcjonuje ponad 300 dzieciaków, co stanowi jeden procent miejskiej populacji. Gdyby odnieść to np. do Warszawy, musiałoby tam grać w piłkę 20 tysięcy uczniów?! Utopia…

Pisklęta z NKP radzą sobie całkiem dobrze, regularnie awansując do wojewódzkich czy nawet centralnych rozgrywek – patrz „Bieliki” Krzysztofa Leśniakiewicza.


Bieliki NKP Podhale i piłkarskie "Skrzaty"

A w klubie jest też pani Natalia, która z powodzeniem łączy obowiązki kierownika seniorskiej drużyny z prowadzeniem najmłodszych „Skrzatów”. Jest to dowodem na to, że udział kobiet w zarządzaniu sportem może przynieść dobre efekty przy kompetencji i zaangażowaniu w jego tajniki.

Takim przykładem może być także obecność w Radzie Miasta pani Agaty, która trwale i szczytnie zapisała się w historii nowotarskiego hokeja, czy pani Danuty, wkładającej serce w Szkółkę Piłkarską „Górale”. Niestety, idąc za głosem wtajemniczonych, stanowią one mniejszość dziesięcioosobowego areopagu radnych, z których co najwyżej mój kolega Jacenty wie, na czym polega spalony, zarówno w hokeju, jak i piłce nożnej. Bo pani przewodnicząca woli raczej zajmować się mało realnymi prognozami budżetowymi, liczyć na współpracę z organizacjami pozarządowymi (?!) albo planować wyjazdy na Słowację. Można jeszcze liczyć spadochrony nad nowotarskim lotniskiem…
Nie ujmując nic z tradycyjnej i ważnej roli sportu szkolnego czy innych klubów w mieście (żeby nie zapomnieć o wielce zasłużonych „Gorcach”), miejscy rajcowie na poważnie temat obu klubów z „Szarotką” w herbie podejmowali ostatni raz niemal pięć miesięcy temu. I nic z tego nie wynikło, poza bezproduktywnym międleniem problemów, na które każdy miał swoje zdanie, a największe skarbnik i specjalista od promocji… A takich specjalistów przecież mamy w mieście parę tysięcy, vide komentarze!

Miastu nie jest potrzebna nowa super arena sportowa; to co jest, w zupełności wystarczy. Wbrew opiniom niektórych, zrewitalizowana hala lodowa i jej infrastruktura prezentuje się całkiem przyzwoicie i nic nie stoi na przeszkodzie, aby nowa rolba nie mogła zgarnąć z tafli popiołu po spalonym kapeluszu trenera „Szarotek”. Podobnie rzecz ma się do stadionu przy ulicy Kolejowej; zrewitalizowany dziesięć lat temu obiekt tętni życiem od rana do wieczora. Wiosną ma dostać nową sztuczną nawierzchnię, bo inna w naszym klimacie na razie nie ma szans, o czym niestety zapominają mądrasie od centralnego terminarza rozgrywek. A że drugi, naturalny stadion piłkarski jest potrzebny, powinni pamiętać kibice przy najbliższych wyborach samorządowych.

Trening piłkarzy NKP

Trzeba odbudować nowotarski sport, a do tego prowadzi trudna ścieżka. Czy kolejny zarząd hokejowego klubu temu podoła? Rok temu, indagowany o sprawy organizacyjne Leszek Tokarz, legenda nowotarskiego i krajowego hokeja, wyraził się, że podniesienie poziomu nowotarskiego hokeja nie będzie zależało od jednej osoby i że nikt z zewnątrz tego nie zrobi... Ważne jest wyczucie, kto chce faktycznie pomóc wspierać Podhale, a kto chce tylko o tym mówić…

"Na buliku musimy stanąć wszyscy, którym dobro tego klubu leży na sercu. Reasumpcji nie będzie…Tradycję tę należy kultywować, gdyż jest ona filarem naszej podhalańskiej tożsamości" - pisałem rok temu. Zobaczymy, co będzie teraz, gdy hokejowe sprawy w swe ręce weźmie serialowy ojciec Mateusz. I przychylnym okiem spojrzeć w stronę piłkarzy, kopiących przy stacji kolejowej; za Zagłobą chciałoby się powtórzyć: Miodu, panie Michale…

Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
Tamtejsza31.01.2024, 21:57
Do Suw: ale ci się posypały wióry, pewnie ci ten ja cek zaszedł do skóry, nie miałaś widocznie klasy, a na resztę nie był łasy...
Suw31.01.2024, 20:42
Zs stolycy do Miasta sowa wróciła i chwali się głośno: gdziem ja to nie była.Czegom ja cek sowa w świecie nie widziała. Czegom ja nie przeszła i nie doświadczyła. Mądra bom w świecie przecie bywała. Nawet przy piłce jam rzecznikowała. Znam lato i inne także pory roku. Choć nie pracowałam chyba nawet roku. Znam się ja na wszystkim. Byłam kiedyś w porcie i doskonale znam się na współczesnym sporcie. Choć latek już dużo. Choć już skrzydła marne wiem ci ja cek sowa jak się strzela karne. I wytoczę działa i będzie ich masa kiedy na mym koncie błyśnie wreszcie kasa. Przechwałek słuchała podstarzała kwoka. Ko,ko rzekła to nie sowa ko,ko tylko zwykła sroka.
Marian Z31.01.2024, 12:32
No tak autor widać że kampanie zaczal jednemu z kandydatów na Burmistrza i moze sobie ? Autor ma blade pojęcie o roli Miasta w hokeju. O wspieraniu Sportu poza pilka i hokejem też. A opis przewodniczącej Komisji Sportu to już wogole pokaz, że celem tych niby felietonów jest atak i polityka.
...31.01.2024, 11:08
Pisklęta z MMKS Podhale też radzą sobie bardzo dobrze!
Bela31.01.2024, 07:37
Czas na zmiany z tym włodarzem to raczej daleko nie zajdziemy. A już ulubienica pana Watychy była posłanka Anna przedwyborczego koła ratunkowego nie rzuci.
Kibic Podhala30.01.2024, 17:04
Nie ma co gadać tylko się wybrać na mecz! Niech każdy kto narzeka weźmie 5 znajomych na mecz i wystarczy żeby kasa w klubie się zapełniła! I każdy niech kupi bilet a nie wchodzi po znajomości gdzieś tam z tyłu bo potem kończy się narzekaniem jak w tym artykule!
prosiaczek30.01.2024, 15:20
Bajdurkowo
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl