NOWY TARG. Z Ludźmierza przez Chicago popłynęły do sali koncertowej nowotarskiej Państwowej Szkoły Muzycznej nuty w wykonaniu Mirosławy Sojki-Topór.
Artystka, pochodząca z miejscowości okrytej misterium sanktuarium Matki Bożej Ludźmierskiej, absolwentka nowotarskiego Liceum Ogólnokształcącego przed laty wyjechała do Chicago, gdzie ukończyła studia na DePaul University, ale jej pasją i pracą zawodową jest muzyka i śpiewanie. A że czyni to wspaniale, przekonali się o tym uczestnicy porannej mszy świętej w ludźmierskiej Bazylice oraz widzowie, którzy wieczorem, już na długo przed rozpoczęciem, wypełnili salę koncertową Państwowej Szkoły Muzycznej w Nowym Targu.Kiedy nasz miejscowy, „hruby gazda” Marcin Kudasik zapowiadał występ, nie zanosiło się jeszcze na emocje, które przez ponad półtorej godziny zawładnęły widownią. Pani Mira swoim wokalem i wysoką sceniczną kulturą skradła serce słuchaczy, którzy nie szczędzili żywiołowych braw, kwitujących wykonanie rozmaitej gamy pochodzących z Karpat utworów, gdzie mieszały się kompozycje romskie, węgierskie, rumuńskie czy żydowskie. A parę tekstów do piosenek, autorstwa prof. Anny Mlekodaj przypomniały o tym, jak żyzne kulturowo jest Podhale. Gwiazda z Chicago otoczyła się artystami z najbliższego jej sercu kręgu, wywodzącego się z rodziny i przyjaciół, zarówno zza Wielkiej Wody jak i z Podhala. I przyznać trzeba, sekstet muzyczny, bazujący na instrumentach smyczkowych, wspartych cymbałami i akordeonem, wykonał swoje dzieło perfekcyjnie i brawurowo, a towarzyszące jej wokalistki dopełniły dzieła.
Owacje na stojąco żegnały artystów, z którymi żal było się żegnać. W ten wieczór nie było biletów wstępu; na widowni byli ci, którzy chcieli tam być. Ci, którzy nie byli, niech żałują, bo popłynęły tam piękne nuty i popłynęła widownia…
js/ zdj. Szymon Pyzowsi