01.04.2024, 15:20 | czytano: 1641

103. rocznica urodzin Jerzego Bieleckiego, więźnia I transportu Polaków do KL Auschwitz

Jerzy Bielecki
Poznajcie Jerzego Bieleckiego. Urodził się 28 marca 1921 roku w Słaboszowie na Kielecczyźnie. Przed wybuchem wojny był uczniem gimnazjum im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie. W momencie napaści Niemiec na Polskę postanowił walczyć. Wraz z kolegami chciał przedostać się przez Węgry do polskiej armii we Francji.
Niestety w maju 1940 roku, Jerzy dostaje się do niemieckiej niewoli. Z aresztu z Nowego Sącza trafia do więzienia w Tarnowie.
14 czerwca 1940 roku zostaje przywieziony do KL Auschwitz w pierwszym transporcie Polaków. Jerzy Bielecki od tamtej chwili stał się numerem 243.

Obozowe życie wprowadziło go bardzo szybko w dorosłość. Przez półtora roku pracował w komandach zewnętrznych. Zajmował się budową ogrodzeń, stawianiem baraków, czy też remontami ulic. Dzięki dobrej znajomości języka niemieckiego pracował również w młynie, na przedmieściach Oświęcimia. Zajmował również stanowisko mechanika, a w 1943 roku trafił do magazynów zbożowych.

Jerzy przeżył w obozie wielką miłość. Zakochał się w Żydówce Cyli Cybulskiej, która trafiła do obozu z jednego z gett 19 stycznia 43 roku.

Jak wspominał: "Spotykaliśmy się codziennie w czasie przerw obiadowych, kiedy szefowie szli do kasyna. Po trzech miesiącach byłem po uszy w niej zadurzony. Ona na szczęście też. Coś tak niezwykłego spotkało mnie w obozie koncentracyjnym, gdzie dookoła panowała śmierć.”

Latem 1944 roku Jerzy Bielecki postanowił uciec z obozu śmierci wraz z ukochaną.

21 lipca… na strychu magazynu leży mundur i sfałszowana przepustka. Jerzy wychodzi z niego jako SS-Rottenführer. Przechodzi do budynku pralni. Pilnującej SS-mance oświadcza, że przychodzi po więźniarkę nr 29558 ( Cylię Cybulską ), by zabrać ją na przesłuchanie. Nikt ich nie rozpoznaje. Po wylegitymowaniu przechodzą szlaban - są wolni.

Po brawurowej ucieczce przychodzi pora na rozłąkę. Jerzy Bielecki postanawia walczyć w oddziale partyzanckim AK. Cylia Cybulska ukrywa się do końca wojny we wsi Przemęczany-Gruszów u znajomych wuja Bieleckiego. Przyrzekają sobie, że już wkrótce znów się zobaczą.

„Rozstaliśmy się pod koniec września. Liczyliśmy, że wojna niedługo się skończy. Spotkaliśmy się dopiero po 39 latach. Cyla była przekonana, że zginąłem w partyzantce. Mnie poinformowano, że ona zmarła w szpitalu w Sztokholmie, gdzie czekała na wyjazd do Stanów Zjednoczonych.”

Po wojnie Cyla otrzymuje wiadomość, że Jurek ginie w partyzantce. On natomiast, że Jego ukochana wyjechała do Szwecji. Ich drogi rozchodzą się... Załamana Cyla rusza do rodzinnej miejscowości i tam poznaje przyszłego męża, z którym wkrótce postanawia wyjechać z Polski do USA. Jerzy Bielecki po przybyciu do Gruszowa jest załamany. Dowiaduje się, że Jego ukochana zmarła w szpitalu w Szwecji – w Sztokholmie.
Mija 39 lat... Cyla mieszkająca z rodziną w Nowym Jorku, dowiaduje się od zatrudnionej Polki, że w telewizji wyemitowano ostatnio program „ I w Oświęcimiu kwitły róże.” w którym w roli ocalałego wystąpił Jerzy Bielecki. Cyla zdobywa Jego numer telefonu.

„Tego dnia o 5 rano miałem telefon z Warszawy. Połączono mnie z Nowym Jorkiem. Słyszę kobiecy głos. Od razu wiedziałem czyj. Takie było nasze spotkanie.”

8 czerwca 1983 roku przylatuje do Polski. Jerzy czeka na nią z bukietem 39 róż, symbolizujących każdy rok rozłąki. Cyla Cybulska zmarła w 2006 roku.


Jerzy Bielecki mieszkał w Nowym Targu. Był dyrektorem Zespołu Szkół Mechanicznych w tej miejscowości, oraz współzałożycielem i honorowym prezesem Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich.

W 1985 r. za pomoc Żydom w latach okupacji hitlerowskiej odznaczony został przez Instytut Pamięci Narodowej Yad Vashem w Jerozolimie Medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Jest Honorowym Obywatelem Państwa Izrael. W 2006 roku Jerzy Bielecki był jednym z 32 byłych więźniów, który spotkał się z papieżem Benedyktem XVI przed Ścianą Straceń na dziedzińcu bloku 11 byłego obozu Auschwitz I.

Zmarł 20 października 2011 roku w Nowym Targu.

opr. Sebastian Śmietana
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
ewwa03.04.2024, 22:01
Rozmawiałam z panem Bieleckim - w innej sprawie - ale w innej miał wiele do powiedzenia. Takich ludzi nam trzeba. Ludzi dla ludzi, a nie ludzi dla kasy.
Góralka03.04.2024, 18:32
Miałam okazję spotkać pana Bieleckiego.ponieważ.pra owałam w T.Mechanicznym bardzo miły człowiek
sawuarek i wiwarek02.04.2024, 10:37
Szarak, wokół tej osoby do samego końca aż roi się od przeróżnych tzw. "ale", których ja tu nie będę wymieniał, z uwagi na szacunek do osoby zmarłej, oraz z uwagi na skalę ludobójstwa o którą ta osoba się otarła i które to masowe ludobójstwo przez całe dziesięciolecia epoki PRL-u ta osoba przypominała uczniom szkoły której był dyrektorem. W ciągu swojego długiego życia mówił tylko to co chciał powiedzieć, w swej książce napisał tylko to co chciał napisać. Absolutnie nie wolno nam dzisiaj, z perspektywy besserwissera, ponieważ mamy dostęp do archiwów, pamiętników, zeznań oraz wypowiedzi innych świadków tamtych potwornych wydarzeń, które powstawały na przestrzeni 80 lat po wojnie, w jakikolwiek sposób osądzać, krytykować, itp., tego człowieka. Natomiast ekranizować tę książkę? Spuśćmy raczej zasłonę milczenia i pogrążmy się w zadumie.
Szarak01.04.2024, 20:27
Gorąco polecam przeczytać tą historie w książce którą Pan Jerzy Bielecki napisał "Kto ratuje jedno życie", się dziwię że jeszcze filmu nie nakręcili na podstawie tej historii.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl