22.04.2024, 14:26 | czytano: 265

120 rocznica urodzin Stanisławy Budy z Jordanowa, więźniarki niemieckich obozów koncentracyjnych

zdj. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau
Poznajcie Stanisławę Budę. Urodziła się 9 kwietnia 1904 roku w Jordanowie. Była nauczycielką. Do KL Auschwitz trafiła transportem z 5 lutego 1943 roku.
"W dniu 5 lutego 1943 roku z obozu przejściowego w Zamościu przywieziono do KL Auschwitz kolejny, trzeci transport Polaków wysiedlonych z Zamojszczyzny. Transport liczył 301 kobiet i dziewcząt oraz 282 mężczyzn i chłopców.
2 lutego 1943 roku późnym wieczorem w obozie w Zamościu wypędzono wszystkich wysiedleńców z baraków nr 12 i 13 na plac. W barakach tych były umieszczone te osoby, które po tzw. "badaniach rasowych" przeznaczono do wywiezienia do obozu Auschwitz. Większość spośród nich oddzielono od dzieci, rodziców i innych bliskich. Jak wyglądało przygotowanie wysiedleńców do transportu, opisuje w swoich powojennych zeznaniach Mieczysław Czerniak, wysiedlony z rodziną ze wsi Uchanie, w obozie zamojskim wyznaczony na starszego obozu.

"Ludzi z baraku przeznaczonego do transportu wypędzono na plac wieczorem, przeważnie kiedy był silny mróz, zawieja, śnieżyca lub deszcz. Ustawiano ludzi w różne kolumny, szeregi, grupy, przy czym bito opieszałych, co trwało do godziny 24, następnie zaczynał któryś z gestapowców, najczęściej Grunert, wyczytywać nazwiska. O ile ktoś z wyczytanych nie odezwał się, zaczynał czytać od początku, co trwało do rana, wskutek czego ludzie z wyczerpania mdleli, ponieważ usiąść nie było wolno. Po takim apelu sprzątano zwykle po kilka trupów. Rano przychodziło wojsko różnych formacji, jak Schutzpolizei, tzw. czarni [przesiedleńcy Niemcy, którzy zajmowali gospodarstwa wysiedlonych Polaków] i gestapo i pod taką eskortą pędzono ludzi do pociągu."

Na dworcu towarowym w Zamościu czekały na nich wagony osobowe oraz towarowe, w których zostali stłoczeni do granic możliwości. Okna wagonów były zabezpieczone drutem kolczastym. Prawdopodobnie już po załadowaniu wysiedleńców dołączono do składu pociągu wagony towarowe, w których byli umieszczeni Żydzi z Zamojszczyzny (417 osób). W sumie transport liczył 1000 osób.

Pociąg specjalny, oznaczono jako Po 65, pod eskortą wyruszył z Zamościa 3 lutego o godzinie 11.00, a przybył na tzw. żydowską rampę wyładowczą (Judenrampe), usytuowaną w pobliżu Birkenau, w nocy z 4 na 5 lutego.

Do obozu skierowano jedynie Polaków, a przywiezieni tym transportem Żydzi zostali zabici w komorze gazowej.
Kobiety przywiezione tym transportem już na rampie wyładowczej oddzielono od mężczyzn, prowadzono pieszo do obozu kobiecego w Birkenau (sektor BIa) i umieszczono w jednym z baraków. Następnego dnia rano w mieszczącej się w tym sektorze łaźni poddano je rutynowej procedurze związanej z przyjęciem do obozu. najpierw odebrano im wszystkie rzeczy, które ze sobą przywiozły. Poniżające, uwłaczające godności ludzkiej czynności związane z procedurą przyjęcia do obozu, miały ten sam przebieg jak w przypadku kobiet przywiezionych we wcześniejszych transportach. I tym razem towarzyszyły im przekleństwa, wyzwiska i razy zarówno ze strony personelu funkcyjnego jak i esesmanów. Obozową odzież rzucono im w biegu, nie patrząc na rozmiar, często brudną, zawszoną, niekompletną. Po wojnie jedna z więźniarek tego transportu, Weronika Jankowska (nr. 34404), wysiedlona ze wsi Rogatka w powiecie Hrubieszowskim, zeznała:
"Zabrano nam wszystkie rzeczy i wydano pasiaki, koszule i trepy. Niektóre koszule były zbyt długie, a inne znów dziecięce, nie nadające się do użytku. Te kobiety, które otrzymały małe koszulki, zmuszone były nakładać pasiaki na gołe ciało."
W czasie rejestracji kobiety przywiezione tym transportem zostały oznaczone numerami od 34289 do 34589 oraz czerwonymi trójkątami z literą P - symbolem więźnia politycznego Polaka. Odtąd numery te miały im zastąpić w obozie nazwisko. Ponadto numery wytatuowano im na przedramieniu lewej ręki. Zarówno numer jak i oznaczenie otrzymały dodatkowo na prostokątnym kawałeczku płótna, który musiały przyszyć w odpowiednim miejscu obozowej odzieży.
Jednym z elementów rejestracji więźniów do wiosny 1943 roku było fotografowanie w trzech pozach. Odbywało się ono zazwyczaj po pewnym czasie od chwili przybycia więźniów do obozu, w obozie macierzystym w Oświęcimiu, w bloku nr 26, gdzie znajdowała się pracownia fotograficzna obozowego gestapo. Nie wszystkie jednak więźniarki z tego transportu objęto fotografowaniem. Nie zostały sfotografowane 62 kobiety oznaczone końcowymi numerami od 34527 do 34589."

KSIĘGA PAMIĘCI

Od tamtego czasu Stanisława Buda stała się numerem 34310. Została przeniesiona w 1944 roku do KL Natzweiler. Wyzwolona, przeżyła piekło niemieckich obozów koncentracyjnych.

opr. Sebastian Śmietana
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl