21.10.2013, 22:30 | czytano: 5916

Jacek Michalski: Dobrze, że nie wygrały

- Może dobrze, że dziewczyny nie wygrały dwóch spotkań, bo poczułyby się mistrzyniami świata, a sporo jeszcze przed nimi pracy. Trzeba systematycznie ćwiczyć i rozwijać się, by koniec sezonu był pozytywny – powiedział trener unihokeistek Podhala, Jacek Michalski.
Jego podopieczne w sobotę, po dramatycznym boju, wygrały z wicemistrzem kraju Osową Gdańska, a nazajutrz wyraźnie przegrały. Szczególnie końcówka sobotniego spotkania rozpaliła widownię do białości. Zawodniczki Podhala „wsadziły” kibiców na huśtawkę. Huśtawkę nastrojów. Przez 40 minut wydawało się, że zwycięzca może być tylko jeden, Nowy Targ. Prowadzenie 2:1 było najniższe z możliwych, nie adekwatne do sytuacji jakie góralki sobie wypracowały. Niestety pod bramką brakowało chłodnej głowy i albo zbyt późno oddawano strzał ( był blokowany), albo nie trafiały z najbliższej odległości do pustej bramki. To się zemściło i gdańszczanki obrobiły straty i wyszły w trzeciej tercji na prowadzenie. 2 minuty i 22 sekundy przed końcem mecz Agnieszka Timek doprowadziła do wyrównania, a 99 sekund przed syreną Magdalena Mamak zdobyła zwycięskiego gola.
- Mogłyśmy wcześniej rozstrzygnąć losy spotkania na swoją korzyść, ale nie wykorzystaliśmy kilku wręcz wyśmienitych sytuacji. To mogło się na nas zemścić. Na szczęście w końcówce pokazałyśmy charakter i przechyliłyśmy szalę zwycięstwa na swoją stronę – powiedziała MVP spotkania, Agnieszka Timek.

Nazajutrz dziewczyny chyba wyszły zaspane, bo szybko straciły dwa gole, które ustawiły mecz. Kiedy zaczęły gonić rywalki, nowotarżanki złapały 5- minutową karę. To był przełomowy moment meczu. Trener Podhalanek miał pretensje do arbitrów o ten werdykt. - Do momentu, gdy sędzia nie wymyślił sobie 5- minutowej kary za uderzenie kijem, gdzie zawodniczka podczas przekładania lekko musnęła rywalkę w głowę, mieliśmy swoje okazje. Ta decyzja nas przystopowała, od razu rywalki odskoczyły na 1:7. I tak dobrze się dziewczyny zaprezentowały. Miały kilka wspaniałych akcji i okazji, ale bramkarka je zatrzymała. Ogarnęła dziewczyny strzelecka niemoc – powiedział.

- W sobotę zrobiłyśmy wszystko co zaplanowałyśmy, chociaż wielu okazji nie wykorzystałyśmy – mówi Magdalena Siuta.

- Bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. A nazajutrz... Źle zaczęłyśmy. Gdyby celność była lepsza na pewno wynik byłby inny. Wyciągniemy wnioski, popracujemy i będzie lepiej. Żałuje tylko, że w lidze jest tak mało spotkań i nie można się ogrywać. Moim zdaniem przerwy w lidze są zbyt długie.
- W pierwszym meczu pokazałyśmy charakter i walkę do końca. Niestety w rewanżu szczęście nam nie sprzyjało. Dostałyśmy dobrą lekcję, z której musimy wyciągnąć wnioski przed kolejnymi potyczkami - przyznaje Katarzyna Fuła.

- Mecze z Gdańskiem zawsze były i zapewne będą trudne – twierdzi Sabina Lech. - To bardzo wymagający przeciwnik i grający do końca, o czym przekonałyśmy się w weekend. W sobotę zdołałyśmy przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę, dzień później zabrakło „pary”. Niestety. Oba mecze bardzo zacięte, w obu niestety raziła skuteczność w naszej grze. O wyniku niedzielnego meczu zaważyły kary, a przede wszystkim 5- minutowa dla Agnieszki Timek. Taki jest sport, raz się wygrywa, raz przegrywa. Gramy i walczymy dalej. Przecież to dopiero początek sezonu.

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl