10.03.2014, 20:19 | czytano: 3204

Nowe buty, to się pokaż

- Okres pracy zaczyna przynosić owoce. Wtórną sprawą jest zwycięstwo, ale ono zawsze jest pochodną jakości gry – mówi Piotr Pagacz, trener siatkarskiej drużyny TS Podhalański.
Jego podopieczni potrzebowali zaledwie trzech setów, by ograć zespół z Libiąża. Były rozgrywający Resovii, a obecnie sędzia, rozstrzygał spory w pierwszym ligowym meczu TS i teraz. Człowiek, który patrzy na siatkówkę okiem zawodowym stwierdził po długim czasie, iż górale poczynili ogromne postępy. – Zespół zaczął grać stabilną siatkówkę – powiedział.
To na pewno cieszy trenera i daje kopa zawodnikom, bo ich praca nie idzie na marne. Już w poprzednich spotkaniach, tych nawet przegranych, grali sety na styk. Z Janiną rozegrali naprawdę bardzo dobre spotkanie. Szczególnie pierwszy set był koncertem gry zespołu z Czarnego Dunajca. Wygrał tę partię do 15.

- Chcieliśmy nie tylko sobie udowodnić, że praca, którą wykonujemy na treningach, przynosi owoce – mówi kapitan TS, Karol Majewski. – Założenia trenera zostały w zrealizowane. Ostra zagrywka odrzuciła rywali od siatki. Ataki nasze były różnorodne, mocne i plasowane. W tej pierwszej partii graliśmy jak z nut. Wynik mówi sam za siebie, to była różnica klas. W drugim i trzecim secie zaczęły się schody, a wynikły one z braku należytej koncentracji. Przeciwnik był słaby, aktualnie na ostatniej pozycji w tabeli, więc podświadomie wydawało nam się, że pójdzie jak z płatka. Jak w pierwszym secie. Dostosowaliśmy się do ich poziomu, a tak nie powinno się robić. W trzecim secie był moment, iż wydawało się, że go przegramy. Jednak od stanu po 20 włączyliśmy drugi bieg, mniej popełnialiśmy błędów i przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją stronę.

TS Podhalański Czarny Dunajec – GKS Janina Libiąż 3:0 ( 25:15, 25:21, 25:23)

Tekst Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl