27.04.2014, 10:02 | czytano: 2959

Kapelusze z głów przed Markiem

Tenisiści stołowi Gorców już dwa tygodnie temu zapewnili sobie byt w pierwszej lidze. Dlatego spotkanie z Dwunastką Wrocław wielu uważało, że za potyczkę o przysłowiową pietruszkę. Mocno na takie stwierdzenie zaprotestował nestor nowotarskiego tenisa, Jan Sowiński.
- O jaką pietruszkę. Bijemy się o piąte miejsce. Musimy wygrać – odrzekł. Ktoś dowcipnie zapytał go, czy z tego tytułu będzie za to większa kasa. Przemilczał, a przecież jest finansowym w klubie.
– Każda drużyna chciałaby być jak najwyżej w tabeli, więc nie odpuszczamy, walczymy – dodawał grający trener Tomasz Klag. I walczyli. Zresztą mieli dla kogo, bo po raz pierwszy hala nie świeciła pustkami. Nie pamiętam, a od dość dawna bywam na ping-pongu, żeby była tak duża frekwencją. Chłopaki się starali i już po pierwszych grach singlowych prowadzili 3:1. Kluczowy był pojedynek Mikołaja Kierskiego z Michałem Galasem. – We Wrocławiu Mikołaj rozstrzygnął piątego seta na swoją korzyść 21:19 – wspominał Tomasz Klag. – Ja i Tomek powinniśmy zdobyć komplet na drugim stole, więc kluczowe będą gry na pierwszym. Dzisiaj też potrzebował pięciu partii, by wykazać swoją wyższość. Kilka zagrań Mikołaja było naprawdę wysokiej klasy. Efektowne wygrane zaliczyli Tomkowie – Klocek i Klag. Również deble okazały się zbyt mocne dla wrocławian, a w kolejnej rundzie singlowej tylko Krzysztof Kaczmarek, podobnie jak w pierwszej, wyrwał góralom punkty. Zresztą to klasowy zawodnik, tak przynajmniej wynikało z wyliczanki prezesa Józefa Guzika podczas prezentacji zawodnika. Mistrz Polski w drużynie, wielokrotny wicemistrz, krótko utytułowany gracz. Ale jedna jaskółka wiosny nie czyni i nowotarżanie efektownym zwycięstwem i piątym miejscem zakończyli sezon.

- Celowaliśmy w V – VII miejsce – mówi Tomasz Klag. – Nie ukrywam, że wielu stawiało nas na straconej pozycji. Mieliśmy najmniejszy budżet ze wszystkich drużyn i najsłabsze rankingi ogólnopolskie. Wszyscy twierdzili, że spadną Gorce i Sygnał. Stół jednak zweryfikował wszystkie prognozy. Daliśmy radę, pokazaliśmy góralski charakter. Kluczowym meczem była wygrana w Bielsko Białej, a wcześniej wygrana z czwartą drużyną ligi - Zawierciem i remis z trzecim team rozgrywek - Zamościem. Objawieniem sezonu okazał się Marek Mozdyniewicz, prawdziwy lider zespołu. Jego defensywny styl gry jest nielubiany przez rywali. Jeśli mielibyśmy takich graczy jak ja, Tomek Klocek i Kuba Czyszczoń z otwartą grą, to mielibyśmy ogromny problem z utrzymaniem. Takich czytelnych zawodników w kraju jest na pęczki. Z kolei obrońców zaledwie dziesięciu. Marek ograł cały Zamość, trzecią drużynę w lidze, i wielu innych graczy. Jako jedyny z drużyny ma dodatni bilans wygranych do przegranych pojedynków. Zdobył więcej punktów drugiej niż w pierwszej rundzie. Od lat celował w pierwszą ligę i miał wyśmienity sezon. Chylę czoła, bo dzięki jego punktom utrzymaliśmy się w lidze. Gdyby Mikołaj Kierski miał większą możliwość treningu, to zdobylibyśmy większą ilość punktów i wyrosnąć na lidera. On też preferuje niewygodny dla rywali styl i ma agresywny forhend.

Gorce Nowy Targ – Dwunastka Betrad Wrocław 8:2

Tekst i zdj. Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl