25.09.2014, 23:31 | czytano: 1314

Zagrać w „szóstce”

- W sporcie nigdy nic nie wiadomo, ale patrząc realnie, to o czwórce radzę zapomnieć. Jak na naszą ligę, to powinniśmy sobie postawić za cel bycie w „szóstce”. Jeśli się w niej nie znajdziemy, to będzie porażka – mówi Krystian Dziubiński.
Hokeiści MMKS Podhale rozpoczynają ligowy sezon. Nowe rozdanie, nowe nadzieje. „Szarotki” w ostatnich latach nie rozpieszczały swoich fanów. Były to sezony rozczarowań. Górale spadli z ekstraklasy po raz pierwszy odkąd gra liga, czyli od sezonu 1955/56. W kolejnym roku nie wygrali pierwszej ligi przegrywając w play off z bytomską Polonią. A w ostatnim sezonie zajęli ostatnie miejsce w ekstraklasie, zagrali w niej dzięki dzikiej karcie.
Mecze kontrolne napawały optymizmem, ale pierwszy ligowy mecz rozegrany awansem z Sanokiem sprawił, iż wróciły koszmary z poprzedniego sezonu, kiedy zespół w odstępie kilkunastu sekund potrafił seriami tracić gole. Inauguracja więc nie wypadła imponująco, żeby nie powiedzieć tragicznie, po porażce 1:10.

Jak już się rzekło następuje nowe rozdanie. Kibice liczą na lepszy sezon w wykonaniu ulubieńców. Młodzi już nie są młodymi, bo wiecznie nimi być nie mogą. Trzeba zrzucić z nich kaftan ochronny i nie operować już tym argumentem. Nie powinni robić w spodnie. Muszą wziąć ciężar gry na swoje barki. Dołączyli do nich wychowankowie, reprezentanci kraju, którzy poprzednie sezony spędzili w innych klubach. No i doszło trzech ”stranieri” – bramkarz i dwóch obrońców. Z transferami różnie bywa, to okaże się dopiero po jakimś czasie - czy był to strzał w dziesiątkę, czy … w stopę.

Jakie cele wyznaczono przed drużyną?

- Chcielibyśmy dostać się do pierwszej szóstki – mówi trener MMKS Podhale, Marek Ziętara. – To byłoby idealne, bo wszyscy pamiętają, że ubiegły sezon zakończyliśmy na ostatnim miejscu. Gra w pierwszej szóstce po czterech rundach dawałaby nam automatyczny awans do play off, którego w ekstraklasowym wydanie nie był trzy sezony w Nowym Targu. Nie ma co się czarować, musimy być wyżej niż w ubiegłym sezonie. Drużyna jest lepsza, wzmocniona kilkoma zawodnikami, ale – powiedzmy sobie szczerze – personalnie nie na tyle mocna, by bić się o pierwszą czwórkę. Nasi rywale mają zdecydowanie lepsze składy, w których roi się od reprezentantów kraju i sporej liczby obcokrajowców. Niektóre zespoły dysponują siedmioma, a nawet dziesięcioma zagranicznymi graczami. Trzeba też pamiętać, że nie ma rzeczy niemożliwych i z tymi zespołami podejmiemy walkę. Będziemy chcieli w pojedynczych meczach urywać im punkty. Niewątpliwie kluczową pozycją w zespole musi być bramkarz. Wszystkie kluby to zrozumiały, bo od tej pozycji zaczęły budować zespół. Głównie zatrudniano obcokrajowców. Murraya ma Orlik, golkipera z Ukrainy Naprzód, a Bytom Rosjanina. Są to solidni bramkarze. Jak ważna jest to pozycja przekonaliśmy się w ubiegłym sezonie. U nas było to najsłabsze ogniwo. W wielu przypadkach bramkarz będzie decydował o końcowym wyniku meczu. Raszka miał ostatnio kontuzję, zwichnięty staw skokowy w prawej kostce. W Sanoku bronił oklejony plastrami. W poniedziałek wznowił treningi.
Chłodzi gorące głowy również Krystian Dziubiński. – Nie przypominam sobie, by ktoś z zarządu przyszedł i wyznaczył nam jakiś cel – mówi. – Na konferencji prasowej, ze sponsorami, dowiedziałem się tylko, że mamy lepszą drużynę. Uważam, że jak na naszą ligę, to powinniśmy postawić sobie za cel bycie w „szóstce”. Jeśli się w niej nie znajdziemy, to będzie porażka. Nie oszukujmy się, klub potrzebuje sukcesu, musi wygrywać, bo tak jak było w poprzednim sezonie dłużej być nie może. Chciałbym też ostudzić niektóre gorące głowy, które marzą o czwórce. W sporcie nigdy nic nie wiadomo, ale patrząc realnie, to o czwórce radzę zapomnieć. Dysponujemy takim, a nie innym składem. Młodymi zawodnikami, którzy za darmo dostali możliwość gry w ekstraklasie i dotychczas tego nie docenili. Mam nadzieję, że w tym sezonie zmienią swoje podejście, bo gramy o pieniądze, o premie. Chcemy zrobić jak najlepszy wynik dla siebie, trenerów i naszych kibiców. Nie będę ukrywał, że ważnym ogniwem w odniesieniu sukcesu będzie pozycja bramkarza. Jeśli drużyna nie będzie miała oparcia w tyle, czuła, że ma pewnego człowieka, to będzie jak w ubiegłym sezonie. Po przyjściu Gawriłowa można było zaatakować, bo czuło się, że jak podejmie się ryzyko w ataku, to bramkarz jest w stanie wyjść z każdej opresji. Mam nadzieję, że taką rolę będzie spełniał Ondriej. Mamy trzech, jak na obecną chwilę, równych golkiperów. Mam też nadzieję, że transfery zaczną pomagać.

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
komentarze
zawodnik, ale nie hokeista:)26.09.2014, 08:24
Były zawodniku jak Ty grałeś, to z jakiej łaski byłeś i jakie sukcesy miałeś? Pochwal się wszystkim niech wiedzą z kim mają do czynienia! Możesz pisać co chcesz, ale ciekawi mnie czy odszczekasz, jak się okaże, że się pomyliłeś w swojej ocenie???
Były zawodnik25.09.2014, 23:54
Jak Ci hokeiści z bożej łaski zajmą 9 miejsce to już będzie sukces....
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl