09.10.2014, 21:27 | czytano: 2615

Bez sentymentów

Rewelacyjny beniaminek będzie rywalem hokejowych „szarotek” w nadchodzący piątek. Smaczku temu pojedynkowi dodaje fakt, iż trenerem Orlika Opole jest nowotarżan, Jacek Szopiński.
Popularny „Szopen” z Podhalem związany był na dobre i na złe. Były zawodnik i trener tego klubu, który wychował pokolenia młodych hokeistów. Cichy, spokojny, nieraz za spokojny, robiący swoją robotę bez rozgłosu. Od rana do świtu w klubie. Nie uciekł, gdy tonął okręt, tylko próbował go ze wszystkich sił wyprowadzić na spokojne morze. Gdy Wojas zostawił ozłoconą drużynę, a zawodnicy rozpierzchli się po zamożniejszych klubach, on zmuszony był walczyć w barażach o prawo gry w ekstraklasie. Z młodą drużyną w pierwszym roku pobytu w ekstraklasie wywalczył piąte miejsce i ten sukces drużyny do tego stopnia rozpieścił włodarzy, że zapomnieli o wzmocnieniach w kolejnym roku. Ba, zespół był jeszcze słabszy, bo odeszli kolejni zawodnicy. Z tym zespołem nawet Scotty Bowman (wygrał dziewięć Pucharów Stanleya!) nie potrafiłby utrzymać się w ekstraklasie. Zresztą w kolejnych latach przekonał się o tym Marek Ziętara.
Wydawałoby się, że Szopen jest tak przywiązany do klubu, że gdy poszła w świat informacja, że przejmuje Orlika, wielu niedowierzało. - Jacka nie będzie w MMKS-ie? – dziwiono się. - Jak sobie poradzą bez niego w papierkowej robocie? Bo nie tylko był trenerem, ale też sekretarzem i kto wie czym jeszcze. Szopen dojrzał do tego, by przestać być samarytaninem, bo w końcu z czegoś trzeba żyć. Zdecydował się na angaż w stolicy polskiej piosenki.

Z Orlikiem zagrał w finale play off pierwszej ligi i nieznacznie przegrał z Naprzodem. Opolanie wykupili „dziką kartę” i po latach wrócili do ekstraklasy. Orlik w sezonie 2003/04 występował w najwyższej lidze i zajął piąte miejsce. Zabrakło jednak pieniędzy, by w następnym roku kontynuować ekstraklasową przygodę.

Jakie to uczucie potykać się z zespołem, w którym grają byli podopieczni? – pytam Jacka Szopińskiego.

– Jest to nowa dla mnie sytuacja – przyznaje. – Ale sentymentów nie ma. Każdy chce wygrać, każdy będzie walczył o jak najlepszy wynik dla siebie. W każdym dotychczasowym meczu walczyliśmy z sercem, pełnym zaangażowaniem. Mam najmłodszą drużynę w lidze, licząc tylko zawodników, który grają. Średnia wieku to niespełna 23 lata. Najstarszy jest Murray, który liczy 27 wiosen. Zespół jest niedoświadczony. Większość zawodników jeszcze nie grała w ekstraklasie. Dopiero uczą się innego hokeja. Starają się walczyć, zostawiają serce na lodzie. Nie mamy takiego potencjały jak Podhale, które ma paru świetnych zawodników i jest faworytem potyczki. W dodatku jest w bardzo dobrej formie. Tanio skóry nie sprzedamy. Naszemu bramkarzowi zdarzają słabsze momenty, ale generalnie jest bardzo mocnym punktem zespołu. W każdej drużynie bramkarz odgrywa ważną rolę. Podhale ma Raszkę, który od początku broni bardzo dobrze i widać to po wynikach, sytuacji w tabeli. To jest przeciwieństwo zeszłego sezonu. Widać co znaczy bramkarz w drużynie.
- Musimy być przygotowani na ciężką przeprawę. Opole swoimi wynikami pokazuje, że nie jest to drużyną przypadkową. Że trzeba się z nią liczyć. Przekonał się o tym mistrz Polski, który przegrał w Opolu, a u siebie z trudem wyszarpał trzy punkty. Dotychczas Orlik każdemu się postawił. Mocnym punktem zespołu jest Murray. Kluczem do sukcesu będzie znalezienie sposobu, by go pokonać – powiedział trener MMKS Podhale, Marek Ziętara.

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
komentarze
a........10.10.2014, 16:38
Jacek trzymamy kciuki za orlik Opole!!!!!!
NOWY TARG 201410.10.2014, 08:49
fajnie ze Goral prowadzi druzyne z Opola :)
Dwaj Górale spotkaja sie na ławce trenerskiej :) ale mecz bedzie dobry :)
szkoda ze nikt niepokaze tego spotkania :(
zyczmy by ten weekend byl dla Podhala na 6 punktow :)
Hej Hej Podhale :)
kobice10.10.2014, 07:51
kibic tez cię pozdrawiamy
KIBIC09.10.2014, 22:00
pazdrowienia dla kobiców .pytanko czy ktoś z naszych grał w OPOLU.HEJ HEJ PODHALE
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl