Po raz pierwszy doszło do nowotarskich derbów w tenisie stołowym. Oczywiście w konfrontacji pierwszych zespołów. Jak to derby, były zacięte i… drugoligowe.
Wynik wskazywałby na łatwą wygraną Gorców, ale trzeba powiedzieć, że „starsi” panowie z Orkana, zespół złożony z byłych graczy Gorców i zakopiańskiego Sokoła, mocno postraszył lokalnego rywala.- My mieliśmy dwa razy więcej lat niż przeciwnicy – mówi Piotr Obrochta. – Przystąpiliśmy do meczu mocno podekscytowani, bo otrzymaliśmy od firmy Salming dresy i koszulki. W dodatku derby, one zawsze dodają smaczku rywalizacji. Zaczęliśmy nieźle, bo po pierwszych grach singlowych było 2:2. Orkan mógł zaimponować. Walczył przy stole o każdą piłeczkę i zgarnął komplet punktów z pierwszego stołu. Wielki zawód sprawił Tomek Klocek, który zbyt nonszalancko grał. Miał zagrania z księżyca, ale też takie, za które powinien się czerwienić. Dostał porządną burę od trenerów. Bo rzeczywiście wydawało mu się, że jak przeciwnik zobaczy na jego czole napis, że grał w pierwszej lidze, to uklęknie i prosi o najmniejszy wymiar kary. Taki rozumowanie nie popłaca. O czym się zresztą przekonał. Czy z tej lekcji wyciągnie wnioski?
Pierwsza runda gier singlowych była bardzo zacięta, o czym świadczą trzy pojedynki zakończone po pięciosetowym boju. Tylko Marcin Wąsik gładko i szybko ograł rywala, demonstrując przy stole kilka ciekawych zagrań.
- Mecz został złamany po grach deblowych. Obserwowaliśmy rywala w ostatnim meczu i opracowaliśmy taktykę na niego. Widocznie w międzyczasie poćwiczyli grę podwójną, bo wygrali na obu stołach. To trochę nas zastopowało – przyznaje Piotr Obrochta.
UKS SP 5 Orkan Nowy Targ – Gorce Nowy Targ 3:7
Stefan Leśniowski