- Nie robiłbym tragedii z trzech przegranych. Wrócimy jeszcze na właściwe tory. Nie twierdzę, że powtórzy się seria ośmiu wygranych z rzędu. Nie grozi nam też taka seria porażek jak zwycięstw – twierdzi nasz ekspert, Jacek Kubowicz.
Wszystkich zabolała porażka hokeistów Podhala z Cracovią. Prowadzili 3:0 i dali sobie wydrzeć zwycięstwo. Co się stało, że trzecią tercję przegraliśmy aż 0:3?- W połowie meczu wydawało się, że wygramy, że będzie łatwo – mówi Jacek Kubowicz. – Graliśmy ładnie, bramki nasze były przedniej urody i zasłużyliśmy na punkty. Chyba wszyscy zapomnieli, że do końca meczu zostało jeszcze sporo czasu. Tym bardziej, że na własne życzenie przywróciliśmy „życie” Cracovii. 3:0 to był bardzo doby wynik i głupia kara, strata bramki i rączki zaczęły się trząść. Cracovia rzuciła się do ataku, bo co miała innego zrobić. Musiała zdobywać gole. Zaatakowała trójką graczy w naszej tercji i nie potrafiliśmy wybić z niej krążka. Za pierwszym razem „guma” nie opuściła naszej tercji, za drugim razem również i zrobiła się panika. Cracovia po rollingach łapała wszystko i wrzucała z powrotem do kotła. Tak straciliśmy kolejne trzy bramki. Trzecią, po przechwycie, krążek został wrzucony pod bramkę, gdzie samotnie stał przeciwnik. Gdzie byli obrońcy? Pozwolili mu bezkarnie stać przed Raszką. Nie były to jakieś błyskawiczne, super akcje, ale z zimną krwią wykorzystane nasze grube błędy. I wszystko się posypało. Tym bardziej, iż naszą zmorą jest gra w przewadze. Jeśli prowadzi się 3:0, to niewykorzystane przewagi tak nie irytują, jak przy stanie 3:4. A mieliśmy przewagę na remis. Nie potrafimy wejść składną akcją do tercji przeciwnika, założyć „zamek” i oddać kilka soczystych strzałów. Cracovia ma doświadczonych graczy - Amerykanie jakoś nie rzucali się w oczy, jeden tylko fryzurą - potrafiących zamknąć nas w tercji i oddać strzały, z którymi Raszka miał sporo roboty. Takie mecze się zdarzają. Wygrywaliśmy 2:1, 3:2, teraz przyszła seria porażek jedną bramką. Nie możemy mówić, że brakuje nam sił, bo mamy na koncie dopiero kilkanaście meczów rozegranych. Przed nami jeszcze masę spotkań. Wrócimy jeszcze na właściwe tory. Nie twierdzę, że powtórzy się seria ośmiu wygranych z rzędu, bo teraz trafiamy na zespoły, na których powinniśmy punktować. Gramy w tym tygodniu z Katowicami oraz Polonią i Orlikiem, i raczej nie grozi nam taka seria porażek jak zwycięstw. Inne drużyny powoli meczami złapały właściwy rytm. Coraz lepiej radzą sobie Tychy, Jastrzębie i Cracovia. „Pasy” jeszcze nie tak dawno po sześciu meczach miały 9 punktów na koncie, a teraz mają tyle co my i nas prześcignęły. Pierwsza piąta odskoczyła od reszty stawki. O szóste miejsce będzie trwała zacięta rywalizacja pomiędzy Unią, Naprzodem i Orlikiem.Stefan Leśniowski
zamiast kibicować naucz się ortografii .... dobrze że chociaż PODHALE napisałeś poprawnie.