Litwa, Łotwa i Rosja – tego roku przez terytorium tych trzech państw wiodła trasa podróży uczniów mundurowego liceum z Prywatnych Szkół Średnich im. prof. Venuleta w Nowym Targu.
Podhalańscy kadeci już drugi rok z rzędu odbyli taką edukacyjną podróż śladem martyrologii Polaków, jako laureaci ogólnopolskiego konkursu organizowanego przez Komendę Główną Policji oraz Instytut Pamięci Narodowej. Poprzednim razem, w grupie laureatów I edycji, odwiedzali historyczne miejsca na Białorusi i Ukrainie. Kilkudniowy wyjazd na przełomie sierpnia i września stał się nagrodą dla grupy 34 uczniów policyjnych klas mundurowych placówek z całej Polski. Głównym celem tej wyprawy był udział w oficjalnych uroczystościach w Twerze, Ostaszkowie oraz na Polskim Cmentarzu Wojennym w Miednoje.Trasa laureatów – pod opieką przedstawicieli KGP oraz IPN - wiodła najpierw przez Łotwę z zamieszkałymi przez Polaków Ejszyszkami, Zułowem – miejscem urodzin marszałka Piłsudskiego i Powiewiórką – miejscem jego chrztu. Kolejny dzień podróży to już Moskwa – jej monumentalne budowle i zabytki skąpane w światłach nocy, potem centrum stolicy Rosji, Plac Czerwony i Kreml oglądane już za dnia.
To zwiedzanie poprzedziło wyjazd do Tweru – miejsca, w którym wiosną 1940 roku NKWD dokonało mordu na około 6.300 polskich funkcjonariuszy Policji Państwowej, Korpusu Ochrony Pogranicza, Straży Więziennej; żołnierzach Żandarmerii Wojskowej i innych więźniach z obozu w Ostaszkowie. Grupie laureatów towarzyszyła już na tym etapie oficjalna delegacja przedstawicieli Ambasady RP w Moskwie, przedstawicieli Policji i Straży Granicznej. W twerskim kościele witał przybyszów z Polski ks. Marek Tacikowski – opiekun Polskiego Cmentarza Wojennego w Miednoje i przybywających tam pielgrzymów. Ćwiczenia z musztry przygotowały uczestników wyprawy do ceremonii planowanej na Polskim Cmentarzu Wojennym w Miednoje – tam, gdzie pomordowani przez NKWD polscy policjanci wrzucani byli do dołów śmierci.
Uroczystości ze składaniem kwiatów i zapalaniem zniczy odbyły się 2. września, w Miednoje i Twerze. Tablica na budynku zajmowanym dziś przez Twerski Państwowy Uniwersytet Medyczny upamiętnia Polaków przywiezionych koleją z obozu w Ostaszkowie i zabijanych strzałem w tył głowy w kazamatach tego obiektu.
Pomnik Ofiar Represji na cmentarzu w Trojeruczycy czci z kolei pamięć policjantów zmarłych podczas pobytu w obozie. Znicze zapalono też pod tablicą na klasztorze w Ostaszkowie, gdzie NKWD przetrzymywał jeńców.
Podczas wszystkich uroczystości laureaci konkursu wystawiali posterunki honorowe, składali kwiaty i zapalali znicze. W Miednoje wystawili również poczty sztandarowe, ponieważ każda grupa miała ze sobą sztandar szkoły.
Kadeci z „Venuleta” odnaleźli też tablicę poświęconą naszemu bohaterowi jednej z prac historycznych tj. posterunkowemu Stanisławowi Ignatowiczowi.
Przed drogą powrotną uczestnicy wyprawy nocowali w ostaszkowskim monastyrze (tam, gdzie przetrzymywani byli polscy jeńcy zamordowani później w Twerze i pogrzebani w Miednoje). Każdy oczyma wyobraźni widział chodzących tutaj funkcjonariuszy Policji Państwowej, Policji województwa śląskiego, Korpusu Ochrony Pogranicza, Żandarmerii Wojskowej, Służby Więziennej, oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego, oficerów wywiadu i kontrwywiadu Oddziału II Sztabu Głównego, księży, pracowników sądownictwa, straży pożarnej, leśników oraz osadników wojskowych ze wschodnich rubieży II Rzeczypospolitej.
Zbliżając się do polskich granic, młodzież mogła zwiedzić jeszcze Kowno i Troki – zamek Wielkich Książąt Litewskich, także Ponary z lasem, który w latach 1941–1944 był miejscem masowych mordów dokonywanych przez oddziały SS, policji niemieckiej i kolaboracyjnej policji litewskiej pod Wilnem. Ofiary tych zbrodni grzebano w niedokończonych zbiornikach paliwa dla powstającego sowieckiego lotniska.
Ostatnim punktem na trasie pełnej wrażeń i przeżyć podróży było Wilno – z Ostrą Bramą, cmentarzem na Rossie, starówką, kościołami, muzeum Adama Mickiewicza.
Dwukrotny sukces w konkursie i wycieczki w nagrodę to najlepsza zachęta do udziału w historycznym konkursie dla następnych kadeckich roczników.
źródło: szkoła
Rozumiem że nie każdy adept mundurowego liceum Veneluta musi od razu być drugim Clausewitzem, ale składając kwiaty na tych rozsianych na wschodzie grobach ofiar haniebnego września nie można abstrahować od rzeczywistości sprzed 1939 roku w Polsce. Albo nadal będziemy wszystkich dookoła obwiniać za wszystko co nam się w historii przytrafiło, czym narazimy się na śmieszność i staniemy się materiałem do kabaretów na całym świecie, albo wreszcie zejdziemy na ziemię i spojrzymy obiektywnie na fakty, zapytamy rzetelnie dlaczego do danej tragedii doszło i co daną tragedię poprzedzało, bo to jest klucz do zrozumienia czegokolwiek z historii.
Oddział mojego dziadka stacjonował we wrześniu '39 daleko na wschód od Lwowa, i gdy spali w stodole o 2 w nocy ze świeczką weszła do stodoły Ukrainka i po cichu im powiedziała: dobrze żeśmy tu was podsłuchiwali i widzimy że jesteście zwykłymi chłopami takimi jak my (większość rozmów przed snem dotyczyła troski jak tam w domu w Polsce rodziny sobie bez nich radzą na gospodarce, co będą jeść w zimie itd.), uciekajcie bo tu już idą nasze chłopy was mordować. Uciekli i uratowali się, przeżyli wojnę.
Dziadek kolegi uratował się z obozu w Katyniu, ponieważ przed rozstrzelaniami każdy polski żołnierz był najpierw przesłuchiwany i dostawał polecenie pokazania rąk od wewnątrz; dziadek kolegi miał twardy naskórek od ciężkiej roboty w lesie, więc Sowieci zaraz poklepali go po ramieniu i przydzielili go o pracy przy wycince lasu, gdzie poznał wielu wspaniałych ludzi, również Rosjan, a po wojnie powrócił cały i zdrowy do domu w Polsce. A zatem proszę nie wyrabiać u młodzieży przekonania że wszyscy Polacy hurtowo byli na wschodzie mordowani, bo tak nie było.