NOWY TARG. Policja i prokuratura nadal, powołując się na dobro śledztwa, niechętnie udzielają informacji na temat ubiegłotygodniowego napadu na kantorowca. Mimo to udało nam się dotrzeć do kolejnych szczegółów tej głośnej kradzieży.
Ostatnio podawaliśmy, że w piątek nad ranem sprawcy (było ich kilku) wtargnęli do domu właściciela kantoru w Rynku, skrępowali jego i jego żonę , a następnie pojechali do kantoru i ukradli z niego pieniądze. Potem ślad po nich zaginął. Teraz udało nam się ustalić, że napastnicy byli zamaskowani, a domownikom grozili przedmiotem przypominającym broń. Zażądali kluczy do kantoru i kodów do sejfu. Gdy je otrzymali, samochodem właściciela kantoru pojechali do Rynku i zabrali przechowywane tam pieniądze. Kwota nie jest znana. Następnie odjechali kawałek, porzucili samochód i ślad po nich zaginął. Rano skrępowanych domowników uwolnili policjanci z pomocą strażaków. Mimo natychmiastowego wszczęcia poszukiwań, napastników nie udało się schwytać.- Prowadzone są intensywne czynności mające na celu zatrzymanie sprawców - mówi mł. asp. Dorota Garbacz, rzecznik nowotarskiej policji. Śledztwo nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu. Zostało ono zakwalifikowane jako rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Grozi za to od 3 lat więzienia.
r/